04 sierpnia, 2010

Rok zakładania zborów

Czy można zaplanować
ile nowych owoców się tu zawiąże?
Przywódców duchowych w mojej społeczności kościelnej motywuje się i bardzo zachęca ostatnio do tego, by przyszły rok uczynili rokiem zakładania zborów. Istniejące wspólnoty powinny wykazać determinację, zrobić określony wysiłek duchowy, finansowy oraz logistyczny i założyć nowy zbór.

 Uważam, że byłoby naprawdę wspaniale i bardzo bym się cieszył, gdyby w Polsce w ciągu jednego roku powstało wiele nowych zborów. Osobiście miałem tę łaskę od Boga, że parę razy uczestniczyłem w procesie powstawania zboru od podstaw. Wiem jaki to trud, ale też jaka radość, gdy Pan formuje nową wspólnotę chrześcijańską.

 Jednakże to, że nasz zbór nie założył w minionych latach nowego zboru, niekoniecznie wzięło się z tego, że sobie zaplanowaliśmy zastój, albo że zabrakło nam pozytywnego planu rozwoju. Prawdziwą wspólnotę chrześcijańską można utworzyć wyłącznie z tych, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga [Jn 1,13]. Czy takie narodziny można jednak zaplanować?

 Już do Mojżesza Bóg powiedział: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. Mówi bowiem Pismo do faraona: Na to cię wzbudziłem, aby okazać moc swoją na tobie i aby rozsławiono imię moje po całej ziemi. Zaiste więc, nad kim chce, okazuje zmiłowanie, a kogo chce przywodzi do zatwardziałości [Rz 9,15–18].

 Znam małżeństwa, które od kilku lat planują wydanie potomstwa. Wcześniej nie przykładali do tego wagi, a teraz bardzo się starają. Dopracowali wszystkie szczegóły, kto czym i kiedy się będzie zajmował, a dziecka jak nie było, tak wciąż nie ma. Boję się, że któregoś dnia sięgną po jakieś wątpliwe metody pozyskania potomstwa albo adoptują dziecko z obcego domu i zaczną je nazywać swoim dzidziusiem.

 W świetle Biblii widzę, że powstania nowego zboru nie można zaplanować. Zastanawiam się więc, czy można ogłosić sezon na zakładanie zborów, skoro Duch Święty decyduje nawet o tym, gdzie w danym dniu ma być głoszona ewangelia? I przeszli przez frygijską i galacką krainę, ponieważ Duch Święty przeszkodził w głoszeniu Słowa Bożego w Azji. A gdy przyszli ku Mizji, chcieli pójść do Bitynii, lecz Duch Jezusa nie pozwolił im [Dz 16,6–7].

 Nie czytamy na przykład, żeby w Kafarnaum, rodzinnej miejscowości Piotra i Andrzeja a zarazem bazie galilejskiej służby Jezusa, kiedykolwiek powstał zbór, chociaż to miejsce z pewnością bardzo leżało na sercu napełnionym Duchem Świętym apostołom. Pan zaś wypowiedział o tym miasteczku następujące słowa: A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Aż do piekła zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy. Ale powiadam wam: Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu sądu aniżeli tobie [Mt 11,23–24].

 Są na świecie ludzkie organizacje, które rozwijają się dzięki dobrym strategiom. O pokucie i nowym narodzeniu nawet się w nich nie wspomina. Czy Bóg ma w nich upodobanie? Każda polska miejscowość, ba, każda rodzina, aby zrodziło się w niej nowe życie, potrzebuje nawiedzenia Bożego. Co więc mamy robić? Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia [1Pt 2,12].

 Trzeba nam poddawać się kierownictwu Ducha Świętego i wszędzie głosić Słowo Boże. Wszakże nie może nam w tym umknąć świadomość, że nie od naszej strategii zależy, czy w danym mieście pojawią się nowi chrześcijanie. Bo któż to jest Apollos? Albo, któż to jest Paweł? Słudzy, dzięki którym uwierzyliście, a z których każdy dokonał tyle, ile mu dał Pan. Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg [1Ko 3,5–6]. Tylko Bóg może pociągnąć grzesznika pod krzyż Chrystusa!

 Powiem więc tak: Oby Pan Kościoła w 2011 roku powołał do życia nowe zbory! Oby zechciał w tym użyć mnie i wspólnoty, do której należę. Pragnę być, jak Izajasz, chętny i gotowy na Jego wezwanie.  Potem usłyszałem głos Pana, który rzekł: Kogo poślę? I kto tam pójdzie? Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poślij mnie! [Iz 6,8].

8 komentarzy:

  1. Nie rozumiem takiego sformułowania "zakładanie zborów".to tak jakby od nas pastorów zależało to ile społeczności powstanie w dany czasie.....Jezus jest tym który buduje kościół, my jako zwierzchnicy jesteśmy odpowiedzialni z uwalnianie ludzi do posługi w w imieniu Jezus..
    Myślę i wierzę, że od zwierzchników Kościołów zależy to czy i kiedy grupa ludzi wierzących stanie się samodzielna.... po to tworzymy grupy domowe aby Kościół mógł się rozwijać...! My jako pastorzy musimy się liczyć w takiej sytuacji z ewentualnym odejściem grupy osób i utworzeniem się nowego kościoła -jako nowej komórki- i to nie koniecznie na zasadach i doktrynach dotychczasowych zborów w których przebywali ci ludzie.!!! tak ewoluował kościół ewangeliczny / i będzie dalej ewoluował!/ Bóg jest Bogiem rozwoju a nie stagnacji.To co dla nas jest sufitem, dla innych będzie podłogą od której zaczną się odbijać nowe denominacje ku rozwojowi.
    Dlaczego tak jest ?
    myślę że główną przyczyną jest ograniczanie Boga w Jego Możliwościach tzn. próbujemy udowodnić wszystkim że to w co my wierzymy to jest jedyna słuszna droga i tylko my mamy monopol na znajomość Bożych zasad postępowania......
    Myślę i wierzę , że Bóg ma dużo więcej ponad to co jest w naszym wyobrażeniu i rozumieniu.
    i że wielokrotnie nie chcemy się z tym pogodzić..!

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie pastor to wszystko wyjasnił;
    należałoby tylko dodać, że WSZYSTKO zależy do woli Boga, nie tylko kiedy głosic, komu głosić, jak głosić - ale kto się nawróci, kiedy się nawróci i jak sie nawróci.
    Będąc konsekwentym w takim rozważaniu należałoby zakończyć: wszystko zalezy od Boga, więc bądźmy dobrej myśli, niczym się nie przejmujmy, nic nie planujmy tylko czekajmy kiedy i co On wskaże, by zrobic.

    OdpowiedzUsuń
  3. a druga myśl: to bardzo dobre wytłumaczenie dla tych, którzy od lat wciąż mają tyle samo członków i nic nie zrobili , poza obrysem działki swojego zboru, skoro "cyt.nie od naszej strategii zależy, czy w danym mieście pojawią się nowi chrześcijanie" i "Oby Pan Kościoła w 2011 roku powołał do życia nowe zbory"

    A my... cóż, jesteśmy gotowi, poczekamy, zobaczymy, podziękujemy Panu, ze działa.

    gedeon.s

    OdpowiedzUsuń
  4. Do gedeona.s.

    Mam prośbę o wyjaśnienie dwóch ostatnich wpisów, bo przyznam się, że nie bardzo rozumiem. Czy zgadzasz się z pastorem Biernackim ("pięknie pastor to wszystko wyjaśnił"), czy też raczej negujesz stwierdzenia zawarte we wpisie?
    Proszę, jeśli to możliwe, o podanie konkretnej odpowiedzi, wraz z podaniem Twojego podejścia do tematu zakładania nowych zborów, jeśli jest inne niż to we wpisie

    Nie wiem, czy słusznie, ale w Twoich komentarzach zauważam sarkazm i ironię - popraw mnie, jeśli się mylę. Jeśli się jednak nie mylę, to zastanawiają mnie motywy, jakimi się kierowałeś dokonując tych wpisów.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. absolutnie zgadzam się z pastorem!
    ba! jestem pod wielkim wrażeniem retoryki autora potrafiącego każdą tezę uzasadnić Biblią;
    Czytając tego bloga od dawna odnoszę wrażenie, że WSZYSTKO można uzasadnić Biblią cokolwiek się chce, byle tylko umiejętnie dobrać wersety uzasadniające postawione tezy.
    I w tym dziele autor bloga jest mistrzem.

    Twoja ocena moich komentarzy niech pozostanie twoja oceną - takie twoje prawo.
    Skoro to jest blog z możliwością kometarzy znaczy, że autor CHCE interakcji, chcę poznać co myśla czytający.
    Ja myślę, więc jestem - jestem więc piszę!
    A w wypadku omawianego tematu zakończę cytatem klasyka:
    "Jestem za, a nawet przeciw!"

    OdpowiedzUsuń
  6. Bóg powołał nas na swoich uczniów, byśmy odrzucili przewrotność, właściwą światu. "Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego." [Mt 5:37]. A więc powinniśmy ważyć swoje wypowiedzi, czy czasem nie otwieramy ust w celu popisów retorycznych a nie ku zbudowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, zgadzam się i zapewne brat Marian również się zgodzi, że dając możliwość pisania komentarzy do wpisów na blogu chce znać opinie czytelników bloga. Osobiście uważam, że takie dyskusje w komentarzach pomiędzy czytelnikami mogą i nieraz dużo wnoszą do omawianego tematu.

    Widzę jednak taki problem, że niektórzy czytelnicy bloga (np. gedeon.s) nie mają chyba odwagi merytorycznie zmierzyć się z tematem i opiniami pastora, a w dalszym ciągu poprzestają na sarkazmach i ironii, co niestety widać jak na dłoni we wpisach. Nie pozostaje mi nic innego jak również zakończyć cytatem:

    (4) Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, (5) nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, (6) nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; (7) wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. (1 list do Koryntian 13:4-7, Biblia Warszawska)

    Czy to znaczy, że mamy bezkrytycznie przyjmować wszystko, co pisze brat Marian? A jakaż to by była miłość do brata, gdyby wiedząc o sprzeczności jego poglądów z Biblią nie porozmawiać z nim o tym, nie omówić głębiej tematu, czy to na tym blogu, czy prywatnie poprzez maila?

    Motywem merytorycznej dyskusji może i zawsze powinna być miłość, motywem sarkazmów i ironii miłość nie jest. Takie moje zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie trzeba nikogo bronić, za nikim się wstawiać, jeśli ktoś istotnie w miłości przemawia. Jezus był pełen miłości zawsze. Bywał bardzo kategoryczny i ostry, ale nie wobec osób zagubionych, lecz względem faryzeuszy.

    OdpowiedzUsuń