Ponieważ dziś niedziela i chrześcijanie, więcej czasu, niż na co dzień, mogą poświęcić rozważaniom biblijnych, proponuję zamyślenie się nad korzyściami, jakie mamy z faktu posiadania nieprzyjaciół.
Opisując wędrówkę Izraela z niewoli egipskiej do Kanaanu i losy narodu wybranego po zamieszkaniu w Ziemi Obiecanej, Pismo Święte zaskakuje opisem roli, jaką w tym odegrali potomkowie Ezawa i synów Lota. I bynajmniej nie był to żaden przypadek. Wrogość Moabitów i Ammonitów, bo do nich się dzisiaj ograniczymy, była zaplanowanym przez Boga środkiem oczyszczania, testowania i wychowywania ludu Bożego.
Po pierwsze, te narody zagradzały Izraelitom drogę i uniemożliwiały dotarcie do celu ich wędrówki [Sdz 11,16–17]. Pomimo próśb, Moabici i Ammonici nie zgodzili się na przejście synów Izraela przez ich terytorium. Gdy tak samo zachowali się na przykład Amorejczycy, Izrael zmiótł ich z powierzchni ziemi [4Mo 21,21–25], zaś tym narodom, pomimo ich oczywistej wrogości, Bóg zabronił czynienia jakiejkolwiek krzywdy.
Oto fragmenty relacji Mojżesza na ten temat: Wtedy Pan rzekł do mnie: Nie nastawaj na Moabitów i nie wszczynaj z nimi wojny, gdyż nie dam ci z ich ziemi nic w dziedziczne posiadanie, Ar bowiem dałem w dziedziczne posiadanie synom Lota [5Mo 2,8–9]. Zbliżasz się bardzo do synów Ammonowych; nie nastawaj na nich i nie wszczynaj z nimi wojny, gdyż nie dam ci nic z ziemi Ammonitów w dziedziczne posiadanie, dałem ją bowiem w dziedziczne posiadanie synom Lota [5Mo 2,19].
Oczywiście, postawa Moabitów i Ammonitów wobec Izraela sprowadziła na nich sąd Boży w postaci odmowy dostępu do zgromadzenia ludu Bożego. Nie może Ammonita i Moabita wejść do zgromadzenia Pańskiego. Również dziesiąte pokolenie po nich nie może wejść do zgromadzenia Pańskiego, a więc po wszystkie czasy, za to, że nie spotkali was z chlebem i wodą w czasie drogi, gdy wyszliście z Egiptu, i że najęli przeciwko tobie Bileama, syna Beora, z Petor w Aram-Naharaim, aby cię przeklinał. Lecz Pan, Bóg twój, nie chciał wysłuchać Bileama i zamienił ci Pan, Bóg twój, przekleństwo w błogosławieństwo, gdyż umiłował cię Pan, Bóg twój. Nie troszcz się o ich szczęście i powodzenie po wszystkie twoje dni, na wieki [5Mo 23,4–7]
Moabici byli do tego stopnia nieprzejednani i wrogo nastawieni, że wynajęli nawet proroka Bileama i starali się przekląć lud Izraela, a mimo to Bóg nie pozwolił zrobić im żadnej krzywdy. Dlaczego? Ponieważ w przyszłości, tuż za Jordanem chciał mieć naczynie, którym będzie mógł się posłużyć w skomplikowanym procesie kształtowania i uświęcania swojego ludu.
I rzeczywiście, już w okresie sędziów Moabici bardzo się Bogu przydali. I synowie izraelscy w dalszym ciągu czynili zło w oczach Pana, dał Pan Eglonowi, królowi Moabu, przewagę nad Izraelem za to, że czynili zło w oczach Pana. Skupił on przy sobie Ammonitów i Amalekitów a wyruszywszy, pobił Izraela, i zajęli miasto Palm. I byli synowie izraelscy w niewoli u Eglona, króla Moabu przez osiemnaście lat [Sdz 3,12–14]. Poza tym wiemy, że Moabici kusili Izraelitów do grzechu [4Mo 25,1–13] i atakowali [2Kn 20,10–12], aż do czasu, gdy Bóg położył temu kres.
Mówiąc krótko, żyjący po wschodniej stronie Morza Martwego i Jordanu Moabici, jako wrogowie Izraela, byli narzędziem, którym Bóg wielokrotnie się posłużył w celu testowania i oczyszczania narodu wybranego. Rozumiał to król Dawid, skoro w natchnieniu Ducha pouczająco śpiewał: Moim jest Gilead i moim Manasses, a Efraim osłoną głowy mojej. Juda jest berłem moim. Moab miednicą, w której się myję, na Edom rzucam mój sandał; nad ziemią filistyńską okrzyknę z radością zwycięstwo [Ps 60,9–10].
Tak oto, wrogi naród moabski został nazwany miednicą, w której Izrael się myje. Trzeba przyznać, że to naprawdę niezwykłe zrozumienie sensu bliskości wrogich Moabitów przez całe lata i zakazu wyrządzania im krzywdy. Utrudniali Izraelitom życie, przeklinali ich, kusili do złego, napadali na nich, czasem brali nad nimi górę, a Bóg wciąż trzymał tych wrogów Izraela w pobliżu jego granic i używał dla duchowego dobra swojego ludu.
Jakie z tego wnioski dla chrześcijanina? Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli [Rz 15,4]. Odkrycie roli, jaką odegrali Moabici i Ammonici w historii Izraela, może pocieszyć niejednego chrześcijanina żyjącego we wrogim otoczeniu. To nie jest żaden przypadek. To Bóg dla naszego duchowego pożytku "hoduje" i wciąż utrzymuje w pobliżu rozmaitych naszych nieprzyjaciół!
Pomyślmy, co mogłoby to oznaczać, gdybyśmy wokół siebie mieli już tylko samych przyjaciół? Do niewierzących braci Jezus powiedział: Świat nie może was nienawidzieć, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7,7]. Uczniom zaś uświadomił: Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi [Jn 15,19].
Przyjdzie czas, gdy w Bogu odniesiemy zwycięstwo, On zdepcze wrogów naszych [Ps 60,14]. Póki co, jednak każdy chrześcijanin ma swoich "Moabitów" - swoistą miednicę, w której się myje i która unaocznia mu, jak bardzo był i jest zanieczyszczony. Prześladująca nas władza polityczna, wrogo nastawiony sąsiad, nieżyczliwy urzędnik, czy nieprzejednany policjant - to naczynia w Bożym ręku, służące kształtowaniu w nas obrazu Syna Bożego, przynaglające nas do nawracania się do Jezusa i pokładania w Nim całej ufności.
Nie ma sensu gniewać się na nieprzyjaciół, ani też za wszelką cenę bratać się z nimi [Neh 13,1-3]. Raczej trzeba ich błogosławić i korzystać, dopóki Bóg ich nam daje.
PS. Jeśli chciałbyś posłuchać kazania pod tym samym tytułem, wygłoszonego przeze mnie 11 grudnia 2011 roku w Gdańsku, to przejdź na stronę ccnz i wybierz je z listy, lub kliknij tutaj
Wierzę, że naszym PRAWDZIWYM wrogiem nie są ludzie, ale szatan i jego aniołowie.
OdpowiedzUsuńBój toczymy nie "z ciałem i krwią, ale z mocami ciemności"
O ludzi (nieprzyjaciół) powinniśmy sie modlić - kochać ich i błogosławić. I tego nauczał Jezus.