Tuż przed świętami, kiedy to podobno nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem, dyskutujemy w Polsce o zjawisku narastającej w ludziach agresji. Debatę wywołał młody człowiek, który w minioną środę, 10 grudnia 2014 roku, wepchnął pod nadjeżdżający autobus 31 letniego rowerzystę. Tragedia rozegrała się w Pabianicach. Rowerzysta jechał do pracy. Dogoniło go samochodem trzech rozsierdzonych, młodych ludzi. Widząc zbliżający się pojazd, 24 letni pasażer samochodu wyskoczył z auta i silnym uderzeniem w głowę popchnął cyklistę na autobus. Rowerzysta zginął na miejscu, a oprawcy, najwidoczniej usatysfakcjonowani, że dopięli swego, czym prędzej odjechali. Potworne.
Wiadomo, że na drodze można spotkać się z bardzo różnym, często mało życzliwym zachowaniem innych kierowców. Pokazywane w ramach rozpętanej dyskusji filmiki, jak ludzie nawzajem zajeżdżają sobie drogę, udowodniają, że mają szybszy samochód, grożą sobie nawzajem i się biją, unaoczniają ogromny ładunek złych emocji, drzemiący w osobach wyjeżdżających na drogę. Naprawdę niewiele potrzeba, aby ta wrogość eksplodowała. Czasem wystarczy niefortunny, niecelowy manewr, zwykły błąd, który każdemu może się przytrafić, a już na ogonie mamy tropiciela, który chce wyładować na nas nagromadzoną w sobie złość.
Skąd się to w ludziach bierze? Zaczynając od zwykłego niezadowolenia z samego siebie, poprzez trudności w relacjach rodzinnych, kłopoty finansowe, niepowodzenia zawodowe, prowokującą niechęć innych ludzi, a na środkach odurzających i stymulujących złe emocje kończąc, można powiedzieć, że wiele takich złożonych powodów agresji ma jedno podstawowe podłoże. Jest nim owładnięte grzechem, niepojednane z Bogiem serce. Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala człowieka [Mk 7,21-23].
Zrozumieć to można dopiero po przeżyciu duchowego odrodzenia. Dla przykładu, człowiek, o którym czytamy: A Saul, dysząc jeszcze groźbą i chęcią mordu przeciwko uczniom Pańskim [Dz 9,1] napisał później: Bo i my byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem. Ale gdy się objawiła dobroć i miłość do ludzi Zbawiciela naszego, Boga, zbawił nas nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego [Tt 3,3-5]. Saul narodził się na nowo i stał się pełnym miłości apostołem Pawłem.
Owszem, są ludzie z natury łagodni i pokojowo nastawieni. Są ludzie lękliwi, którzy z obawy, żeby od kogoś nie oberwać, nigdy nie podnoszą głosu. Trwająca dyskusja o agresji zdaje się jednak ujawniać prawdę, że nasze społeczeństwo w poważnej mierze owładnięte jest złością i niechęcią. Nie zmieni tego żadna terapia ani poprawa warunków bytowych. Nie wystarczy też pójście do kościoła i przyjęcie sakramentów. Trzeba nam nowego narodzenia. Tylko autentyczna wiara w Jezusa Chrystusa prowadzi do zmiany serca i sprawia, że to serce wypełnia się miłością, przebaczeniem i łagodnością.
czyzby Autor nie potepial sakramentow katolickich? mowiac ze nie wystarczy przyjmowac sakramentow i chodzic do kosciola? oczywiscie jak najbardziej sie z tym zgadzam, uwazam bowiem ze sakramenty sa jedna z drog do Pana Jezusa Chrystusa, zbawienie polega wlasnie na nowonarodzeniu czyli co dzieje sie we wnetrzu czlowieka i nie mozna powiedziec ze jestem niedobry i gorszy od ateisty ale poniewaz wierze jestem zbawiony, poniewaz wiara bez uczynkow jest martwa, narodzony z Ducha czlowiek ma milosc w sobie, dojrzala milosc, czasem czula, ale czasem surowa
OdpowiedzUsuńMyślę, że autorowi chodziło o sakramenty jako określenie wszelkich religijnych praktyk które nie mają związku z nowo narodzeniem z Ducha Świętego. Ja nie wiem jaka to miłość surowa. Cudowna i dojrzała jest miłość od Boga, która leczy nas i relacje z innymi :).
OdpowiedzUsuńsurowa milosc Boga polega na karceniu nas za grzechy, dla naszego nawrocenia z danej rzeczy, surowa milosc polega rowniez na wymaganiu od naszych dzieci posluszenstwa, niestety kij ma dwa konce, jeden koniec milosci to radosc czulosc i przyjemnosc, a drugi koniec to wymaganie, konsekwencja
OdpowiedzUsuń