Wracam dziś do trwającego na Ukrainie konfliktu zbrojnego. W minioną niedzielę gościliśmy w Gdańsku małżeństwo amerykańskich misjonarzy, którzy kawał życia poświęcili pracy socjalnej na Krymie, karmiąc bezdomnych i udzielając im schronienia w zakupionym przez siebie domu. Teraz musieli stamtąd uciekać, bo niechcący znaleźli się na terytorium zaanektowanym przez Rosję, podobnie zresztą jak inny tamtejszy misjonarz amerykański, który od lipca jest z nami w Gdańsku. Lecz nie tylko z ich powodu sprawy ukraińskie stały się nam bliskie. Od czerwca 2014 roku opiekujemy się dwoma rodzinami uchodźców ze wschodniej Ukrainy, udzielając im niezbędnego wsparcia i w możliwy dla nas sposób pomagając im stawiać czoła urzędowym procedurom.
Czynimy tak, ponieważ Biblia mówi: Jeżeli zubożeje twój brat i podupadnie, to ty go wspomożesz na równi z obcym przybyszem czy tubylcem, aby mógł żyć obok ciebie. Nie bierz od niego odsetek ani lichwy, a bój się swojego Boga, aby twój brat mógł żyć obok ciebie [3Mo 25,35-36]. Przychodnia nie uciskaj, sami bowiem wiecie, jak się czuje przychodzień; wszak byliście przychodniami w ziemi egipskiej [2Mo 23,9].
Brat w Chrystusie, któremu siłą odebrano własność i przepędzono go z żoną i dwójką małych dzieci. Siostra w Chrystusie, wdowa z trójką dzieci, która musiała czym prędzej porzucić mieszkanie i uciekać z Mariupola przed panoszącymi się tam separatystami – te przypadki idealnie wpisują się w powyższe fragmenty Pisma Świętego. Nie ma dla wyznawców Jezusa Chrystusa innej drogi, jak tylko taka, że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz [Iz 58,7].
Z „naszymi” uchodźcami zapoznałem się, gdy byli jeszcze w Ośrodku dla Cudzoziemców w Grupie k. Grudziądza, a ponieważ są zielonoświątkowcami, czyli naszymi braćmi i siostrami w Chrystusie, nie mogłem zbagatelizować ich problemów. Z tym większą więc przyjemnością obserwuję dobrze przebiegający proces ich adaptacji w polskim społeczeństwie. Aktywnie włączają się w życie wspólnoty. Są odpowiedzialni i bardzo użyteczni. Zresztą, jakże mogłoby być inaczej, skoro narodzili się na nowo i codziennie są prowadzeni przez Ducha Świętego.
W świetle powyższego bardzo ucieszył mnie podpis, jaki dzisiaj w Europejskim Centrum Solidarności Prezydent Miasta Gdańska złożył pod listem intencyjnym o współpracy między Gdańskiem a ukraińskim Mariupolem oraz jego oświadczenie, że Polacy nie są biernymi obserwatorami sytuacji na Ukrainie. Okazuje się bowiem, że naszym podaniem ręki wspomnianym rodzinom uchodźców ze wschodniej Ukrainy wpisujemy się już w tę współpracę jako Gdańszczanie. Tym bardziej też spodziewamy się teraz dla nich przyjaznego klimatu w polskich urzędach, umożliwiającego im legalny pobyt w Gdańsku.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń