20 września, 2022

Abyśmy nowe życie prowadzili - wykład 17. [Rz 13,1-7]

[zapis słowa mówionego]

Przechodzimy teraz do rozdziału trzynastego. Czytajmy pierwszych siedem wersetów, mówiących o stosunku wierzącego człowieka do władzy zwierzchniej: „Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby  tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć”.

Bardzo dobrze i budująco brzmi to Słowo w naszych uszach. Uszach chrześcijan żyjących w XXI wieku, kiedy to zdarza nam się mieć wręcz chrześcijańską władzę, gdy możemy widzieć, jak ludzie władzy nie kryją swoich poglądów chrześcijańskich i walczą o wartości chrześcijańskie w społeczeństwie. Jednak trzeba nam pamiętać, że odczytany tekst napisany został w całkiem odmiennych okolicznościach. Napisano go w czasach Imperium Rzymskiego, ok. roku 58, czyli w latach, kiedy władcą Imperium był cesarz Neron. Kojarzymy Nerona z książek, filmów i chyba wszyscy z grubsza wiemy, jaki on był. Wiemy nie tylko to, że był szalony i niepoczytalny w niektórych swoich decyzjach. Nie tylko był obłąkanym artystą, który dla realizacji swoich dewiacji artystycznych gotów był spalić swoje miasto, a potem oskarżyć o to chrześcijan. Nie tylko siał taki postrach wśród ludzi, że wszyscy musieli mu bić brawa, kiedy występował ze swoją mierną twórczością, bo inaczej straciliby życie. Wiemy nie tylko to, że był to rozwiązły człowiek, który wprowadzał swoich poddanych w jeszcze większe grzechy. Wiemy również to, że był on wielkim prześladowcą Kościoła!

Właśnie do chrześcijan żyjących w Rzymie, do ludzi, którzy na co dzień słyszeli o tych wyczynach cesarza, skierowany jest ten tekst. Jak wiadomo, zbory judeochrześcijańskie składały się z wierzących Żydów, a wiemy, jaki stosunek mieli Żydzi do rzymskiej władzy. Jak na przykład odnosili się oni do kwestii rzymskiej okupacji Judei. W społeczeństwie żydowskim istniało przecież stowarzyszenie zelotów, ludzi, których dzisiaj – być może – nazwalibyśmy terrorystami. Nosili oni przy sobie długie noże, mieszali się z tłumem i w zgodzie ze swoim najświętszym przyrzeczeniem obrony własnego narodu i nienawiści do Rzymian, wykorzystywali okazje, by dźgnąć jakiegoś Rzymianina. Mówiąc krótko, Żydzi nienawidzili i nie uznawali władzy rzymskiej, bo tylko Bóg miał prawo być nad nimi. Właśnie do chrześcijan wywodzących się z takiego środowiska św. Paweł skierował odczytane przed chwilą słowa.

Pomyślmy też o tym, jaki jest nasz własny stosunek do władzy. Potrzebne jest to, by nasz odbiór Słowa był pełny. Jaki jest nasz stosunek do zwierzchności, najpierw w sensie władzy świeckiej, a następnie kościelnej? Jak wyrażamy się o władzy świeckiej? Chociaż czasem mamy władzę nienajgorszą, to w naszych opiniach jest ona wiadomo jaka. Mówi się o nich, że „są przy korycie”, że jak się „nachapią”, to potem przyjdą następni. Tak się mówi o władzy. Jakaż ona jest zła!

A w Kościele? Ach, jakże wszyscy miłują zwierzchność w Kościele! Prezbiterów, Radę Naczelną Kościoła, pastora, starszych – ach, jak wszyscy ich kochają! Niechby tylko ktoś ośmielił się powiedzieć coś dwuznacznego na temat pastora, to nie przeżyje do jutra, bo wszyscy przecież bardzo „kochają” zwierzchność w zborze!

Nieprawda? No właśnie – nieprawda. Taki niestety mamy stosunek do wszelkiej zwierzchności. Tak już jest i właśnie dlatego Słowo Boże wzywa nas wszystkich do uległości i poddania się władzy zwierzchniej. Jakby nie czytać tego tekstu, jakby nie próbować go zrozumieć, nasuwa się, po pierwsze, jedno: „Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga” [w. 1]. A więc właśnie! Słowo Boże objawia nam tutaj, że każda władza jest od Boga. Czy to możliwe? Czy tu czasem nie wkradł się jakiś błąd drukarski? Każda władza jest od Boga? A ta nasza? A ta ich? To jest władza od Boga?!

Otóż Słowo Boże mówi nam, że każda. Zarówno ta ustanowiona  w obrębie Kościoła, jak i ta świecka. Świadectwo tego znajdujemy w dwóch innych miejscach w Biblii. W Księdze Daniela 4,14 czytamy: „Na rozstrzygnięciu stróżów opiera się ten wyrok, a sprawa jest postanowiona przez świętych, a to w tym celu, aby żyjący poznali, że Najwyższy ma moc nad królestwem ludzkim; daje je, komu chce, może nad nim ustanowić najuniżeńszego z ludzi”. Najwyższy daje władze komu chce. Inne miejsce to wypowiedź Pana Jezusa podczas rozmowy z Piłatem, kiedy ten drugi twierdzi, że ma moc zrobić z Jezusem, co tylko zechce. W Ewangelii Jana 19,11 czytamy odpowiedź Jezusa: „(...) Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry (...)”. Znaczy to, że Piłat, namiestnik rzymski, posłany do Judei przez szalonego cesarza, był tam, bo Bóg go tam postawił. 

Każda władza jest od Boga, zarówno ta, która naszym zdaniem jest dobra, jak i ta, która według nas jest zła. Kiedy otwieramy Pierwszy List Piotra 2,13, czytamy takie słowa: „Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana, czy to królowi jako najwyższemu władcy, czy to namiestnikom, jako przezeń wysyłanym dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią. Albowiem taka jest wola Boża, abyście dobrze czyniąc, zamykali usta niewiedzy ludzi głupich, jako wolni, a nie jako ci, którzy wolności używają za osłonę zła, lecz jako słudzy Boga. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, króla czcijcie”.

Dla tych, którzy uważnie czytają Stary Testament, zdumiewające stało się w pewnym momencie to, że Bóg przyznaje się do związku z ludźmi, którzy z etycznego, moralnego punktu widzenia byli źli. Weźmy na przykład Asyrię. Było to mocarstwo, które wyrządziło wiele krzywdy innym, mniejszym narodom. A jednak w Księdze Izajasza 10,5 czytamy tak: „Biada Asyryjczykowi, lasce mojego gniewu, w którego ręku jest rózga mojej zawziętości”. W tym samym rozdziale, wersety 10. i 11. mówią: „Jak moja ręka dosięgła państw bożków, których posągi były liczniejsze niż jeruzalemskie i samaryjskie, jak uczyniłem Samarii i jej bałwanom, tak uczynię Jeruzalemowi i jego bałwanom (...)”. Bóg powiedział tutaj, że Asyria była laską jego gniewu, rózgą jego zawziętości. Bóg posługiwał się tym mocarstwem, by wykonać swoje wyroki.

W Księdze Jeremiasza 25,9 czytamy: „Oto Ja poślę i zbiorę wszystkie plemiona z północy – mówi Pan – i poślę po Nebukadnesara, króla babilońskiego, mojego sługę, i sprowadzę ich na tę ziemię i na jej mieszkańców, i na wszystkie narody dokoła. I zniszczę je doszczętnie, i uczynię je przedmiotem zgrozy, pośmiewiskiem i hańbą na zawsze”. Bóg nazwał Nabukadnesara swoim sługą? 

Jakież to budujące, kiedy możemy usłyszeć w oparciu o Słowo Boże, że jesteśmy sługami Bożymi. To wielki zaszczyt. A Bóg nazwał tak tego barbarzyńcę, który, gdy najechał Jerozolimę, bez skrupułów mordował wszystkich, nawet niemowlęta. Oczywiście, mówiąc, że wszelka władza jest od Boga, trzeba podkreślić, że nie każdy sposób dochodzenia do władzy i sprawowania władzy jest zgodny z wolą Bożą. 

Biorąc pod uwagę władzę świecką, możemy powiedzieć, że zasadniczo nie jest ona z woli Bożej, a jedynie z Bożego dopustu. To znaczy, że ludzie sami, bez pytania o wolę Bożą, ustanawiają sobie władzę, a Bóg do tego dopuszcza. Każdy naród ma władzę albo z woli Bożej, albo z Bożego dopustu. 

Kiedy naród modli się o władzę, gdy wybierając ją, prosi Boga o światło, to Bóg błogosławi i obdarza ten naród władzą z woli Bożej. Kiedy naród lekceważy Boga i wybiera po swojemu, to Bóg dopuszcza tę władzę. W 1. Księdze Samuela 8,1-10 mamy przykład: „A gdy się Samuel zestarzał, ustanowił swoich synów sędziami nad Izraelem. Starszemu jego synowi było na imię Joel, młodszemu zaś Abiasz. Byli oni sędziami w Beer-Szebie. Lecz jego synowie nie chodzili jego drogami, gonili raczej za zyskiem, brali datki i naginali prawo. Zebrali się tedy wszyscy starsi izraelscy, przyszli do Samuela do Ramy i rzekli do niego: Oto zestarzałeś się, a twoi synowie nie chodzą twoimi drogami, ustanów więc nad nami króla, aby nas sądził, jak to jest u wszystkich ludów. 

Ale Samuelowi nie podobało się to, że mówili: Daj nam króla, aby nas sądził. I modlił się Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. Zgodnie ze swoimi postępkami, jak postępowali ze mną od dnia, gdy wyprowadziłem ich z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając mnie, aby służyć innym bogom, tak postępują oni także z tobą. Otóż teraz usłuchaj ich głosu. Ostrzeż ich jednak uroczyście i podaj im do wiadomości uprawnienie króla, który będzie nad nimi królował. I powiedział Samuel wszystkie te słowa Pana ludowi, który domagał się od niego króla”.

Widzicie, jaka była atmosfera tego zdarzenia? Bóg powiedział po prostu: Chcą? Niech mają! To nie było wyrazem woli Bożej. Gdy Bóg chciał coś zrobić, to pobudzał takiego Samuela i mówił mu: Idź i zrób tak i tak! W tej historii to nie Bóg był inicjatorem wyboru, a naród. A Bóg dopuścił do tego. Znamy dalej historię Saula, jak szybko jego lot się załamał, jak niedaleko zaleciał, jak nieposłuszeństwo Bogu przerwało jego królewską karierę.

Są więc takie sytuacje, kiedy władza nie jest kwestią woli Boga, ale Jego dopustu. Niemniej jednak każda władza jest od Boga. Każda władza ma być traktowana, jako wyraz rządów Bożych na tej ziemi. Księga Przypowieści 8,15 mówi: „Dzięki mnie królują królowie i władcy wydają sprawiedliwe prawa”. Niezależnie od tego, w jaki sposób ludzie dochodzą do władzy, czy zgodnie z wolą Bożą, czy w sposób samowolny, uzurpatorski i bezprawny, Słowo Boże wzywa nas, abyśmy byli poddani władzom zwierzchnim, bo nie ma innej władzy, jak tylko od Boga. I przeciwstawianie się władzy oznacza przeciwstawianie się Bogu, bo: „(...) kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu (...)” [Rz 13,2].

Mamy w Biblii przykład, jak kiedyś w Izraelu duża grupa ludzi przeciwstawiła się Bożemu porządkowi.  Zbuntowali się przeciwko władzy w narodzie, będącej powiązaniem władzy duchowej i kapłańskiej z władzą administracyjną. Chodziło o to, że Mojżesz, przywódca Izraela, zgodnie z objawioną mu wolą Bożą, powołał na kapłana, Aarona, swojego brata. I oczywiście wkrótce znaleźli się tacy, którym się to nie spodobało: Rodzinką się obstawia! Teraz razem będą nami rządzić!

Otwórzmy Czwartą Księgę Mojżeszową 16, 1- 33: „Wtedy Korach, syn Jishara, syna Kehata, syna Lewiego, oraz Datan i Abiram, synowie Eliaba, i On, syn Peleta, z synów Rubena, zbuntowali się przeciwko Mojżeszowi, a wraz z nimi dwustu pięćdziesięciu mężów izraelskich, książąt zboru, powoływanych na uroczyste zebrania, mężów znakomitych, połączyli się, by wystąpić przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi, i rzekli do nich: Dość tego! Cały bowiem zbór, wszyscy w nim są święci, i Pan jest wśród nich; dlaczego więc wynosicie się ponad zgromadzenie Pańskie?

Gdy to Mojżesz usłyszał, padł na oblicze swoje, a potem przemówił do Koracha i do całego jego zastępu: Jutro ukaże Pan, kto jest jego i kto jest święty, i może zbliżyć się do niego; kogo zaś wybierze, temu pozwoli zbliżyć się do siebie. Tak uczyńcie, ty, Korach i wy, i cały zastęp jego: Weźcie sobie kadzielnice i włóżcie w nie ogień, i jutro nasypcie nań kadzidła przed Panem; ten mąż, którego Pan sobie obierze, będzie świętym; dość tego, synowie Lewiego! 

I rzekł Mojżesz do Koracha: Posłuchajcie, synowie Lewiego! Czy wam było za mało, iż Bóg Izraela wyróżnił was w zborze izraelskim, aby was zbliżyć do siebie, byście mogli sprawować służbę w przybytku Pańskim i stawać przed zborem, aby im służyć? Pozwolił tobie, a z tobą wszystkim twoim braciom, synom Lewiego, zbliżać się do siebie, a wy żądacie jeszcze i kapłaństwa? Dlatego ty i cały twój zastęp połączyliście się, aby wystąpić przeciwko Panu, kim zaś jest Aaron, że szemrzecie przeciwko niemu? 

I rozkazał Mojżesz przywołać Datana i Abirama, synów Eliaba, lecz oni odpowiedzieli: Nie przyjdziemy! Czy mało tego, że nas wyprowadziłeś z ziemi opływającej w mleko i miód, aby nas wygubić na pustyni, że jeszcze chcesz narzucić się nam jako władca? Wszak nie wprowadziłeś nas do ziemi opływającej w mleko i miód ani nie dałeś nam w posiadanie pól i winnic. Czy chcesz tym mężom wyłupić oczy? Nie przyjdziemy! 

Wtedy Mojżesz bardzo się rozgniewał i rzekł do Pana: Nie zważaj na ich ofiarę. Nie wziąłem od nich ani jednego osła, ani też nikogo z nich nie skrzywdziłem. 

I rzekł Mojżesz do Koracha: Ty i cały twój zastęp oraz Aaron stawcie się jutro przed Panem. Weźcie każdy swoją kadzielnicę i nałóżcie na nie kadzidła, i złóżcie przed Panem każdy swoją kadzielnicę, razem dwieście pięćdziesiąt kadzielnic; ty i Aaron też, każdy ze swoją kadzielnicą. I wziął każdy swoją kadzielnicę, i włożyli w nie ogień, i nasypali kadzidła, i stanęli u wejścia do Namiotu Zgromadzeniu, a także Mojżesz i Aaron. Korach zgromadził naprzeciw nich cały zbór u wejścia do Namiotu Zgromadzenia i wtedy ukazała się całemu zborowi chwała Pańska. 

I przemówił Pan do Mojżesza i do Aarona tymi słowy: Odłączcie się od tego zboru, a Ja ich zniszczę w mgnieniu oka. Lecz oni upadli na swoje oblicza i rzekli: Boże, Boże duchów wszelkiego ciała! Czy jeżeli zgrzeszy jeden mąż, będziesz się gniewał na cały zbór? 

Wtedy odezwał się Pan do Mojżesza tymi słowy: Przemów do zboru tak: Oddalcie się z obrębu mieszkań Koracha, Datana i Abirama. I wstał Mojżesz, i poszedł do Datana i Abirama, a za nim poszli starsi izraelscy. I przemówił do zboru tymi słowy: Odstąpcie od namiotów tych bezbożnych mężów. Nie dotykajcie niczego co do nich należy, abyście nie zginęli przez wszystkie ich grzechy. I oddalili się od mieszkań Koracha, Datana i Abirama. Datan zaś i Abiram wyszli i stanęli u wejścia do swoich namiotów ze swoimi żonami, synami i dziećmi. 

A Mojżesz rzekł: Po tym poznacie, że Pan mnie posłał, abym dokonał wszystkich tych czynów, i że z własnej woli nic nie czyniłem: Jeżeli oni umrą taką śmiercią jak wszyscy ludzie i spotka ich los wszystkich ludzi, to nie Pan mnie posłał. Lecz jeżeli Pan dokona rzeczy nadzwyczajnej, że ziemia otworzy swoją czeluść i pochłonie ich oraz wszystko, co do nich należy, i żywcem zstąpią do podziemi, wtedy poznacie, że ci mężowie zbezcześcili Pana. 

A gdy wypowiedział wszystkie te słowa, rozstąpiła się ziemia pod ich nogami. Ziemia rozwarła swoją czeluść i pochłonęła ich oraz ich domy i wszystkich ludzi Koracha i cały ich dobytek. Oni zaś wpadli ze wszystkim, co mieli, żywcem do podziemi, a ziemia zamknęła się nad nimi; tak zginęli spośród zgromadzenia”.

Cóż za niesamowita historia! Niezły bunt się zrobił w Izraelu. Zbuntowali się ważni ludzie –  prawdziwa śmietanka narodu. To byli ludzie, którzy mogli sprawować służbę Pańską. Byli lewitami. Wchodzili do przybytku Pańskiego, mieli dostęp do tego co święte. Niesamowite, że Bóg tak zareagował, kiedy ktoś przeciwstawił się Bożemu porządkowi, nazywając go ludzkim porządkiem i poplecznictwem.

Takich przykładów w Słowie Bożym jest więcej. Przeciwstawianie się władzy jest przeciwstawianiem się Bogu i w jakiś sposób sprowadza karę. Na szczęście ziemia nie rozstępuje się  pod każdym, bo nie wiem, jak poorany byłby nasz kraj, gdyby tak się działo z każdym, kto przeciwstawia się władzy, tj. Bożemu porządkowi. 

Słowo Boże uczy nas w tym fragmencie, że władza, nawet ta świecka, jest na służbie u Boga. Dlaczego? Werset 4. mówi: „(...) tobie ku dobremu (...)”. Co to znaczy? Bóg, troszcząc się o nas, zwykłych ludzi, wyznacza tę władzę, abyśmy mogli normalnie funkcjonować. Przecież gdyby nie ta władza, nie ten ludzki porządek rzeczy, nie wiem jak byśmy tu dojechali do tej kaplicy. Czy nie zastalibyśmy tu zgliszczy albo jakichś pijaczków na tym miejscu? Wszędzie lałaby się krew i byłoby bezprawie. Wystarczy wspomnieć, co działo się w Nowym Orleanie w czasie powodzi w 2005 roku. Gdy zapanowało chwilowe bezkrólewie, natychmiast w wielu ludziach obudziły się żarłoczne bestie.

Na szczęście jest władza, która ma miecz i rozmaite instrumenty prawne, by chronić obywatela. A nad tym wszystkim jest Bóg, który chce, abyśmy mogli wieść ciche i spokojne życie na tej ziemi. 

Już Platon napisał kiedyś, że „państwo chroni człowieka przed dzikimi zwierzętami i dzikimi ludźmi”. Jest w tym wiele mądrości opartej na obserwacji życia. Społeczna i prawna ochrona człowieka, to wola Boża, realizowana przez władzę świecką. Na przykład, dzięki określonemu porządkowi na tym świecie następuje  udostępnianie rozmaitych dóbr i środków technicznych. Na własną rękę  nie bylibyśmy w stanie zapewnić sobie wody, gazu, elektryczności, transportu. Zawdzięczamy to władzy, która ustanawia reguły i pilnuje przy tym porządku. Nikt nie dostałby się do Ameryki, gdyby nie linie lotnicze. Wszystko jest zorganizowane. Wystarczy kupić bilet i polecieć. To takie proste i banalne, ale czasem tego nie zauważamy i myślimy o władzy źle. Ona zaś jest u Boga na służbie, dla naszego dobra. Kiedy w ten sposób spojrzymy na rządzących, gdy zauważymy, że oni świadomie lub nieświadomie działają dla naszego dobra, to już nie chce nam się na nich tak pluć. To wtedy nawet się za nich pomodlimy, żeby lepiej rządzili, żeby było im łatwiej, żeby mądre decyzje mogli podejmować.

Tak właśnie naucza Słowo Boże. Mamy się modlić o władzę. Mało tego. Jeżeli każda władza jest na służbie u Boga i to dla naszego dobra, to wobec tego coś tej władzy jesteśmy winni. Już sam rozsądek nam coś takiego podpowiada, a Słowo Boże to uściśla i poucza nas, że mamy być ulegli wobec władzy. Co to znaczy? Czy znaczy to, że możemy strajkować, walczyć z władzą, stawiać się i protestować? Czy to jest uległość względem władzy? Nie. Uległością wobec władzy nie jest też bierne podejście typu: A niech się dzieje, co chce. To nie jest żadna uległość, a raczej bierna krytyka władzy. Uległość to czynne stosowanie się do zarządzeń władzy. Gdy kierowca wie, jakie są przepisy dotyczące prędkości, ale nie widząc policji dociska pedał gazu, to nie jest uległość względem władzy. I musimy uderzyć się w piersi, bo kto jak kto, ale wierzący ludzie, mają tutaj wyraźną naukę, że winni być ulegli wobec władzy. Mają stosować się do jej zarządzeń. Jeśli oczekuje się czegoś od obywatela, powinien on się do tego stosować.

Dalej napisane jest, że mamy płacić podatki. Przecież te podatki to kość w gardle, to nasze prawdziwe nieszczęście! Wszyscy chcieliby uniknąć płacenia tak wysokich podatków. Jeśli jednak przyjmiemy to, co mówi Słowo Boże, a mianowicie, że władza jest sługą Boga dla naszego dobra – to jak miałaby ona sprawować tę służbę,  gdyby nie miała na to środków materialnych. A podatki to są właśnie środki na to, by władza mogła realizować zadania względem i dla dobra obywateli. Kiedy płacimy podatki, udzielamy pomocy ludziom będącym przy władzy, aby mogli spełnić swoje zadania. Kiedy unikamy podatków, to nie wspieramy tego, kogo Bóg postawił, by działał dla naszego dobra. To, w jaki sposób działa, to już inna sprawa i nie nam to oceniać, w każdym razie, nie podczas tego rozważania. Jednakże dzięki tej władzy mamy oświetlone ulice i gaz w rurach, i drogi przynajmniej połatane.

Dalej czytamy o cle. Jeśli komuś należy się cło, to trzeba mu je zapłacić. Przecież jak świat światem, nikt celników nie lubił. Jednak Słowo poucza, że mamy cło płacić, bo cło to pomoc gospodarce własnego kraju, aby mogła osiągnąć taki poziom, jaki jest w tym kraju, z którego przywozimy towary, by nie trzeba było stamtąd ich przywozić. Jeżeli ktoś myśli o cle tylko jako o czymś negatywnym, to rozmija się z wolą Bożą.

Słowo Boże mówi także, że należy szanować władzę. Uległość to jedna sprawa, a poszanowanie to co innego. Można ulec policjantowi, który z pałką stoi przy nas i ze spuszczoną głową przyznać się do winy, bo się go boimy, ale wcale tego policjanta nie szanować. Gdy tylko się oddali na kilkadziesiąt metrów, nierzadko jest obsypywany różnymi epitetami.

Trzeba szanować władzę. Wszelką zwierzchność! Dlaczego jest to takie ważne? Dlatego, że ludzie, którzy sprawują władzę, narażeni są na szereg stresów i napięć. Są to ludzie, którym nie jest łatwo. Na pewno większość z nas nie chciałoby życia tych ludzi. Myślimy o premierze czy prezydencie, że mu tak dobrze dzięki wybraniu przez naród, ale rzadko kto pomyśli, jak wygląda życie takiego człowieka. On nie może sobie w sobotę do godziny 10. po mieszkaniu w piżamie chodzić. Nie może sobie po godzinie 22. wyłączyć telefonu.

Życie człowieka sprawującego władzę jest pełne stresu. Gdy do tego ludzie nie szanują tej władzy i cały czas ją atakują, to taki człowiek niosący ciężar funkcji publicznej, może się w końcu załamać. No bo po co mu ona do szczęścia? Zaglądają mu do kieszeni, ile zarabia, grzebią w przeszłości, męczą z każdej strony, nękają pytaniami, wyciągają brudy, prawdę i nieprawdę, a nawet jednego dobrego słowa o nim nie powiedzą.

Oto między innymi dlaczego ludzie u sterów władzy tak często się wymieniają. Nie dlatego, że myśmy im zabronili, ale dlatego, że mają tego dosyć. I trzeba to przenieść także na grunt Kościoła, bo tu także brakuje poszanowania zwierzchności duchowej. Niestety bywa tak, że ludzie, którzy pełnią funkcje publiczne w Kościele, nie są szanowani i krążą o nich różne komentarze. Jak to temu pastorowi dobrze, bo nic nie robi, tylko sobie kawę popija i od czasu do czasu z ludźmi pogada.

Warto byłoby się zastanowić, czy te rozmaite komentarze, które docierają do osób pełniących funkcje publiczne w Kościele, czasem nie mogą ich doprowadzić do tego, że się im odechce tej służby. W Pierwszym Liście do Tesaloniczan 5,12 czytamy: „A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was (...)”. Jak to? Mamy szanować kogoś, kto nas upomina, kto wytyka nam nasze błędy? Jak darzyć uznaniem kogoś, kto jest wyrzutem sumienia w  naszym życiu? 

A jednak Słowo Boże mówi nam, by ich szanować. A to dlatego, aby ci ludzie, którzy sprawują tę służbę, choć zawsze będą spotykać się z rozmaitymi negatywnymi komentarzami, mogli spotykać się także z szacunkiem i uznaniem.  Potrzebują tego, bo są zwykłymi ludźmi, którzy też mają określoną wytrzymałość, Dość powszechnie atakowani, przynajmniej od czasu do czasu powinni usłyszeć też coś budującego. Na przykład to, że ich służba jest potrzebna.

Poruszam tę kwestię, byśmy to zrozumieli i stosowali w naszym życiu. Pastor, starsi zboru mogą się zmienić, ale ważne, by zbór stosował się do tego Słowa, byśmy czasem, przeciwstawiając się zwierzchności, nie narazili się na sąd Boży.

Są oczywiście granice uległości wobec ludzkiej zwierzchności. Pamiętamy, kiedy Rada Najwyższa w Izraelu zabroniła Piotrowi i Janowi głosić ewangelię, opowiadać o Jezusie Chrystusie, cóż odpowiedzieli? „Trzeba bardziej słuchać Boga, niż ludzi” [Dz 5,29] i poszli dalej głosić Słowo Boże. Wniosek jest następujący: Nie należy słuchać władzy niższego szczebla, wbrew władzy wyższej. Jeżeli jakiś przedstawiciel władzy mówi nam coś, co stoi w sprzeczności z tym, co mówi wyższa władza, obowiązuje nas to, co mówi władza wyższej rangi. Polecenie kaprala w każdej chwili może być anulowane bezpośrednim rozkazem generała.

Jeżeli jakaś niższa władza wyda polecenie przeciwne temu, co powiedział Bóg, trzeba bardziej słuchać tego, co rozkazał Bóg. Nawet przypłacić to życiem, ale słuchać bardziej Boga, niż ludzi! Jeśli jakaś władza każe nam się zapierać Chrystusa, to nie powinniśmy jej słuchać. Jeśli jakaś władza każe nam krzywdzić drugiego człowieka, to nie musimy jej słuchać, ponieważ Bóg powiedział, że nie wolno wyrządzać krzywdy. Oczywiście, nie mówimy tutaj o aresztowaniu i karaniu przestępców. Każdy chrześcijanin ma w tych sprawach stosowne rozeznanie. (cdn.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz