22 sierpnia, 2009

Nie dajmy się zwariować

Dzisiejsze serwisy informacyjne odnotowują fakt, że dyrektor Radia Maryja przeprosił zakonnika, Michała Kossi Egah’a za słowa, które w związku z nim wypowiedział. Przypomnijmy, że 12 lipca tego roku w czasie pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, na widok czarnoskórego zakonnika zawołał on do mikrofonu przy 200-tysięcznym tłumie: - Kochani, jeszcze Murzyn! Boże, gdzieś ty się nie mył? Chodź tutaj, bracie! On się nie mył wcale, zobaczcie! Teraz szef toruńskiego radia wypowiada słowa skruchy. Pomimo tego, że wówczas żartował, przeprasza. Dlaczego?

Otóż lipcowe wystąpienie o. Rydzyka wywołało burzę w społeczeństwie. Uznano je za obraźliwe i rasistowskie. Na słowa redemptorysty ostro zareagowali nie tylko ludzie mu nieżyczliwi, ale nawet zakonni współbracia. "Odrzucamy z największą siłą ignorancję i rasizm okazany przez brata Tadeusza. Jesteśmy tym zawstydzeni, silnie dotknięci i - jako cząstka ludu Bożego - przepraszamy nasze siostry i braci oraz prosimy ich o wybaczenie" – napisał jeden z nich.

Odnoszę wrażenie, że chyba już na dobre daliśmy się zwariować. W normalnych warunkach nikomu do głowy by nie przyszło, że zakonnik wypowiedział te słowa z intencją obrazy współbrata lub choćby z zamiarem ośmieszenia go. Domyślam się, że zwyczajnie próbował, być może niefortunnie, zastosować żart sytuacyjny. Zobaczył gdzieś w pobliżu czarnoskórego brata, ucieszył się i chciał jakoś zabawnie wszystkim powiedzieć o jego obecności. To wszystko.

Niezależnie od tego, czy ktoś lubi szefa Radia Maryja, czy nie lubi, nie powinien do jego słów dobudowywać ideologii oraz intencji, których tam nie ma. Ale wszystkich nas zaczyna opanowywać jakaś fobia poprawności politycznej. Publicznie reagujemy z histerią na rzeczy, które w życiu prywatnym nam samym nie są obce. Piętnujemy to, z czym sami mamy trudności. Potępiamy postawy, które sami na co dzień nieraz przyjmujemy. Rażą nas słowa, które dość często padają także z naszych własnych ust.

Biblia każe się nam nad tym zastanowić. Ty więc, który uczysz drugiego, siebie samego nie pouczasz? Który głosisz, żeby nie kradziono, kradniesz? Który mówisz, żeby nie cudzołożono, cudzołożysz? Który wstręt czujesz do bałwanów, dopuszczasz się świętokradztwa? [Rz 2,21–22].

Przecież każdemu zdarzyło się tak zażartować [jeśli w ogóle ma poczucie humoru], że ktoś nieżyczliwy mógłby odwrócić znaczenie jego niefortunnych słów. Nie chcielibyśmy, żeby ktoś łapał nas za słówka i przypisywał naszym wypowiedziom nieznane nam intencje? Chcielibyśmy, ażeby inni dali nam prawo do swobodnych wypowiedzi i przestrzeń dla naszego poczucia humoru? A jak chcecie, aby ludzie wam czynili, czyńcie im tak samo i wy [Łk 6,31].

Dożyliśmy czasów, że cokolwiek powiemy, może być użyte przeciwko nam. Ciągle ktoś kogoś nagrywa, śledzi, domyśla się i knuje intrygę. Gdzie tu jeszcze jest miejsce na wolność słowa? Czy już całkiem daliśmy się zwariować?

2 komentarze:

  1. Pewna (w dużym uproszczeniu) "mania prześladowcza" pojawiła się również w ruchach protestanckich. Nie mówię już o wyrastających jak grzyby po deszczu witrynach internetowych, których jedynym zadaniem jest tropienie i "obnażanie" herezji, odstępstwa, zwiedzenia i fałszywych proroków - często na podstawie nadinterpretacji z perspektywy opisanej we wpisie na blogu. Tę samą energię, zamiast na szkalowanie braci, można by poświęcic zwiastowaniu Ewangelii :).

    Coraz więcej niechęci jest również w skali mikro - jak łatwo komuś przyszyc łatkę tego co powiedział i zrobił (i/lub jakie miał intencje) we własnym zborze czy mieście.

    Jako chrześcijańscy liderzy musimy z całą mocą zniechęcac do takiej formy aktywności. Ideą Kościoła jest różnorodnośc w jedności. I podobnie jak jednośc jest natury duchowej, tak różnorodnośc nie ma byc polem podziałów, wytykania palcami i wzajemnej separacji.

    Jestem wdzięczny Bogu, choc zapewne zawsze jest coś do zrobienia, że z tego co wiem, przynajmniej w Gdańsku daleko nam do "rasistowskiego" zwalczania jedni drugich :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest rzeczą oczywistą, że wspomniany szef Radia Maryja, żartował. Z drugiej jednak strony ten kto żartuje powinien się upewnić, że zostanie dobrze zrozumiany. Ksiądz Rydzyk swobodnie żartując sobie do czarnoskórego przyjaciela przez mikrofon wobec 200 tyś. tłumu tej pewności nie mógł mieć. Skoro ktoś nie poznał się na jego żarcie i poczuł się urażony wobec publicznego żartu to i dobrze Rydzyk zrobił, że przeprosił. Poczucie humoru, błyskotliwe dowcipy są na pewno potrzebne. Ale nie dajmy się zwariować trzeba wiedzieć kiedy i z kim można sobie pożartować. Inaczej wyglądają żarty w gronie bliskich przyjaciół , inaczej na forum publicznym. Sztuka polega by tak żartować by wszyscy , którzy słyszą nasze żarty się z nich śmiali. Żadna sztuka mówić: oni nie znają się na żartach.

    OdpowiedzUsuń