Gdy przybywa do nas ktoś z daleka, to wypadałoby mieć na uwadze cel, dla którego wybrał się do nas. Jeżeli gościmy kogoś, kto przyjechał do miasta np. załatwić ważną dla niego sprawę, to byłoby super, gdybyśmy przejęli się jego celem. Może nawet moglibyśmy jakoś zadziałać, aby go wspomóc. Byłoby nietaktem z naszej strony zignorować jego cel, a tylko chcieć z nim biesiadować.
Syn Boży przyszedł na ziemię w konkretnym celu. Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy [Jn 1,14], nie po to, żebyśmy sobie na tę okoliczność pojedli i pośpiewali kolędy. Nawet nie po to przyszedł, abyśmy poświęcili Mu trochę więcej uwagi, bo On przyjął postać człowieka nie dlatego, że w niebie odczuwał jakiś deficyt społeczności i zachciało Mu się naszego towarzystwa. On przyszedł zbawić nas z naszych grzechów. Powtórzmy za Johnem Piperem, że pierwszym celem przyjścia Syna Bożego na świat jest to, abyśmy przestali grzeszyć.
To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością. Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, jeśliście tylko słyszeli o Nim i w Nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy [Ef 4,17-24].
Czy można świętować narodzenie Jezusa Chrystusa i przy tym tkwić nadal w swoich grzechach? To tak jakby powiedzieć przybyszowi z daleka: Nie obchodzi mnie to, po coś tu przybył. Interesuje mnie tylko to, aby z tobą pojeść i popić. Czy można w swoim otoczeniu uchodzić za człowieka wierzącego w Jezusa Chrystusa, a faktycznie myśleć i postępować po świecku? Opamiętajcie się nareszcie i nie grzeszcie; albowiem niektórzy nie znają Boga; dla zawstydzenia waszego to mówię [1Ko 15,34]. Są to słowa skierowane do społeczności chrześcijańskiej.
Drugim celem przyjścia Syna Bożego w ludzkim ciele na ziemię było to, aby stać się dla nas wiarygodnym kapłanem i orędownikiem. Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą [Hbr 2,17-18].
Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze [Hbr 4,14-16].
Wspaniale jest wiedzieć, że gdy zdarzy się nam jakiś upadek duchowy, gdy popełnimy jakiś grzech, to nie zostajemy z tego powodu zdyskwalifikowani. Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata [1Jn 2,1-2]. Któż będzie oskarżał wybranych Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami [Rz 8,33-34]. Teraz zatem nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy s ą w Chrystusie Jezusie [Rz 8,1].
Bez narodzin Jezusa Chrystusa w Betlejem te dwa cele byłyby dla nas zupełnie nieosiągalne. Dlatego dzisiaj będę o tym rozmawiał przy wigilijnym stole, a jutro razem z całym zborem pragnę wielbić Boga, że Jezus Chrystus zbawił nas od grzechów i skuteczne wstawia się za nami w niebie.