Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz [Łk 6,36]. Tak brzmi jedno z bezwarunkowych przykazań Jezusa Chrystusa. Jest bezwarunkowe, czyli niezależne od okoliczności, stosowane zawsze i wszędzie. Jest praktyczne, bo miłosierdzie to współczucie okazywane komuś czynnie, to zmiłowanie się nad kimś. Stosunkowo łatwo jest być miłosiernym wobec ludzi nam bliskich, pokornie liczących na naszą życzliwość. Przykazanie to nabiera szczególnej wagi, gdy stajemy w obliczu ludzi bliżej nam nieznanych lub nie cieszących się dobrą opinią. W takich chwilach konieczne jest spojrzenie na naszego Ojca w niebie.
Bóg, działając w zgodzie z samym Sobą, gdyż Bóg jest miłością [1Jn 4,8], okazuje wszystkim miłosierdzie i litość, również ludziom pogrążonym w grzechach, bo On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych [Łk 6,35]. Miłosierdzie jest typowe dla Boga. Jako naśladowcy Boga winniśmy więc wyrabiać w sobie postawę stałej gotowości do okazywania współczucia. Kto ma w sobie Ducha Chrystusowego, tego nie trzeba za każdym razem na nowo nakłaniać do miłosierdzia. Ono wręcz charakteryzuje postępowanie chrześcijanina.
Niestety, zbyt łatwo zdarza się nam gubić w sobie tę postawę miłosierdzia. Skupieni na przestrzeganiu przykazań Bożych i zadowoleni z osobistego wywiązywania się z nich, stopniowo zatracamy zdolność empatii wobec tych, którzy te przykazania notorycznie lekceważą. Stajemy się wobec takich ludzi oschli i rygorystyczni. Chrystus Pan wytknął to duchowym przywódcom Izraela. Biada wam, nauczyciele Pisma i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty i z kopru, i z kminku, a zaniedbujecie to, co ważniejsze w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. Tamto trzeba czynić, ale tego nie wolno zaniedbywać [Mt 23,23]. Owszem, dziesięcina jest ważna w oczach Bożych, ale przy zaniedbywaniu tego, co w Prawie ważniejsze, staje się niczym.
W świetle Biblii widzę, że utrzymanie w sobie stałej zdolności do okazywania miłosierdzia nie tylko podoba się Bogu, ale leży też w moim osobistym interesie. Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem [Jk 2,13]. Podobnie jak każdy inny chrześcijanin, któregoś dnia będę musiał stanąć przed sądem Chrystusowym. Jako odkupiony i usprawiedliwiony krwią Baranka Bożego, nie pójdę na potępienie, bo nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie [Rz 8,1]. Jako chrześcijanin będę jednak sądzony przez Chrystusa Pana z moich czynów i postaw po nawróceniu. Z czym przed Nim stanę?
Biblia mówi, że przed Bogiem można mieć powód do chluby, albo go nie mieć. Dla przykładu, apostoł Paweł napisał do Koryntian, że wy jesteście chlubą naszą, którą mam w Chrystusie Jezusie, Panu naszym [1Ko 15,31]. Głosił im ewangelię i był pewny, że będą się sobą nawzajem chlubić w dzień Pana naszego Jezusa [2Ko 1,14]. Nikt natomiast nie będzie mógł chlubić się swoimi uczynkami jako podstawą do zbawienia, bo jeśli Abraham z uczynków został usprawiedliwiony, ma się z czego chlubić, ale nie przed Bogiem [Rz 4,2]. W sprawie zbawienia niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata [Ga 6,14].
Dobrze jest pamiętać, że najwyraźniej przed sądem Chrystusowym będzie miało znaczenie to, czy jako chrześcijanin okazywałem ludziom miłosierdzie. Sąd bez miłosierdzia będzie nad tym, który nie okazał miłosierdzia, ale - jak mówi Biblia Gdańska - miłosierdzie chlubi się przeciwko sądowi. Jeżeli dzisiaj cechować się będę gotowością do czynnego okazywania ludziom współczucia, to owo miłosierdzie w dniu Pańskim stanie się moim atutem. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią [Mt 5,7].