Ostatni dzień października – to jakaś dziwna pora mieszania przeciwległych wartości. Weźmy na przykład Halloween. Słowo Boże nakazuje ludziom trzymanie się z daleka od sił ciemności. Jednak tego dnia niewinność zabaw dzieci miesza się z wyrafinowanymi obrzędami okultystycznymi. Zło miesza się z dobrem. Demony są zapraszane i mile widziane wśród ludzi. Czy następnego dnia wszystko, bez żadnych konsekwencji, może powrócić do wcześniejszego stanu? Zabawa z demonami dla nikogo nie przyniosła duchowego pożytku.
31 października to jednak przede wszystkim święto Reformacji. W łonie straszliwie już dalekiego od Biblii, szesnastowiecznego Kościoła Zachodniego trysnęło uzdrawiające źródło Ewangelii. Bóg dał milionom ludzi możliwość duchowego odrodzenia i rozpoczęcia całkowicie nowego życia z Jezusem. Jednakże pomieszanie nowego ze starym zaprzepaściło te szanse. Objęte Reformacją kraje formalnie oddzieliły się od Rzymu, ale tylko częściowo porzuciły jego niebiblijne dogmaty.
Kościoły powstałe w wyniku reformacji – to w gruncie rzeczy mieszanina nauki biblijnej ze starymi dogmatami kościoła rzymskiego. Jakie owoce to przyniosło? Proszę spojrzeć na kościoły luterańskie w Skandynawii, Ameryce Północnej czy nawet w Niemczech. Dzisiejszy stan duchowy tych kościołów mówi sam za siebie. Oszczędzę sobie przykrości wyliczania choćby przykładów oficjalnie dziś uznawanego w tych szeregach homoseksualizmu.
Pismo Święte kładzie wielki nacisk na to, żeby tego co zepsute, nie próbować reformować, a całkowicie się od tego oddzielić! Nikt nie przyszywa łaty z nowego sukna do starej szaty, bo inaczej łata obrywa nowe od starego i rozdarcie staje się większe. Nikt też nie wlewa młodego wina do starych bukłaków, bo inaczej wino rozsadzi bukłaki, i wino i bukłaki zniszczeją. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków [Mk 2,21–22].
Pozostawienie choćby odrobiny starego, stworzy problemy w nowym życiu i po jakimś czasie stanie się przyczyną duchowego upadku. Po objęciu przez Izraela Ziemi Obiecanej, Jozue w mowie pożegnalnej ostrzegł: Bo jeśli się odwrócicie i przylgniecie do resztki tych narodów, które pozostały u was, i będziecie zawierać z nimi małżeństwa, i pomieszacie się wy z nimi, a oni z wami, to wiedzcie, że Pan, Bóg wasz, tych narodów już nie wypędzi przed wami i one staną się dla was pułapką i sidłem, biczem na wasze boki i cierniem dla waszych oczu, aż wyginiecie z tej dobrej ziemi, którą dał wam Pan, Bóg wasz [Joz 23,12–13].
Jeszcze jeden przykład dzisiejszego mieszania przeciwległych światów, to święto zmarłych i kult wszystkich świętych. Biblia definitywnie oddziela życie od śmierci. Zmarli nic już nie mogą zrobić dla żywych, a żyjący nic nie mogą zmienić w losie zmarłych. Podobieństwo Jezusa o bogaczu i Łazarzu jasno na to wskazuje. Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić [Łk 16,25–26].
A jednak miliony ludzi wciąż modli się za dusze zmarłych, przy okazji - nawiasem mówiąc - słono za to płacąc. I w drugą stronę; mniej więcej tyle samo ludzi prosi zmarłych [świętych] o wstawiennictwo i pomoc, chociaż w świetle Biblii wyraźnie widać, że absolutnie nie mogą oni już nic dla nas zrobić. Cóż za dziwny dzień dzisiaj mamy...