24 maja, 2015

Napełniajcie się Duchem!

A gdy nadszedł dzień Zielonych Świąt, byli wszyscy razem na jednym miejscu. I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał [Dz 2,1-4].

23 maja, 2015

Ja też mam pancerz ochronny!

Dość mocno związane z wczorajszym wpisem

22 maja, 2015

Abym lepiej docenił...

zewnętrzne objawy półpaśca
Każdego dnia organizm człowieka bombardowany jest rozmaitymi bakteriami, zarazkami i wirusami. Bóg jednak swoim wiernym zapewnił ochronę. Piórami swymi okryje cię i pod skrzydłami jego znajdziesz schronienie. Wierność jego jest tarczą i puklerzem. Nie ulękniesz się strachu nocnego ani strzały lecącej za dnia, ani zarazy, która grasuje w ciemności, ani moru, który poraża w południe [Ps 91,4-6].

To wyjątkowe poczucie bezpieczeństwa dzieci Bożych ma swoje głębokie uwarunkowanie. Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja, Pan, twój lekarz [2Mo 15,26]. Układ odpornościowy organizmu człowieka wierzącego  bierze się nie tyle z  jego naturalnych predyspozycji, co raczej z jego zaufania do Boga. Dlatego, że Pan jest ucieczką twoją, Najwyższego zaś uczyniłeś ostoją swoją, nie dosięgnie cię nic złego i plaga nie zbliży się do namiotu twego, albowiem aniołom swoim polecił, aby cię strzegli na wszystkich drogach twoich [Ps 91,9-11].

W świetle Biblii można zobaczyć, że w życiu biblijnego Izraela Bóg dopuszczał czasem do swego ludu jakąś zarazę w celach wychowawczych.  Wierzący ludzie nie tyle powinni wówczas skupiać się na zwalczaniu samego wirusa, co bardziej na upamiętaniu się ze swoich grzechów i modlitwie. Ta myśl pojawia się na przykład w modlitwie Salomona przy poświęceniu świątyni: A gdy nastanie głód w ziemi i gdy przyjdzie zaraza, śnieć, rdza, szarańcza, gdy jego nieprzyjaciel udręczy go w którymś z miast jego ziemi, gdy nastanie jakakolwiek plaga, jakakolwiek choroba, wtedy wszelką modlitwę, wszelkie błaganie, jakiekolwiek wypowie poszczególny człowiek lub cały twój lud izraelski, kto tylko odczuje to w swoim sercu jako cios i wzniesie swoje dłonie ku temu przybytkowi,  Ty racz wysłuchać w niebie, w miejscu, gdzie mieszkasz, i odpuścić i wkroczyć… [1Kr 8,37-39]. W tym samym duchu brzmi też nowotestamentowa rada Słowa Bożego:  Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim. A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone. Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego [Jk 5,14-16]. Innymi słowy, biblijna modlitwa o zdrowie winna być połączona z wyznawaniem grzechów i porządkowaniem relacji z Bogiem.

Dzielę się dziś tymi myślami, bowiem ostatnio dopadł mnie wirus półpaśca. Duchowe powody, dla których Bóg dopuścił do porażenia mojego organizmu przez to świństwo rozważam w głębi własnego serca i staram się wyciągnąć stosowne wnioski. Publicznie natomiast zadziwiam się nad wspaniałością Bożej ochrony, jaką zapewnia mi Pan przez  wszystkie lata mojego życia. Biorąc pod uwagę różnorodność warunków, w jakich zdarzało mi się bywać, już z milion wirusów i zarazków atakowało mój organizm. Setki razy, często nieświadomy rzeczy, byłem w poważnym niebezpieczeństwie. Niejeden raz otarłem się o śmierć. Jakież to prześladowania zniosłem, a z wszystkich wyrwał mnie Pan! [2Tm 3,11]. Bogu niech będą dzięki.

Tym razem Bóg pozwolił wirusowi VZV dostać się do mojego organizmu. Nie mam o to najmniejszej pretensji. Wprost przeciwnie. Tym bardziej podziwiam wspaniałomyślność Bożą względem mnie, bowiem to chwilowe cierpienie uwydatniło mi ogrom Bożej ochrony, z której korzystam przez całe moje dotychczasowe życie. Dobrze mi pod ochroną Najwyższego.

21 maja, 2015

Twórzmy wspólnotę Ducha Świętego!

Grupa z C.C. NOWE ŻYCIE w kaplicy w Herrnhut
Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE, podobnie jak inne zbory, gromadzi ludzi z różnych środowisk i z rozmaitą przeszłością. Odmienność zebranych wcześniej życiowych doświadczeń, nabytych zwyczajów i nawyków oraz wielość ukształtowanych już poglądów –  zakłóca wzajemne relacje i utrudnia społeczność. Próby ujednolicania przekonań i uzgadniania stanowisk kończą się nieraz jeszcze większym rozdźwiękiem i nieporozumieniem. Na nic zdaje się tu nakazywanie jedności. Zbór potrzebuje czegoś więcej niż tylko wspólnie uznawanego credo.

Przypomnijmy sobie zborową wycieczkę do Herrnhut w Niemczech sprzed dwóch lat i jedną z podstawowych lekcji, jaką wspólnie wzięliśmy z tamtego wyjazdu. Zgrupowane w posiadłości hrabiego Zinzendorfa osoby, wykluczone z innych kościołów o odmiennych językach i zwyczajach, trudno było utrzymać w jedności. Rodziły się wciąż nowe konflikty i zażarte spory religijne. Hrabia na różne sposoby próbował temu zaradzić, wzywając do wspólnej modlitwy i rozważania Biblii. Niewiele to dawało aż przyszedł dzień 13 sierpnia 1727 roku. Tego dnia mieszkańcy Herrnhut doświadczyli wylania Ducha Świętego, podobnie jak pierwszy kościół w Jerozolimie w dniu Zielonych Świąt. Wszyscy zostali ochrzczeni w Duchu Świętym. W jednej chwili nastąpiła powszechna zgoda i niezwykła harmonia. Od tego momentu wspólnota herrnhucka była gotowa nie tylko do zgodnego współżycia ale również do niezwykłych osiągnieć misyjnych.

Oto prawdziwa tajemnica jedności zboru. Można oczywiście jedność wypracowywać własnymi sposobami. Skupiając ludzi wokół charyzmatycznego przywódcy lub wytyczając im jakiś chlubny cel – na pewien czas udaje się osiągnąć jednomyślność zboru. Pełna i trwała wspólnota wierzących następuje jednak dopiero wówczas, gdy wszyscy w zborze zostaną napełnieni Duchem Świętym. Wszelki rozdźwięk zanika, bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem [1Ko 12,13].

W przeddzień tegorocznego Święta Zesłania Ducha Świętego wzywam: Twórzmy wspólnotę Ducha Świętego! Każdy inny czynnik utrzymujący nas przy zborze któregoś dnia okaże się niewystarczający.  Przyjaźń, podobne poglądy, działalność misyjna, piękne budynki kościelne – to wszystko za mało. Prośmy o chrzest w Duchu Świętym. Tylko Duch Święty zespala dusze na trwałe. Gdy w Dniu Pięćdziesiątnicy uczniowie Jezusa napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał [Dz 2,4]  zmienili się nie do poznania. I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42]. Gdy wszyscy zostaniemy napełnieni Duchem Świętym, zbór będzie cieszył się powszechną zgodą i niezwykłą harmonią.

Niech łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i wspólny udział w Duchu Świętym nadają bieg waszemu życiu [2Ko 13,13].

08 maja, 2015

Dwuznaczny adres

Foto z oficjalnej strony www.combatalert.com
Myślałem, że to pomyłka. Znany mi adres zboru zielonoświątkowego w jednym z miast na Mazurach miejscem paramilitarnego szkolenia? Niemożliwe. Owszem, słyszałem o powstających w Polsce obywatelskich grupach fighterów szkolących się na wojnę. Obiło mi się o uszy, że ich obecność docenia już nawet armia zawodowa i zaprasza do wspólnych ćwiczeń. Nie przyśniłoby mi się jednak spotkanie takiej grupy w ewangelicznym domu modlitwy!

Adresy wskazywane w Biblii są albo dobre, albo złe. Wstań i idź na ulicę Prostą, i zapytaj w domu Judy o Saula z Tarsu; oto właśnie się modli [Dz 9,11] – usłyszał Ananiasz, który prześladowcę braci miał wprowadzić na dobrą drogę. Nawracający się do Chrystusa Korneliusz  otrzymał inny dobry adres: Poślij przeto do Joppy i sprowadź Szymona, którego nazywają Piotrem; przebywa on w gościnie w domu Szymona, garbarza, nad morzem [Dz 10,32]. Wstań i zajdź do domu garncarza, a tam objawię ci moje słowa! [Jr 18,2]. Bóg ma na ziemi takie adresy, gdzie może skierować ludzi będących w duchowej potrzebie.

A co, gdyby jutro w mazurskim mieście trzeba było wskazać jakiemuś zgubionemu grzesznikowi adres duchowego ratunku? Czy Duch Święty poradziłby mu, aby po(spacerowa)ł do siedziby zboru?  Po co miałby tam iść człowiek poszukujący pokoju Bożego? Żeby spotkać ludzi poprzebieranych w mundury, zafascynowanych bronią i rozpalających się do działań militarnych? Nie. Ten adres – przynajmniej jutro – dla zgubionych dusz jest adresem spalonym.  Paramilitarne szkolenie Combat Alert i Ewangelia to dwa różne światy. Mamy w Gdańsku młodych braci z Ukrainy, którzy wyraźnie to widzą. Jeden z nich, aby nie brać karabinu do ręki, kilka lat ciężko za to pracował w lesie. Teraz są w Polsce, bo inaczej za te przekonania "chrześcijański" rząd wsadziłby ich tam do więzienia.

Przypomina mi się przykazanie: Będziecie przestrzegać ustaw moich. Nie będziesz twego bydła parzył z odrębnym gatunkiem. Twego pola nie będziesz obsiewał dwojakim gatunkiem ziarna i nie wdziewaj na siebie szaty zrobionej z dwóch rodzajów przędzy [3Mo 19,19]. Na miejsce zasiewania ewangelii pokoju nie wolno przynosić nasion wojny. Adres zboru musi pozostać czysty. Napisano: I będzie mój dom domem modlitwy, wy zaś uczyniliście z niego jaskinię zbójców [Łk 19,46] - zawołał Jezus na widok tego, co działo się w świątyni.

Zachęcam wszystkich uczniów Jezusa Chrystusa do gorliwego naśladowania naszego Pana. Mamy jeszcze tak wiele do zrobienia, że nie ma czasu na głupoty. Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny [Rz 6,22]. Takim szkoleniom niech służy siedziba każdego zboru. Takim sprawom oddajmy się bez reszty.

05 maja, 2015

Pokrzepiony

Projekt przeobrażania walącego się budynku gospodarczego w przestronną salę spotkań naszego zboru na Olszynce, obok codziennych trudów ciała, stwarza mi sporo okazji do uniesień ducha. Oczywiście, głównym źródłem tych uniesień jest społeczność z Panem Jezusem Chrystusem i wiara, że On jest z nami. Jednakże wiele powodów do radości w tych dniach – o dziwo – dostarczają mi też ludzie. Kogo mam na myśli?

Przede wszystkim bardzo pokrzepia mnie postawa członków Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Wielkie znaczenie ma dla mnie w tych dniach codzienna obecność na Olszynce kilku naszych braci, którzy od rana do wieczora nie tylko z zapałem oddają się tu fizycznej pracy, ale także planują, obmyślają i organizują realizację naszego projektu. Dodają mi otuchy również inni bracia, którzy wprawdzie nie mogą wziąć bezpośredniego udziału w pracy, ale okazują zainteresowanie, przynoszą do zboru swoje dziesięciny i przyczyniają się do postępów w adaptacji. Serce mi rośnie także na widok sióstr przygotowujących posiłki dla pracowników i utrzymujących czystość w pomieszczeniach dworu. Dziękuję wszystkim Wam, moi kochani towarzysze wiary, że jesteście ze mną.

Przychodzą mi dziś na myśl słowa z Listu do Filemona: Tak, bracie, życz mi, abym się tobą uradował w Panu; pokrzep me serce w Chrystusie [Flm 1,20]. Filemon mógł albo przychylić się do prośby apostoła, albo postąpić po swojemu. Apostoł Paweł ośmielił się liczyć na to, że zachowanie Filemona okaże się pokrzepiające. Nie każdego stać na takie postawy. Ale mnie, szczególnie w tych dniach, zdarzają się niemal same budujące przypadki. Na przykład, dwaj bracia pozostawili intratne stanowiska w stoczni, by na całego zająć się Olszynką. Jeden z  braci spoza naszego zboru nieodpłatnie zechciał być kierownikiem naszej budowy, drugi załatwił dźwig, a trzeci użyczył koparki. Następny zatroszczył się o sprawy BHP, a inny jeszcze wziął kilka dni wolnego z pracy i przyjechał rozbierać stary dach. Kilka kobiet podjęło się trudu wyżywienia przyjezdnych pracowników.

Wielkiego pokrzepienia serca doznaję także ze strony braci spoza Gdańska. Czterech przyjechało do pracy aż z Litwy. Zaraz po nich na plac budowy wkroczyło siedmiu wolontariuszy ze zborów bieszczadzkich. Wkrótce pojawi się kolejna, dziesięcioosobowa  grupa, w tym pięć osób z USA. Mam sygnał, że do pracy chce przyjechać grupa braci z Wilna, z Wisły, z Wałcza, z Niemiec i co najmniej kilka osób zgłaszających się indywidualnie. Pokrzepia mnie też bardzo pomoc finansowa. Są osoby, które regularnie zaczęły wpłacać ofiary na dzieło adaptacji Dworu Olszynka. Niektórych z nich nawet nie miałem okazji bliżej poznać osobiście. Także już kilka zborów wsparło nas finansowo. Np. zbór z Wejherowa, z Tczewa, obydwa gdańskie zbory baptystów, zbór z Chorzowa, zbór z Brzegu, a w miniony weekend zbór z Wisły w jednorazowej kolekcie zebrał dla nas ponad osiem tysięcy złotych! W różnych miejscach słyszę, że ludzie modlą się o nas, życzą nam dobrze i wspierają nas dobrym słowem. Czyż nie jest to pokrzepiające? Serdecznie dziękuję.

Wieloma osobami z bliska i z daleka uradowałem się w tych dniach na różne sposoby. Wdzięczny jestem za nich Panu Jezusowi Chrystusowi. A ja? Czy pokrzepiłem w tych dniach czyjeś serce? A Ty?

01 maja, 2015

Naoczny świadek

Pierwszy dzień maja od dzisiaj będzie kojarzył mi się z nowym wydarzeniem. Dziś po południu mój syn poleciał do Kambodży. Kierownictwo poważnej korporacji wysłało go wraz z kilkoma innymi jeszcze osobami, aby stał się naocznym świadkiem programu pomocy, jaki ta korporacja realizuje na rzecz dzieci z krajów trzeciego świata. Otrzymał zadanie przyjrzenia się temu projektowi tam na miejscu i opisania go. Dzięki temu stanie się naocznym świadkiem dobroczynności swego pracodawcy.

Gdy dziś wymienialiśmy pożegnalne uściski przyszło mi do głowy skojarzenie jego wyjazdu z misją, jaką pełnią wszyscy prawdziwi uczniowie Pana Jezusa. Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota - a żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został - co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem [1Jn 1,1-3].

Autor wielkiego Planu Zbawienia potrzebuje naocznych świadków działania Jego łaski. W tym celu powołuje nas, przygotowuje i wysyła. Jak nas do tego zadania rekrutuje? Weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi [Dz 1,8]. Napełnieni Duchem Świętym na każdym miejscu i w każdych okolicznościach jesteśmy Jego świadkami. Nie potrafimy nabrać wody w usta i utajniać nasz związek z Panem Jezusem. Osobiście żyjąc w bliskiej więzi z Bogiem i doświadczając Jego mocy, nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy [Dz 4,20].

Tak oto mój syn poleciał dzisiaj do Kambodży, by stać się świadkiem ważnej działalności charytatywnej. Ja natomiast – jako sługa Słowa Bożego - udałem się do Wisły. W gronie świadków Jezusa będziemy w tych dniach zadawać sobie pytanie, co zrobiliśmy i co możemy zrobić z wielkim darem zbawienia?