Nawet w towarzystwie tak ekscytującego człowieka jak Abraham zdarzają się chwile napięć i rozczarowań. Lot bynajmniej nie żałował, że przyłączył się do Abrahama. Obiecane przez Boga błogosławieństwo, którym cieszył się Abraham, udzieliło się i jemu. Lot, który wędrował z Abramem, również miał owce i bydło. Rozstawiał on własne namioty [1Mo 13,5]. Po jakimś jednak czasie wspólnego podróżowania atmosfera się popsuła. Dobytek obu stał się tak wielki, że nie mogli obozować obok siebie, brakowało na to miejsca [1Mo 13,6].
Niejeden dzisiejszy Lot przyłącza się do wspólnoty wierzących i z wielkim entuzjazmem uczestniczy w jej życiu. Mijają miesiące i wydaje się, że z duchowym potomstwem Abrahama na tyle jest mu po drodze, że już nic go od zboru nie oddzieli. Jest wdzięczny, pomocny i szczerze trwa w społeczności. Z czasem jednak pojawia się jakaś niechęć. Lot przestaje być radosnym uczestnikiem karawany...
Co musi się stać z ludzkimi sercami, że zaczyna się im robić za ciasno obok siebie? Kto ma trochę wyobraźni, ten wie, że faktycznej przestrzeni tam raczej nie brakowało. Narosło natomiast sporo wzajemnych animozji między ludźmi Abrahama i Lota. Rozstawianie przez Lota własnych namiotów i zamykanie się we własnym kręgu nie pomagało w zażegnaniu konfliktu. Abram zwrócił się więc do Lota: Nie dopuśćmy do sporu między nami. Niech też nie kłócą się nasi pasterze. Ostatecznie jesteśmy braćmi [1Mo 13,8].
Czy jednak zawsze tak ma być, że utrzymanie względnej zgody między braćmi musi się wiązać z ich rozejściem? Czy nie wystarczyłoby, żeby ukorzyli się przed sobą, odłożyli na bok swoje racje i ambicje oraz poskromili złe zachowanie ludzi, na których mają wpływ? Jestem przekonany, że Abraham widział możliwość naprawienia relacji. Domyślam się więc z jakim trudem przyszły mu na usta słowa: Czyż cały ten kraj nie stoi przed tobą otworem? Rozstańmy się. Jeśli chcesz pójść w lewo, ja udam się w prawo, a jeśli postanowisz iść w prawo, ja wyruszę w lewo [1Mo 13,9]. Ileż dramatyzmu kryje się za tymi słowami! Nie wierzę, że była to chłodna propozycja rozwiązania konfliktu. Myślę, że Abraham z rozdartym sercem wypowiedział je z nadzieją na opamiętanie Lota. Liczył, że jego bratanek się ocknie i zechce postarać się o naprawienie wzajemnych relacji.
Wyobrażam sobie, jakże budujące byłoby to dla wszystkich, gdyby Lot zawołał: O, nie, stryju Abrahamie! Nigdzie nie pójdę! Chcę zostać przy tobie! Poskromię moich pasterzy, dostosuję się do tego, co uzgodnimy, bo twoja wiara i osobisty związek z Bogiem jest dla mnie ważniejszy od moich racji. Niestety, duma podsycana bogactwem materialnym i podszepty ludzi z jego obozu, nie pozwoliły Lotowi ukorzyć się przed Abrahamem. Skwapliwie podchwycił propozycję stryja i się od niego oddzielił. Kuszony widokami dobrze się zapowiadającej przyszłości, poszedł żyć na własną rękę.
Tak bywa dzisiaj z niejednym chrześcijaninem. Gdy pojawiają się jakieś napięcia we wzajemnych relacjach, gdy to i owo zaczyna mu się w zborze nie podobać, mógłby się temu przeciwstawić. Ze względu na PANA oraz dla własnego dobra mógłby odłożyć na bok swoje racje i trwać w społeczności ludu Bożego.
Lot dał się oddzielić od Abrahama. Czy był to dla niego korzystny krok?
Aktualne tematy, wydarzenia, zjawiska, święta, rocznice i trendy społeczne z biblijnej perspektywy
31 marca, 2020
30 marca, 2020
Przyłącz się do Abrahama
Jednym z krewnych Abrahama, który mógł sobie zostać tam gdzie się znajdował, był jego bratanek Lot. Jego ojciec już nie żył i Lot sam za siebie decydował, co zrobi ze swoim życiem. Należy się domyślać, że miał spory dylemat. Lękał się pójścia w nieznane, a jednak myśl o przyłączeniu się do stryja nie dawała mu spokoju. Co ostatecznie wzięło górę? Abram wyruszył więc, tak jak mu polecił PAN, a poszedł z nim również Lot [1Mo 12,5].
Zbór Chrystusowy to wspólnota ludzi wywołanych ze świata. Jak Abraham uwierzył Bogu na słowo i wyruszył ze swoim obozem w nieznaną mu drogę, tak wierzący w Jezusa Chrystusa oddzielili się duchowo od świata i zgodnie ze Słowem Bożym zmierzają do niebiańskiej Ojczyzny. Jest w postawie chrześcijańskiego zboru na tym świecie coś dziwnego, żeby nie powiedzieć - szalonego, ale na pewno jest też coś, czego smakują tylko nieliczni, a mianowicie wiara w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa! Dzięki tej wierze zmierzamy do Królestwa Bożego, a nasze doczesne życie przeobraża się w cudowną przygodę.
Lot przyłączył się do Abrahama. Docenił wagę danej chwili. Mógł pozostać zapomniany na zawsze w dotychczasowym miejscu, ale w wyprawie Abrahama wyczuł dla siebie niepowtarzalną szansę na nowe, niezwykłe życie. Abraham znał żywego, prawdziwego Boga i z Nim rozmawiał! Wow! Lot też tak chciał.
Od czasu do czasu w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE śpiewamy:
Do cudnej pielgrzymujem chwały
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Gdzie cudne pienia będą brzmiały
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Zbawionych tylu już na przedzie
W Baranka wąski weszło ślad
I ciebie chętnie On powiedzie
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Baranka ujrzeć wierni śpieszą
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Czyż wolisz zginąć z grzesznych rzeszą?
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Idziemy do przecudnej włości
Gdzie nie ma miejsca grzech, ni złość
I ty masz miejsce w tej radości
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Nieprzykra jest do stron tych droga
O, czy chcesz, o, czy chcesz z nami iść?
Więc porzuć grzech i wróć do Boga
Jeśli chcesz, jeśli chcesz z nami iść
Zwie ciebie Zbawca umęczony:
Pójdź do Mnie, dam ci pokój Swój!
Przeze Mnie grzech już zwyciężony!
O, czy chcesz, o, czy chcesz za Nim iść?
Lot postanowił pójść. Ufając, że Abraham nie wpuści go w maliny ani nie zostawi na lodzie, porzucił swój dotychczasowy świat i zaczął z Abrahamem robić swoje pierwsze, własne kroki wiary. A ty? Czy zaśpiewasz z nami ostatnią zwrotkę tej pieśni?
Ja czuję, że iść z wami muszę
O, ja chcę, o, ja chcę z wami iść
Do Zbawcy nieść splamioną duszę
O, ja chcę, o, ja chcę z wami iść
Z marnością swoją odstąp świecie
Już twoją służbę rzucam dziś
Mnie Jezus krwią Swą kupił przecie
O, ja chcę, o, ja chcę za Nim iść
(Śpiewnik Pielgrzyma Nr 134)
27 marca, 2020
Zamknięcie arki zostaw Bogu
Dlaczego drzwi arki pozostawały otwarte aż do samego momentu rozpoczęcia potopu, a może nawet jeszcze przy pierwszych strugach śmiercionośnej ulewy? Czy Noe ich nie zamykał, bo wciąż liczył na to, że ktoś z jego znajomych pójdzie po rozum do głowy i jeszcze zechce do niej wejść? Czy może Bóg chciał, aby operacja lokowania się w arce stworzeń przeznaczonych do ocalenia trwała pełne siedem dni i aby otwarte drzwi arki do samego końca stwarzały ludziom możliwość opamiętania i skorzystania z ratunku? Jedno jest jasne. Ostatecznie sam Bóg zajął się zamknięciem drzwi arki.
W sześćsetnym roku życia Noego, w drugim miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu, przerwały się wszystkie źródła wielkiej głębi i otworzyły sie okna nieba. I deszcz padał na ziemię czterdzieści dni i czterdzieści nocy. W tym właśnie dniu weszli do arki Noe oraz jego synowie - Sem, Cham i Jafet, a z nimi żona Noego i trzy żony jego synów […] I zamknął PAN za nim drzwi [1Mo 7,11-16].
Pomyślmy o czasie łaski Bożej. Jest to określony przez Boga czas otwartych drzwi arki zbawienia. Biblia mówi o ustalonej przez Boga liczbie zbawionych spoza Izraela, co wiąże się z nieznanym nam okresem czasu, gdy poganie w pełni wejdą [Rz 11,25]. Nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi, bo jak Jezus powiedział: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił [Dz 1,7]. Jedno jest pewne. Któregoś dnia Bóg zamknie dostęp do zbawienia w Jezusie Chrystusie. Skończy się okres łaski i rozpocznie się czas strasznych sądów Bożych.
Aż do samego krytycznego momentu zamknięcia przez Boga drzwi wejściowych, każdy człowiek może skorzystać z łaski Bożej i przez wiarę w Jezusa Chrystusa znaleźć się w arce zbawienia. Nie powinniśmy przedwcześnie orzekać o czyimkolwiek zbawieniu lub potępieniu. Nie zamykajmy drzwi nikomu. Dopóki trwa czas łaski, raczej bądźmy rzecznikami Boga, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy [1Tm 2,4]. Cierpliwie i z nadzieją wskazujmy naszym bliskim i znajomym, że - mimo nadciągającej burzy - drzwi arki zbawienia wciąż jeszcze pozostają otwarte.
Dziękujmy PANU, że pilnuje, aby drzwi pozostawały przed nami otwarte. Oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć [Obj 3,8]. Bądźmy Mu wdzięczni za wskazówki, co należy robić, abyśmy mieli szeroko otwarte wejście do Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa [2Pt 1,11]. Jakież to szczęście, że z nami jest Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy [Obj 3,7].
Cieszmy się, że - póki co - dostęp do zbawienia stoi szerokim otworem. Rozgłaszajmy to wszystkim ludziom, bo zbliżył się sąd Boży. Zamknięcie drzwi arki pozostawmy Bogu.
W sześćsetnym roku życia Noego, w drugim miesiącu, siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu, przerwały się wszystkie źródła wielkiej głębi i otworzyły sie okna nieba. I deszcz padał na ziemię czterdzieści dni i czterdzieści nocy. W tym właśnie dniu weszli do arki Noe oraz jego synowie - Sem, Cham i Jafet, a z nimi żona Noego i trzy żony jego synów […] I zamknął PAN za nim drzwi [1Mo 7,11-16].
Pomyślmy o czasie łaski Bożej. Jest to określony przez Boga czas otwartych drzwi arki zbawienia. Biblia mówi o ustalonej przez Boga liczbie zbawionych spoza Izraela, co wiąże się z nieznanym nam okresem czasu, gdy poganie w pełni wejdą [Rz 11,25]. Nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi, bo jak Jezus powiedział: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił [Dz 1,7]. Jedno jest pewne. Któregoś dnia Bóg zamknie dostęp do zbawienia w Jezusie Chrystusie. Skończy się okres łaski i rozpocznie się czas strasznych sądów Bożych.
Aż do samego krytycznego momentu zamknięcia przez Boga drzwi wejściowych, każdy człowiek może skorzystać z łaski Bożej i przez wiarę w Jezusa Chrystusa znaleźć się w arce zbawienia. Nie powinniśmy przedwcześnie orzekać o czyimkolwiek zbawieniu lub potępieniu. Nie zamykajmy drzwi nikomu. Dopóki trwa czas łaski, raczej bądźmy rzecznikami Boga, który chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy [1Tm 2,4]. Cierpliwie i z nadzieją wskazujmy naszym bliskim i znajomym, że - mimo nadciągającej burzy - drzwi arki zbawienia wciąż jeszcze pozostają otwarte.
Dziękujmy PANU, że pilnuje, aby drzwi pozostawały przed nami otwarte. Oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć [Obj 3,8]. Bądźmy Mu wdzięczni za wskazówki, co należy robić, abyśmy mieli szeroko otwarte wejście do Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa [2Pt 1,11]. Jakież to szczęście, że z nami jest Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy [Obj 3,7].
Cieszmy się, że - póki co - dostęp do zbawienia stoi szerokim otworem. Rozgłaszajmy to wszystkim ludziom, bo zbliżył się sąd Boży. Zamknięcie drzwi arki pozostawmy Bogu.
26 marca, 2020
Pamiętaj, że jesteś w arce ze względu na potop
Noe znalazł się w arce nie po to, żeby sobie popływać i mieć z rodziną dobrą zabawę. Nadciągał straszny sąd Boży na wszystkich mieszkańców ówczesnego świata, tak straszny, że trudno go opisać. Arka była jedynym sposobem na uratowanie życia. I wszedł Noe, a z nim jego synowie, jego żona i żony jego synów do arki ze względu na wody potopu [1Mo 7,7]. Rozgniewany Bóg niszcząc bezbożny świat jednocześnie okazywał łaskę przeprowadzając operację ocalenia Noego.
Bóg gniewa się z powodu grzechu i swój gniew wywiera. Albowiem gniew Boży objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi [Rz 1,18]. Nawet sam Jezus musiał z gniewem Bożym na Golgocie się zmierzyć. Dlatego, gdy miał - jako Baranek Boży - wziąć na siebie grzech świata, prosił, czy nie mógłby Go ominąć kielich gniewu Ojca. I wiemy, że Syn Boży wypił ten kielich. Jak arka była po to, by stawić czoła odmętom potopu, tak Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich [Iz 53,6].
Arka została pomyślana dla ocalenia Noego ze względu na zbliżającą się zagładę. Syn Boży, Jezus Chrystus, przyszedł po to, aby uratować nas przed nadciągającym gniewem. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim [J 3,36]. Dlatego wiara w Jezusa Chrystusa nie powinna być traktowana jako sposób na dobre i radosne życie w ciele. To, że Bóg umieścił nas w Chrystusie - to jest śmiertelnie poważna sprawa. Jesteśmy w Nim, jak Noe w arce. Powinniśmy więc czuć się, jak zabiegający o samolot "#lotdodomu" dzisiejszy Polak, którego epidemia zastała gdzieś w dalekim kraju. Serce mu drży żeby go nie przegapić. Nie może polecieć sobie innymi liniami, bo nie działają. Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie [Flp 2,12].
Pamiętajmy w jakim celu Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie po to, aby zapewnić nam niekończącą się rozrywkę. Arka to okręt ratunkowy, a nie luksusowy wycieczkowiec. Nie rozglądajmy się za przyjemnościami tego świata. Niech nasze serce w bojaźni Bożej zadrży we wdzięczności, że Bóg nie chce, abyśmy wraz ze światem zostali potępieni [1Ko 11,32]. Syn Boży przyszedł zbawić nas z naszych grzechów i uratować nas od wiecznego potępienia. Tylko w Jezusie nasze ocalenie! I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12].
Pierwsi chrześcijanie wręcz śmiertelnie poważnie traktowali ratunek w Chrystusie. Ratujcie się z pośród tego pokolenia przewrotnego [Dz 2,40] - wołał Piotr apostoł. Nadchodzą sądy Boże, które nawiedzą wszystkich mieszkańców ziemi. Właśnie dlatego Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie próbujmy wierze w Jezusa Chrystusa nadawać jakiegoś innego znaczenia i bardziej lajtowego charakteru. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być w świętym postępowaniu i w pobożności [2Pt 3,11]. Marana tha!
Bóg gniewa się z powodu grzechu i swój gniew wywiera. Albowiem gniew Boży objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi [Rz 1,18]. Nawet sam Jezus musiał z gniewem Bożym na Golgocie się zmierzyć. Dlatego, gdy miał - jako Baranek Boży - wziąć na siebie grzech świata, prosił, czy nie mógłby Go ominąć kielich gniewu Ojca. I wiemy, że Syn Boży wypił ten kielich. Jak arka była po to, by stawić czoła odmętom potopu, tak Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich [Iz 53,6].
Arka została pomyślana dla ocalenia Noego ze względu na zbliżającą się zagładę. Syn Boży, Jezus Chrystus, przyszedł po to, aby uratować nas przed nadciągającym gniewem. Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim [J 3,36]. Dlatego wiara w Jezusa Chrystusa nie powinna być traktowana jako sposób na dobre i radosne życie w ciele. To, że Bóg umieścił nas w Chrystusie - to jest śmiertelnie poważna sprawa. Jesteśmy w Nim, jak Noe w arce. Powinniśmy więc czuć się, jak zabiegający o samolot "#lotdodomu" dzisiejszy Polak, którego epidemia zastała gdzieś w dalekim kraju. Serce mu drży żeby go nie przegapić. Nie może polecieć sobie innymi liniami, bo nie działają. Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie [Flp 2,12].
Pamiętajmy w jakim celu Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie po to, aby zapewnić nam niekończącą się rozrywkę. Arka to okręt ratunkowy, a nie luksusowy wycieczkowiec. Nie rozglądajmy się za przyjemnościami tego świata. Niech nasze serce w bojaźni Bożej zadrży we wdzięczności, że Bóg nie chce, abyśmy wraz ze światem zostali potępieni [1Ko 11,32]. Syn Boży przyszedł zbawić nas z naszych grzechów i uratować nas od wiecznego potępienia. Tylko w Jezusie nasze ocalenie! I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12].
Pierwsi chrześcijanie wręcz śmiertelnie poważnie traktowali ratunek w Chrystusie. Ratujcie się z pośród tego pokolenia przewrotnego [Dz 2,40] - wołał Piotr apostoł. Nadchodzą sądy Boże, które nawiedzą wszystkich mieszkańców ziemi. Właśnie dlatego Bóg umieścił nas w Chrystusie. Nie próbujmy wierze w Jezusa Chrystusa nadawać jakiegoś innego znaczenia i bardziej lajtowego charakteru. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być w świętym postępowaniu i w pobożności [2Pt 3,11]. Marana tha!
25 marca, 2020
Zabierz do arki bliskich!
Noe był człowiekiem sprawiedliwym i doskonałym w swoich czasach [1Mo 6,9], doskonałym jak na swoje pokolenia [Bereszit]. W odróżnieniu od wszystkich innych ludzi, Noe chodził z Bogiem. Dzięki temu Bóg dawał ratunek w arce nie tylko samemu Noemu ale i jego rodzinie. Wejdź ty wraz z całym twoim domem do arki, gdyż widziałem cię, że jesteś sprawiedliwy przede mną w tym pokoleniu [1Mo 7,1].
Pismo Święte nie jeden raz wskazuje na tę cudowną prawidłowość, że dzięki wierze jednego człowieka uratowani mogą też być ludzie z jego najbliższego otoczenia. Dzięki wstawiennictwu Abrahama wybawiony z ognia Sodomy został jego bratanek Lot z córkami. Chroniąc życie Pawła apostoła, Bóg ze względu na niego ocalił dwustu siedemdziesięciu pięciu jego towarzyszy podróży. Nie bój się Pawle, musisz stanąć przed cesarzem, a oto Bóg darował ci wszystkich, którzy z tobą płyną [Dz 27,24].
Tak jest do dzisiaj. Gdy jakiś człowiek nawraca się do Boga i dostępuje usprawiedliwienia przez wiarę w Jezusa Chrystusa, zyskuje łaskę wprowadzenia do arki zbawienia także swoich bliskich. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom [Dz 16,31] - usłyszał strażnik więzienny z Filippi. Gdy jedno ze współmałżonków poznaje Chrystusa, ma szansę zabrać na pokład partnera. Mąż niewierzący bowiem jest uświęcony przez żonę, a żona niewierząca uświęcona jest przez męża [1Ko 7,14]. Zbawienie całych rodzin w niejednym przypadku zaczęło się od tego, że najpierw jakiś pojedynczy "Noe" z ich kręgu znalazł łaskę w oczach PANA [1Mo 6,8].
Jeżeli już zbudowałeś sobie arkę i otrzymałeś polecenie, aby do niej wejść - to koniecznie postaraj się zabrać do niej swoich bliskich. Wieczne zbawienie w Jezusie Chrystusie jest cudowną, niezasłużoną łaską od Boga. Jakże miałbyś cieszyć się nią bez twoich najbliższych?! Wiem, że czasem łatwiej jest przyprowadzać do Chrystusa ludzi żyjących gdzieś daleko. Czy jednak dalekie akcje misyjne są O.K., gdy twoi bliscy wciąż znajdują się poza arką zbawienia?
Noe nie wszedł do arki sam jeden. Zabrał ze sobą swoich najbliższych. A ty? Nie każdemu jednakowo się to udaje, ale mocno się o to postaraj.
Pismo Święte nie jeden raz wskazuje na tę cudowną prawidłowość, że dzięki wierze jednego człowieka uratowani mogą też być ludzie z jego najbliższego otoczenia. Dzięki wstawiennictwu Abrahama wybawiony z ognia Sodomy został jego bratanek Lot z córkami. Chroniąc życie Pawła apostoła, Bóg ze względu na niego ocalił dwustu siedemdziesięciu pięciu jego towarzyszy podróży. Nie bój się Pawle, musisz stanąć przed cesarzem, a oto Bóg darował ci wszystkich, którzy z tobą płyną [Dz 27,24].
Tak jest do dzisiaj. Gdy jakiś człowiek nawraca się do Boga i dostępuje usprawiedliwienia przez wiarę w Jezusa Chrystusa, zyskuje łaskę wprowadzenia do arki zbawienia także swoich bliskich. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom [Dz 16,31] - usłyszał strażnik więzienny z Filippi. Gdy jedno ze współmałżonków poznaje Chrystusa, ma szansę zabrać na pokład partnera. Mąż niewierzący bowiem jest uświęcony przez żonę, a żona niewierząca uświęcona jest przez męża [1Ko 7,14]. Zbawienie całych rodzin w niejednym przypadku zaczęło się od tego, że najpierw jakiś pojedynczy "Noe" z ich kręgu znalazł łaskę w oczach PANA [1Mo 6,8].
Jeżeli już zbudowałeś sobie arkę i otrzymałeś polecenie, aby do niej wejść - to koniecznie postaraj się zabrać do niej swoich bliskich. Wieczne zbawienie w Jezusie Chrystusie jest cudowną, niezasłużoną łaską od Boga. Jakże miałbyś cieszyć się nią bez twoich najbliższych?! Wiem, że czasem łatwiej jest przyprowadzać do Chrystusa ludzi żyjących gdzieś daleko. Czy jednak dalekie akcje misyjne są O.K., gdy twoi bliscy wciąż znajdują się poza arką zbawienia?
Noe nie wszedł do arki sam jeden. Zabrał ze sobą swoich najbliższych. A ty? Nie każdemu jednakowo się to udaje, ale mocno się o to postaraj.
24 marca, 2020
Wejdź w porę do arki
Samo zbudowanie arki nic by nie dało Noemu, gdyby w odpowiedniej chwili z niej nie skorzystał. Sąd Boży - nieubłagalnie - nadciągał na ówczesny świat. Za kilka dni na Bożym zegarze miała wybić godzina zero. Posłuszeństwa Bogu nie można już było odkładać na potem. I rzekł Pan do Noego: Wejdź do arki ty i cały dom twój, bo widziałem, że jesteś sprawiedliwy przede mną w tym pokoleniu. (...) Gdyż po upływie siedmiu dni spuszczę na ziemię deszcz, który będzie padał przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i zgładzę z powierzchni ziemi wszelkie istoty, które uczyniłem. I uczynił Noe wszystko tak, jak mu rozkazał Pan [1Mo 7,1-5].
Jeżeli wierzysz w Jezusa Chrystusa, to możesz czuć się bardzo wyróżniony, albowiem wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. Większość ludzi wokoło nas żyje bez Boga na świecie. Nie znają Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Nie zbudowali sobie arki zbawienia, jak wczoraj mówiliśmy. Ty jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że masz Zbawiciela na wyciągnięcie ręki. Masz Biblię oraz wspólnotę wspierających cię braci i sióstr w Chrystusie. Masz też Ducha Świętego, który ożywia Słowo Boże w twoim sercu. Wszystko jest przygotowane, by cię uratować od wiecznego potępienia. Ażeby jednak żyć wiecznie i znaleźć się w Królestwie Bożym - trzeba w porę osobiście wejść do arki.
Wyobraźmy sobie Noego, który natrudził się, by zbudować wielki korab, wyposażył go odpowiednio, przygotował w nim miejsca dla swoich bliskich, nagromadził zapasy żywności, a sam nie zdążył wejść do środka. Jakaż byłaby to przykrość i strata! Masz tę łaskę, że Pan Jezus - jako twoja arka zbawienia - jest blisko ciebie. Jako Jego współpracownicy napominamy was, abyście nie przyjmowali łaski Bożej na próżno. Mówi Bowiem Bóg: W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas pomyślny, oto teraz dzień zbawienia [2Ko 6,1-2]. Sama wiedza o Bogu, akty wiary sprzed lat ani też dawniej okazywane posłuszeństwo Bogu nic nam nie dadzą. Ważne, jak nasza relacja z Bogiem wygląda dzisiaj.
Noe miał siedem dni, aby wejść do arki. A ile czasu tobie zostało? Czy możesz mieć pewność jutra? Jeżeli - pomimo wyznawanej wiary w Jezusa - tkwisz w jakimś grzechu, w braku przebaczenia twoim winowajcom, albo ogarnął cię stan duchowej obojętności i niedowiarstwa, to nie czekaj ani chwili dłużej! Dzisiaj pojednaj się z Bogiem! Wejdź w porę do arki! Jak to zrobić?
Weź do ręki Biblię i czytaj ją z modlitwą.
Jeżeli wierzysz w Jezusa Chrystusa, to możesz czuć się bardzo wyróżniony, albowiem wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. Większość ludzi wokoło nas żyje bez Boga na świecie. Nie znają Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Nie zbudowali sobie arki zbawienia, jak wczoraj mówiliśmy. Ty jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że masz Zbawiciela na wyciągnięcie ręki. Masz Biblię oraz wspólnotę wspierających cię braci i sióstr w Chrystusie. Masz też Ducha Świętego, który ożywia Słowo Boże w twoim sercu. Wszystko jest przygotowane, by cię uratować od wiecznego potępienia. Ażeby jednak żyć wiecznie i znaleźć się w Królestwie Bożym - trzeba w porę osobiście wejść do arki.
Wyobraźmy sobie Noego, który natrudził się, by zbudować wielki korab, wyposażył go odpowiednio, przygotował w nim miejsca dla swoich bliskich, nagromadził zapasy żywności, a sam nie zdążył wejść do środka. Jakaż byłaby to przykrość i strata! Masz tę łaskę, że Pan Jezus - jako twoja arka zbawienia - jest blisko ciebie. Jako Jego współpracownicy napominamy was, abyście nie przyjmowali łaski Bożej na próżno. Mówi Bowiem Bóg: W czasie pomyślnym wysłuchałem cię, a w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas pomyślny, oto teraz dzień zbawienia [2Ko 6,1-2]. Sama wiedza o Bogu, akty wiary sprzed lat ani też dawniej okazywane posłuszeństwo Bogu nic nam nie dadzą. Ważne, jak nasza relacja z Bogiem wygląda dzisiaj.
Noe miał siedem dni, aby wejść do arki. A ile czasu tobie zostało? Czy możesz mieć pewność jutra? Jeżeli - pomimo wyznawanej wiary w Jezusa - tkwisz w jakimś grzechu, w braku przebaczenia twoim winowajcom, albo ogarnął cię stan duchowej obojętności i niedowiarstwa, to nie czekaj ani chwili dłużej! Dzisiaj pojednaj się z Bogiem! Wejdź w porę do arki! Jak to zrobić?
Weź do ręki Biblię i czytaj ją z modlitwą.
23 marca, 2020
Zbuduj sobie arkę
Zanim Bóg rozpoczął sąd nad przedpotopowym światem, wpośród zdeprawowanego społeczeństwa znalazł człowieka, który miał odwagę być inny. Noe był sprawiedliwym. Na tle swojego pokolenia był nieskazitelny. Noe przyjaźnił się z Bogiem [1Mo 6,9].
I Bóg powiedział do Noego: Nadszedł koniec wszelkiego ciała przed moim obliczem, bo ziemia przez nie jest pełna nieprawości; wytracę je więc wraz z ziemią. Zbuduj sobie arkę z drewna gofer, zrobisz w arce przegrody i oblejesz ją wewnątrz i na zewnątrz smołą. [...] A ja, oto ja sprowadzę potop wód na ziemię, aby wytracić wszelkie ciało, w którym jest tchnienie życia pod niebem. Wszystko, co jest na ziemi, zginie. Ale z tobą zawrę moje przymierze; i wejdziesz do arki, ty i twoi synowie, i twoja żona, i żony twoich synów z tobą [1Mo 6,13-18].
Dzisiejszy świat jest równie skażony i pełen nieprawości. Dlatego znowu staje się celem sądów Bożych. Jezus powiedział: Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, żenili sie i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta a druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie [Mt 24,37-42].
Najwyższy czas zbudować sobie arkę. Teraz wszakże już nie tak, jak kiedyś Noe, arkę drewnianą. Teraz nawet betonowa kryjówka nic by nam nie dała. Sąd Boży będzie tak straszny, że ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną [2Pt 3,10]. Jedyną "arką" zbawienia od nadchodzącego sądu jest Jezus Chrystus. Tylko w Nim można się bezpiecznie schronić. Zbuduj sobie taką Arkę! Jak ją zbudować? Podobnie jak Noe, trzeba to zrobić ściśle wg wskazówek Słowa Bożego. A co Biblia mówi o zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa?
Niezwłocznie zacznij ją pilnie czytać, a na pewno się dowiesz...
I Bóg powiedział do Noego: Nadszedł koniec wszelkiego ciała przed moim obliczem, bo ziemia przez nie jest pełna nieprawości; wytracę je więc wraz z ziemią. Zbuduj sobie arkę z drewna gofer, zrobisz w arce przegrody i oblejesz ją wewnątrz i na zewnątrz smołą. [...] A ja, oto ja sprowadzę potop wód na ziemię, aby wytracić wszelkie ciało, w którym jest tchnienie życia pod niebem. Wszystko, co jest na ziemi, zginie. Ale z tobą zawrę moje przymierze; i wejdziesz do arki, ty i twoi synowie, i twoja żona, i żony twoich synów z tobą [1Mo 6,13-18].
Dzisiejszy świat jest równie skażony i pełen nieprawości. Dlatego znowu staje się celem sądów Bożych. Jezus powiedział: Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, żenili sie i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta a druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia Pan wasz przyjdzie [Mt 24,37-42].
Najwyższy czas zbudować sobie arkę. Teraz wszakże już nie tak, jak kiedyś Noe, arkę drewnianą. Teraz nawet betonowa kryjówka nic by nam nie dała. Sąd Boży będzie tak straszny, że ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną [2Pt 3,10]. Jedyną "arką" zbawienia od nadchodzącego sądu jest Jezus Chrystus. Tylko w Nim można się bezpiecznie schronić. Zbuduj sobie taką Arkę! Jak ją zbudować? Podobnie jak Noe, trzeba to zrobić ściśle wg wskazówek Słowa Bożego. A co Biblia mówi o zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa?
Niezwłocznie zacznij ją pilnie czytać, a na pewno się dowiesz...
21 marca, 2020
Uważajcie na siebie!
Mówiąc o czasach końca, Jezus zapowiedział na ziemi lęk bezradnych narodów [Łk 21,25]. Wydaje się, że zjawisko powszechnego lęku przestało być nam obce. Tylko nieliczne "duchowe pyszałki" naśmiewają się z niego. Wszyscy obawiamy się, jeśli nie o swoje własne, to o życie naszych bliskich. Jakkolwiek by nie cytować Psalmu 91., to - niestety - chrześcijanie również mogą złapać koronawirusa. Przykładem niech będzie jeden z amerykańskich przywódców Assemblies of God, głównej denominacji zielonoświątkowej na świecie, który od czwartku ma COVID-19 w swoim organizmie. Boimy się więc, zwłaszcza o osoby w wieku podwyższonego ryzyka. W ślad za apostołem Pawłem miewamy też inne obawy. Obawiam się jednak, czy w jakiś sposób - podobnie jak wąż zwiódł Ewę swoją przebiegłością - wasze myśli nie zostały skażone i odwiedzione od szczerości i czystości względem Chrystusa [2Ko 11,3]. Niech mi nikt nie mówi, że niczego się nie boi. Owszem, jako naśladowcy Pana nie jesteśmy ludźmi lękliwymi, Bóg bowiem nie dał nam ducha lęku, lecz mocy, ale ponieważ jest to również duch miłości i trzeźwego myślenia [2Tm 1,7] to jak najbardziej z rozmaitymi obawami trzeba nam się zmagać.
W czasie niepewności i podwyższonej troski o własną skórę należy przede wszystkim zadbać o pojednanie z Bogiem. Dlatego w miejsce Chrystusa głosimy poselstwo jakby samego Boga, który przez nas kieruje do ludzi wezwanie. W miejsce Chrystusa błagamy: Pojednajcie się z Bogiem [2Ko 5,20]. W myśl przysłowia "jak trwoga to do Boga" można by się spodziewać, że ludzie zaczną się teraz nawracać. Tymczasem ludzkie serca są na tyle zatwardzone grzechem, że nawet w obliczu strasznych plag potrafią odrzucić ewangelię. Ludzie z bólu gryźli swe języki. Zmagali się z cierpieniem i wrzodami. A jednak z tego powodu bluźnili Bogu nieba, zamiast się opamiętać i zaprzestać swoich czynów [Obj 16,10b-11]. Jakkolwiek ludzie by nie reagowali, niezmiennie ewangelia zostanie rozgłoszona po całym zamieszkałym świecie na świadectwo wszystkim narodom - i wtedy nadejdzie koniec [Mt 24,14].
Wiem, że niektórzy spodziewają się wielkiego przebudzenia duchowego. Tym mówię ja, nie Pan [1Ko 7,12], że raczej nadchodzi czas jeszcze większego odstępstwa od wiary. Jeden Bóg wie, jak bardzo chciałbym się mylić, ale Biblia właśnie tak opisuje dni ostateczne. Zepsuci ludzi i zwodziciele, siebie i innych prowadząc na manowce, posuwać się będą do coraz większego zła [2Tm 3,13]. Myślę, że nawet wielu dzisiaj ewangelicznie wierzących ludzi wkrótce porzuci ścieżkę naśladowania Chrystusa. Godzina próby polega bowiem między innymi na tym, że Bóg w czasie jej trwania nie odpowiada na modlitwy. Aby przy Nim wytrwać, trzeba w złym czasie wykazać się niezachwianą wiarą. Cieleśni chrześcijanie tej próby nie przejdą, bo nie mogą.
Chrześcijanie nastawieni na sukcesy w doczesności, upatrujący w wierze gwarancji długiego i szczęśliwego życia, muszą któregoś dnia rozczarować się Bogiem tak pojmowanym. Syn Boży nie przyszedł zapewnić nam pomyślności na grzesznym świecie. W osobie Jezusa Chrystusa mamy zbawienie od grzechów i od wiecznego potępienia. Najwyższy czas to zrozumieć, że Jezusowa obietnica dla Jego owiec: Ja przyszedłem aby miały życie i aby miały je w obfitości [J 10,10] dotyczy daru życia wiecznego, a nie życia w ciele, jak chcieliby głosiciele ewangelii sukcesu.
Dla ludu Bożego nadszedł wyjątkowo stosowny czas do ujawnienia się naszej wolności od lęku przed śmiercią. Przez wiarę ukryci w Chrystusie jesteśmy bezpieczni, jak ongiś Noe w arce. Ludzie naprawdę wierzący w Boga nie drżą o swoje życie i nie dadzą się zastraszyć. Dobrze to wyraził Nehemiasz. Czy człowiek taki jak ja ma uciekać? Czy ktoś taki jak wejdzie do przybytku, aby ratować życie? Nie pójdę! [Neh 6,11]. Nie musimy nikogo epatować naszą odwagą. Wystarczy, że zachowamy się godnie dając świadectwo, że - jak to śpiewamy w znanej pieśni - Boży pokój jak rzeka wypełnia duszę mą...
Przeżycia i obserwacje z ostatnich dni dobitnie pokazują, jak łatwo cały ten świat może się zawalić. Jeszcze dziesięć dni temu mogliśmy żywić przekonanie, że nic nie może wstrząsnąć posadami utrwalonych reguł międzynarodowego porządku życia. Dzisiaj na własnej skórze się przekonaliśmy, że zapowiedzi Pisma Świętego dotyczące wszystkich ludzi na ziemi w jednej chwili mogą się urzeczywistnić. Dlatego uważnie wsłuchajmy się w słowa Pana Jezusa.
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie stały się ociężałe przez opilstwo, obżarstwo i starania o życie, aby nie zaskoczył was ów dzień niespodziewany jak potrzask. Bo on nagle przyjdzie na wszystkich, którzy znajdują się na obliczu całej ziemi. Czuwajcie każdej chwili, modląc się o to, abyście byli zdolni wyjść cało z tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym [Łk 21,34-36].
Uważajcie na siebie! Te słowa Jezusa - jeśli Bóg pozwoli - będą tematem naszego rozważania podczas nabożeństwa Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w najbliższą niedzielę 22 marca 2020 roku.
Transmisja on-line na zborowym kanale FB
Wieczorem będzie można posłuchać tego przesłania w formacie mp3 na www.ccnz.pl i obejrzeć na YouTube. Zapraszam.
17 marca, 2020
Post i modlitwa
Dzisiaj w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE mamy dzień postu i modlitwy. Przyłączyliśmy się w ten sposób do ogłoszonego na ten tydzień dla całego Kościoła Zielonoświątkowego apelu, aby modlić się o Bożą ochronę, zatrzymanie epidemii, rząd, lekarzy i o ekonomię kraju. W chwili gdy piszę te słowa mamy w Polsce 205 potwierdzonych przypadków zainfekowania koronowirusem przy 182247 zarażonych na świecie.
Biblia mówi, że swego czasu w Izraelu też rozszalała się zaraza. Pomijając tu powody, dla których ludzie zaczęli masowo umierać, pragnę zwrócić dziś uwagę na to, jak w obliczu owego nieszczęścia zachował się król Dawid.
W tym dniu poszedł Gad do Dawida i rzekł do niego: Idź, wznieś ołtarz dla Pana na klepisku Arawny Jebuzejczyka. Poszedł tedy Dawid zgodnie ze słowami Gada, jak Pan nakazał. Gdy Arawna wyjrzał i zobaczył króla wraz z jego sługami, zbliżających się do niego, wyszedł i oddając królowi pokłon aż do ziemi, rzekł: Po co przychodzi mój pan, król, do swego sługi? Dawid odpowiedział: Po to, aby kupić od ciebie klepisko i zbudować na nim ołtarz dla Pana, aby zatrzymana została zaraza wśród ludu. Arawna odpowiedział królowi: Niechaj mój pan, król, zabiera i składa na całopalenie, co mu się podoba. Patrz, oto bydło na całopalenie, a wał do młócenia i jarzma z bydła jako drwa. Wszystko to, o królu, Arawna oddaje królowi. Rzekł jeszcze Arawna do króla: Niechaj Pan, Bóg twój, będzie ci miłościw! Lecz król rzekł do Arawny: Nie tak, ale chcę to kupić od ciebie za pieniądze; nie chcę bowiem składać Panu, Bogu mojemu, całopaleń darmowych. Toteż Dawid kupił klepisko i bydło za pięćdziesiąt sykli srebra. I zbudował tam Dawid ołtarz Panu, i złożył ofiary całopalne i ofiary pojednania, a Pan dał się przebłagać za ziemię i zatrzymana została zaraza w Izraelu [2Sm 24,18-25].
Proszę zauważyć, że w opisanym tu zachowaniu Dawida na pierwszym planie pojawia się posłuszeństwo Słowu Bożemu obwieszczonemu mu przez proroka Gada. Na tę chwilę nieważne było, co o sprawie myśli sam Dawid, chociaż był królem, ani też jakie są jego koncepcje na rozwiązanie problemu. Otrzymał instrukcję, że w konkretnym miejscu ma wznieść ołtarz dla Pana. I tak zrobił. Pouczające w tej historii jest również to, że Dawid na wzniesionym ołtarzu złożył ofiary całopalne oraz ofiary pojednania. Skupił się przede wszystkim na tym, aby sprawić Bogu przyjemność. I po trzecie, w zachowaniu Dawida ujmuje mnie nieodparta gotowość do poniesienia osobistych kosztów. Nie chciał składać Panu całopaleń darmowych. Nie chciał prześliznąć się przez ten trudny czas jak najmniejszym kosztem.
Kto czyta Biblię, ten wie, że miejsce to stało się potem ośrodkiem prawdziwego kultu Jahwe. Po latach właśnie tam Salomon wzniósł Panu świątynię.
Czy nasze obecne zmagania w stanie zagrożenia epidemicznego mogą podobnie zaowocować? Czy zbór zechce wznieść ołtarz Panu i złożyć Mu całopalne ofiary? Czy zapalimy dziś ofiary pojednania i w ten sposób sprawimy Bogu przyjemność? Niech nie będą to ofiary darmowe.
Biblia mówi, że swego czasu w Izraelu też rozszalała się zaraza. Pomijając tu powody, dla których ludzie zaczęli masowo umierać, pragnę zwrócić dziś uwagę na to, jak w obliczu owego nieszczęścia zachował się król Dawid.
W tym dniu poszedł Gad do Dawida i rzekł do niego: Idź, wznieś ołtarz dla Pana na klepisku Arawny Jebuzejczyka. Poszedł tedy Dawid zgodnie ze słowami Gada, jak Pan nakazał. Gdy Arawna wyjrzał i zobaczył króla wraz z jego sługami, zbliżających się do niego, wyszedł i oddając królowi pokłon aż do ziemi, rzekł: Po co przychodzi mój pan, król, do swego sługi? Dawid odpowiedział: Po to, aby kupić od ciebie klepisko i zbudować na nim ołtarz dla Pana, aby zatrzymana została zaraza wśród ludu. Arawna odpowiedział królowi: Niechaj mój pan, król, zabiera i składa na całopalenie, co mu się podoba. Patrz, oto bydło na całopalenie, a wał do młócenia i jarzma z bydła jako drwa. Wszystko to, o królu, Arawna oddaje królowi. Rzekł jeszcze Arawna do króla: Niechaj Pan, Bóg twój, będzie ci miłościw! Lecz król rzekł do Arawny: Nie tak, ale chcę to kupić od ciebie za pieniądze; nie chcę bowiem składać Panu, Bogu mojemu, całopaleń darmowych. Toteż Dawid kupił klepisko i bydło za pięćdziesiąt sykli srebra. I zbudował tam Dawid ołtarz Panu, i złożył ofiary całopalne i ofiary pojednania, a Pan dał się przebłagać za ziemię i zatrzymana została zaraza w Izraelu [2Sm 24,18-25].
Proszę zauważyć, że w opisanym tu zachowaniu Dawida na pierwszym planie pojawia się posłuszeństwo Słowu Bożemu obwieszczonemu mu przez proroka Gada. Na tę chwilę nieważne było, co o sprawie myśli sam Dawid, chociaż był królem, ani też jakie są jego koncepcje na rozwiązanie problemu. Otrzymał instrukcję, że w konkretnym miejscu ma wznieść ołtarz dla Pana. I tak zrobił. Pouczające w tej historii jest również to, że Dawid na wzniesionym ołtarzu złożył ofiary całopalne oraz ofiary pojednania. Skupił się przede wszystkim na tym, aby sprawić Bogu przyjemność. I po trzecie, w zachowaniu Dawida ujmuje mnie nieodparta gotowość do poniesienia osobistych kosztów. Nie chciał składać Panu całopaleń darmowych. Nie chciał prześliznąć się przez ten trudny czas jak najmniejszym kosztem.
Kto czyta Biblię, ten wie, że miejsce to stało się potem ośrodkiem prawdziwego kultu Jahwe. Po latach właśnie tam Salomon wzniósł Panu świątynię.
Czy nasze obecne zmagania w stanie zagrożenia epidemicznego mogą podobnie zaowocować? Czy zbór zechce wznieść ołtarz Panu i złożyć Mu całopalne ofiary? Czy zapalimy dziś ofiary pojednania i w ten sposób sprawimy Bogu przyjemność? Niech nie będą to ofiary darmowe.
14 marca, 2020
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie?
Jako sługa Słowa Bożego od czterdziestu lat wzywam ludzi, aby okazali posłuszeństwo Bogu i podporządkowali się Jego wskazówkom, jeśli chcą żyć wiecznie. Zazwyczaj jednak moje wezwania pozostają bez echa. Ludzie posłuchają, poczytają, pokiwają głowami, czasem podziękują za troskę i dalej robią swoje. Są i tacy, którzy oburzają się, że zawracam im głowę. Nie mają zamiaru rezygnować ze swoich przyzwyczajeń, zmieniać myślenia ani opuszczać utartych ścieżek życiowych. Boli mnie i smuci ludzka obojętność na wezwania Pisma Świętego. Przecież chodzi o ich dobro...
W tych dniach władze państwowe, nie tylko Rzeczypospolitej, ogłaszając zagrożenie epidemiczne, wzywają mnie do podporządkowania się określonym rygorom w celu zażegnania niebezpieczeństwa. Mogę posłuchać, pokiwać głową, podziękować za troskę i nadal robić swoje. Mogę powiedzieć, że przesadzają, a może nawet oburzyć się, że wzywają mnie do czegoś, co zakłóca mi rytm życia i godzi w moje zwyczaje. Owszem, mógłbym tak nastawić się do ogłoszonego wczoraj rozporządzenia w sprawie stanu zagrożenia epidemicznego. Czy jednak taka postawa byłaby godna chrześcijanina..?
Dlaczego miałbym oczekiwać od kogokolwiek, że posłucha i podporządkuje się głoszonym przeze mnie wezwaniom Słowa Bożego, jeżeli ja nie potrafiłbym pokornie poddać się kilku prostym rygorom rządowym, które nawet w żaden sposób nie stoją w sprzeczności z moją wiarą w Pana Jezusa? Czy opierając się obowiązującym dziś wszystkich Polaków ograniczeniom nie stałbym się trochę podobny do osób sprzeciwiających się ewangelii Chrystusowej? Czy to, że oni od lat nie liczą się ze Słowem Bożym daje mi prawo, ażebym teraz ja zlekceważył ich wezwania? "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie?" O, nie!
Zgodnie z literą i duchem Biblii podporządkuję się ogłoszonemu rozporządzeniu. Niech każda osoba podporządkowuje się władzom sprawującym rządy. Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Wszystkie one zostały ustanowione przez Niego [Rz 13,1]. Respektujcie wszelki ludzki porządek ze względu na Pana. Poważajcie króla, jako sprawującego władzę. Nie lekceważcie namiestników jako posłanych przez niego, aby karać przestępców i nagradzać uczciwych [1Pt 2,13-14]. Zrobię to chętnie i z nadzieją, że jeśli ja w dobrej wierze posłucham dziś innych, to może Bóg kiedyś dotknie ich serc i oni posłuchają ewangelii, którą im głoszę...
W tych dniach władze państwowe, nie tylko Rzeczypospolitej, ogłaszając zagrożenie epidemiczne, wzywają mnie do podporządkowania się określonym rygorom w celu zażegnania niebezpieczeństwa. Mogę posłuchać, pokiwać głową, podziękować za troskę i nadal robić swoje. Mogę powiedzieć, że przesadzają, a może nawet oburzyć się, że wzywają mnie do czegoś, co zakłóca mi rytm życia i godzi w moje zwyczaje. Owszem, mógłbym tak nastawić się do ogłoszonego wczoraj rozporządzenia w sprawie stanu zagrożenia epidemicznego. Czy jednak taka postawa byłaby godna chrześcijanina..?
Dlaczego miałbym oczekiwać od kogokolwiek, że posłucha i podporządkuje się głoszonym przeze mnie wezwaniom Słowa Bożego, jeżeli ja nie potrafiłbym pokornie poddać się kilku prostym rygorom rządowym, które nawet w żaden sposób nie stoją w sprzeczności z moją wiarą w Pana Jezusa? Czy opierając się obowiązującym dziś wszystkich Polaków ograniczeniom nie stałbym się trochę podobny do osób sprzeciwiających się ewangelii Chrystusowej? Czy to, że oni od lat nie liczą się ze Słowem Bożym daje mi prawo, ażebym teraz ja zlekceważył ich wezwania? "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie?" O, nie!
Zgodnie z literą i duchem Biblii podporządkuję się ogłoszonemu rozporządzeniu. Niech każda osoba podporządkowuje się władzom sprawującym rządy. Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Wszystkie one zostały ustanowione przez Niego [Rz 13,1]. Respektujcie wszelki ludzki porządek ze względu na Pana. Poważajcie króla, jako sprawującego władzę. Nie lekceważcie namiestników jako posłanych przez niego, aby karać przestępców i nagradzać uczciwych [1Pt 2,13-14]. Zrobię to chętnie i z nadzieją, że jeśli ja w dobrej wierze posłucham dziś innych, to może Bóg kiedyś dotknie ich serc i oni posłuchają ewangelii, którą im głoszę...
12 marca, 2020
Tym bardziej w zagrożeniu
Czytam dzisiaj w Biblii o zachowaniu w obliczu zagrożenia życia. Przy Tobie, PANIE, postanowiłem się schronić, nie dopuść, by z tego powodu okrył mnie kiedyś wstyd. W swej sprawiedliwości wybaw mnie i ocal! Skłoń ku mnie swoje ucho i uratuj mnie! Bądź nadal moją opoką, zawsze dostępnym schronieniem; postanowiłeś mnie zbawić, bo jesteś moją skałą - Ty jesteś moją twierdzą! [Ps 71,1-3].
Nasze zaufanie do Boga nie ma zbyt wielkiej wartości w czasach pomyślności i pokoju. Każdego stać na to, by mówić o pokładaniu ufności w Bogu, gdy nic nam nie grozi. Dopiero gdy nadchodzi czas niepewności i zagrożenia życia dowiadujemy się prawdy o nas samych. Wtedy mamy naprawdę możliwość, by przed Bogiem i ludźmi wykazać się wiarą. Jeszcze ważniejsze w oczach Bożych jest podtrzymywanie naszego stanowiska wówczas, gdy niebezpieczeństwo już zakłóciło nam sielankę życia. Gdy jest źle, a my nadal zdajemy się na Boga i trwamy przy Nim - to są czasy, gdy nasza wiara faktycznie może zalśnić i przynieść chwałę Bogu.
Ja natomiast nie odstąpię od nadziei, tym bardziej będę mówił o Twojej chwale! [Ps 71,14]. Gdy dotknięci niepowodzeniem, chorobą lub jakimś innym cierpieniem nie tracimy nadziei i tym bardziej dobrze myślimy i mówimy o Bogu, wtedy bardzo zyskujemy w Jego oczach. Naszemu PANU podobają się bowiem ludzie, którzy bardziej opierają się na Jego Słowie, aniżeli na tym, co mówią naukowcy lub co można usłyszeć w mediach. Moje usta - jak czytamy w przekładzie Biblii Pierwszego Kościoła - będą sławić Twoją sprawiedliwość, przez całe dnie - Twoje zbawienie, bo nie chcę zajmować się naukami [Ps 71,15]. Ludzie mówią jedynie to, co w swoich ograniczeniach potrafili poznać i ustalić. Granice możliwości Bożych natomiast są nie do opisania i znacznie wykraczają poza ludzką wiedzę i prognozy.
Kto z nas dotychczas mówił, że nie boi się śmierci, bo przez wiarę w Jezusa Chrystusa ma żywot wieczny, kto wierzył, że chociażby umarł, żyć będzie [J 11,25] - niech tym bardziej w zagrożeniu koronawirusem wykaże się niezachwianym zaufaniem do Boga. Dla ludzi biblijnie wierzących to dobry czas. Poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana [1Pt 2,13] zachowajmy spokój. Niech nasza wiara zalśni w tych dniach i przyniesie chwałę Bogu!
Nasze zaufanie do Boga nie ma zbyt wielkiej wartości w czasach pomyślności i pokoju. Każdego stać na to, by mówić o pokładaniu ufności w Bogu, gdy nic nam nie grozi. Dopiero gdy nadchodzi czas niepewności i zagrożenia życia dowiadujemy się prawdy o nas samych. Wtedy mamy naprawdę możliwość, by przed Bogiem i ludźmi wykazać się wiarą. Jeszcze ważniejsze w oczach Bożych jest podtrzymywanie naszego stanowiska wówczas, gdy niebezpieczeństwo już zakłóciło nam sielankę życia. Gdy jest źle, a my nadal zdajemy się na Boga i trwamy przy Nim - to są czasy, gdy nasza wiara faktycznie może zalśnić i przynieść chwałę Bogu.
Ja natomiast nie odstąpię od nadziei, tym bardziej będę mówił o Twojej chwale! [Ps 71,14]. Gdy dotknięci niepowodzeniem, chorobą lub jakimś innym cierpieniem nie tracimy nadziei i tym bardziej dobrze myślimy i mówimy o Bogu, wtedy bardzo zyskujemy w Jego oczach. Naszemu PANU podobają się bowiem ludzie, którzy bardziej opierają się na Jego Słowie, aniżeli na tym, co mówią naukowcy lub co można usłyszeć w mediach. Moje usta - jak czytamy w przekładzie Biblii Pierwszego Kościoła - będą sławić Twoją sprawiedliwość, przez całe dnie - Twoje zbawienie, bo nie chcę zajmować się naukami [Ps 71,15]. Ludzie mówią jedynie to, co w swoich ograniczeniach potrafili poznać i ustalić. Granice możliwości Bożych natomiast są nie do opisania i znacznie wykraczają poza ludzką wiedzę i prognozy.
Kto z nas dotychczas mówił, że nie boi się śmierci, bo przez wiarę w Jezusa Chrystusa ma żywot wieczny, kto wierzył, że chociażby umarł, żyć będzie [J 11,25] - niech tym bardziej w zagrożeniu koronawirusem wykaże się niezachwianym zaufaniem do Boga. Dla ludzi biblijnie wierzących to dobry czas. Poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana [1Pt 2,13] zachowajmy spokój. Niech nasza wiara zalśni w tych dniach i przyniesie chwałę Bogu!
Subskrybuj:
Posty (Atom)