Światowe serwisy informacyjne rozpisały się wczoraj o psie, który z niewiadomych przyczyn znalazł się na krze wiślanej i w czwartek, 28 stycznia 2010 roku dryfował po Zatoce Gdańskiej prawie 25 km od brzegu. Na szczęście zauważyła go załoga statku badawczego r/v Baltica.
Pracownicy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej wypłynęli w rejs organizowany w ramach programu badań jakości wód Bałtyku. Nagle marynarz wachtowy zauważył dziwny obiekt. Początkowo podejrzewano, że to foka. Gdy jednak statek podpłynął bliżej, okazało się, że to pies wdrapujący się na krę!
Kapitan statku zdecydował się na podjęcie akcji ratunkowej. Początkowo próbowano złapać psa do koszyka. Wreszcie po kundelka opuścił się marynarz na pontonie i zabrał go na pokład. Cała Ekipa IMGW zajęła się rozgrzewaniem zwierzęcia. Piesek choć wystraszony, dzielnie znosił zabiegi ludzi ratujących mu życie. Gdyby nie oni, niechybnie pochłonęłoby go lodowate morze.
Ponieważ do tej pory nie odnaleziono właściciela psa, meteorolodzy zdecydowali, że zostanie on z nimi na ich statku. Dostał więc nie tylko nowe życie, ale i nowy dach nad psią głową.
Nie jestem pewien, czy to wydarzenie samo w sobie jest godne uwagi światowych mediów. Wiem natomiast, że może ono posłużyć, jako dobra ilustracja wspaniałomyślnego ratunku Bożego, zgotowanego dla zgubionego grzesznika.
Biblia naucza, że wszyscy ludzie w wyniku grzechu stracili kontakt z Bogiem i w sensie duchowym znaleźli się w położeniu bez wyjścia. I obchodził Jezus wszystkie miasta i wioski, nauczał w ich synagogach i zwiastował ewangelię o Królestwie, i uzdrawiał wszelką chorobę i wszelką niemoc. A widząc lud, użalił się nad nim, gdyż był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza [Mt 9,35–36]. Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwaly Bożej [Rz 3,23].
Każdy człowiek, niezależnie od kultury i religii, w której wyrósł, jest zgubiony i aby żyć wiecznie, potrzebuje osobistego kontaktu ze Zbawicielem. Bóg widząc człowieka w tym stanie, nie ograniczył się do wyrażenia współczucia, ale podjął akcję ratunkową. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony [Jn 3,16–17].
Przez wiarę w Jezusa, grzesznik – niczym wspomniany piesek z rąk załogi statku Baltica – dostępuje z rąk Zbawiciela łaski ratunku od wiecznego potępienia. Nie tylko zostaje usprawiedliwiony i może rozpocząć nowe życie. Dostępuje też usynowienia i wraz z Chrystusem staje współdziedzicem wszystkich obietnic Bożych. Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga [Ef 2,19].
Taka jest cudowna łaska Boża. Tak jak bohater wczorajszych serwisów – zgubiony i bez szans na przeżycie, godzinę później był bezpieczny i otoczony troskliwą opieką meteorologów – tak nie mający nadziei i bez Boga na świecie [Ef 2,12] grzesznik przez akt wiary w Pana Jezusa Chrystusa, w jednej chwili staje się dzieckiem Bożym, a jego imię zostaje wpisane do księgi żywota. Biblia podkreśla, że jest to możliwe tylko przez Jezusa! I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12].
Cóż za radość być uratownaym! Cóż za szczęście żyć na co dzień w pewności wiecznego zbawienia! Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota. To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny. [1Jn 5,12–13].
Światowe media bardziej interesują się uratowaniem kundelka niż zbawieniem grzesznika od wiecznego potępienia, ale dla człowieka żyjącego w Jezusie Chrystusie nie jest ważne, żeby ktoś o nim tu na ziemi pisał albo mówił. Jest w bezpiecznych ramionach Zbawiciela i tylko to się liczy!