Pamiętam z dzieciństwa obowiązki narzucane mi przez rodziców prowadzących duże gospodarstwo rolne. Cieszyłem się, gdy dostawałem zadania dla mnie przyjemniejsze. Z przykrością przyjmowałem te, których nie lubiłem. Dopóki jednak byłem przez rodziców brany pod uwagę, nagradzany lub karcony, wszystko było ok. Największą przykrość sprawiały mi słowa: Rób sobie, co chcesz! Znaczyło to mniej więcej tyle, że moim uporem doprowadzałem rodziców do stanu rezygnacji ze mnie i wypadałem z gry. Czegoś takiego bardzo nie chciałem.
Podczas wczorajszej lektury Pisma Świętego natrafiłem na słowa, które przypomniały mi tamten stan duszy.
Lecz gdy do ciebie przemówię, otworzę twoje usta i wtedy im powiesz: Tak mówi Wszechmocny Pan: Kto chce słuchać, niech słucha, a kto nie chce słuchać, niech nie słucha - gdyż to dom przekory [Ez. 3,27]. Innymi słowy, Bóg z jakiegoś powodu powiedział do Izraela: Macie wolny wybór. Róbcie sobie, jak chcecie.
Wiemy z Biblii, że na początku tak nie było. Bóg wyraźnie określił zasady życia Izraela, dając mu swoje przykazania. Dwudziesty ósmy rozdział Piątej Księgi Mojżeszowej przedstawia błogosławieństwa wynikające z życia zgodnego ze Słowem Bożym i przekleństwa biorące się uporu i nieposłuszeństwa. Bóg nawet dając swojemu ludowi możliwość wyboru, jasno wskazywał jaki wybór jest słuszny.
Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i twoje potomstwo, miłując Pana, Boga twego, słuchając jego głosu i lgnąc do niego, gdyż w tym jest twoje życie i przedłużenie twoich dni, abyś mieszkał na ziemi, którą Pan przysiągł dać twoim ojcom, Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi [5Mo 30,19-20]. Dopóki w ten sposób Bóg odzywał się do Izraela, dopóki ich karcił i wzywał do nawrócenia, wszystko było ok. Gdy natomiast poprzez Ezechiela powiedział: Kto chce słuchać, niech słucha, a kto nie chce słuchać, niech nie słucha, to oznaczało, że z powodu przekory ludu Bożego Bóg wypuścił ich spod swojej kurateli.
Głupi człowiek mógłby sobie pomyśleć, że tak jest dla niego lepiej. Nikt mu niczego nie narzuca. Może sobie żyć jak chce i robić jak chce. Jednakże w Biblii czytamy:
Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami [Hbr 12,7-8].
Jak wobec tego należy rozumieć jedne z ostatnich słów Biblii:
Kto czyni nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi, lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca [Obj 22,11]? Czy Biblia w ten sposób sankcjonuje dowolność ludzkiego zachowania? Z pewnością nie! Przecież Słowo Boże jasno wskazuje chrześcijanom, jak powinni postępować i karci wszelkie przejawy nieposłuszeństwa. Słowa te są raczej sygnałem, że u kresu dni w ludziach pojawi się tak daleko idąca przekora wobec Boga i Jego Słowa, że Bóg im powie: A róbcie sobie, jak chcecie!
Jak tak nie chcę. Dużo bezpieczniej i lepiej dla mnie, gdy Bóg min mówi: Rób tak, a nie inaczej! Podczas, gdy ludzie nie mający ducha Bożego czynią z wolności wyboru swój największy atut, będę prosił Pana Jezusa o codzienne wskazówki i pragnę się do nich skwapliwie stosować.