Lata temu Bob Dylan w kultowej piosence "Gotta Serve Somebody" śpiewał, że każdy człowiek, niezależnie od tego kim jest, komuś służy. Służy albo Bogu, albo diabłu, zawsze jednak musi komuś służyć. Oczywiście, nawrócony rockman dla wielu z nas nie jest żadnym autorytetem. O.K. Rozumiem. Bezdyskusyjnie jednak prawdziwym autorytetem dla chrześcijan jest - i zawsze powinien być - Syn Boży, Jezus Chrystus.
Wyjaśnijmy więc najpierw, na ile naprawdę wolni są ludzie żyjący bez Boga na świecie? Pomoże nam w tym rozmowa Jezusa z Żydami, dumnie twierdzącymi, że nigdy nie byli u nikogo w niewoli. Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie? Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu [Jn 8,31-34]. Faktycznie, Żydzi w czasach Jezusa - poza osobistą zależnością od grzechu - byli już po kilku niewolach i to ogólnonarodowych! Nawet w czasie rzeczonej rozmowy znajdowali sią pod okupacją rzymską. Chyba jednak w twierdzeniach o swojej wolności mocno rozmijali się z prawdą.
Dzisiaj też, jak najbardziej, ludzie mogą sobie skandować: "Wolny wybór! Wolne media! Wolny naród! Trzeba nam wszakże pamiętać, że każdy, kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu. O kim więc można powiedzieć, że dokonuje wolnego wyboru? Tego rodzaju świadomości nie powinno zabraknąć zwłaszcza osobom nazywającym się sługami Chrystusa. A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli [2Tm 2,24-26].
Otwórzmy szerzej oczy! Jako naród jesteśmy w niewoli grzechu; w okowach nałogów, w amoku tradycji religijnej, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem [Tt 3,3], opanowani szeregiem fobii, a nade wszystko - ogranicza nas brak wiary w Jezusa Chrystusa. Czy są tu gdzieś naprawdę wolni ludzie? Jak możesz zwać wolnym człowieka, którym rządzą jego namiętności? - pytał starożytny mędrzec.
Wyzwolenie z niewoli grzechu osiąga się przez wiarę w Jezusa Chrystusa i duchowe odrodzenie. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie [Jn 8,36]. Tej wolności trzeba strzec, jak oka w głowie. Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli [Ga 5,1]. Niestety, w środowisku chrześcijańskim już wtedy pełno było ludzi ponownie uwikłanych w niewolę grzechu. Wolność mieli jedynie na ustach. Nie inaczej jest i dzisiaj. Niektórzy łatwo zabierają się za pouczanie innych, obiecując im wolność, chociaż sami są niewolnikami zguby; czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni [2Pt 2,19-20].
Zgodnie z ewangelią Chrystusową, wykupienie człowieka z niewoli grzechu przenosi go w stan zależności od Jezusa Chrystusa, jako nowego Pana. Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu jesteście posłuszni, czy to grzechu ku śmierci, czy też posłuszeństwa ku sprawiedliwości? Lecz Bogu niech będą dzięki, że wy, którzy byliście sługami grzechu, przyjęliście ze szczerego serca zarys tej nauki, której zostaliście przekazani, a uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości, po ludzku mówię przez wzgląd na słabość waszego ciała.
Jak bowiem oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku popełnianiu nieprawości, tak teraz oddawajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu. Gdy bowiem byliście sługami grzechu, byliście dalecy od sprawiedliwości. Jakiż więc mieliście wtedy pożytek? Taki, którego się teraz wstydzicie, a końcem tego jest śmierć. Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny [Rz 6,16-22].
Tak. Wyzwolenie z niewoli grzechu oznacza jednoczesne poddanie się w niewolę Chrystusowi. Od razu na plan pierwszy wysuwa się zależność od Chrystusa. Kto bowiem jako niewolnik został powołany w Panu, ten jest wyzwoleńcem Pana; podobnie - kto jako wolny został powołany, jest niewolnikiem Chrystusa. Drogoście kupieni; nie stawajcie się niewolnikami ludzi [1Ko 7,22-23]. Nie będąc już niewolnikami grzechu stajemy się sługami (niewolnikami) Jezusa Chrystusa. Jesteśmy przecież teraz Jego własnością! Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy [Rz 14,7-8].
Nasz Pan, Właściciel, jest - oczywiście - dla nas bardzo dobry. Wykupił nas za cenę Swojej krwi! Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego [1Pt 1,18-19] - bardzo chętnie i bez najmniejszego ociągania chcemy teraz służyć naszemu Panu. Śpiewając pieśni o wolności w Chrystusie, ani nawet nie pomyślimy, że jako wyzwoleńcy Chrystusa moglibyśmy cokolwiek robić po swojemu, bez liczenia się z Jego zdaniem.
Z Biblii wiadomo, że apostołowie wielokrotnie nazywali siebie sługami, a dosłowniej, niewolnikami Chrystusa. W takiej świadomości, będąc wyznaczonym do głoszenia ewangelii, apostoł Paweł napisał: Bo jeśli ewangelię zwiastuję, nie mam się czym chlubić; jest to bowiem dla mnie koniecznością; a biada mi, jeślibym ewangelii nie zwiastował [1Ko 9,16]. I dalej: Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał [1Ko 9,19]. Jako sługa Jezusa Chrystusa święty Paweł skupiał się na tym, co Jego Pan, to znaczy na ratowaniu ludzkich dusz.
Żadnemu swemu apostołowi Chrystus Pan najwidoczniej nie zlecił walki o wolność w sensie społeczno-politycznym. Nigdzie w Nowym Testamencie nie znalazłem takiego opisu, żeby uczniowie Jezusa walczyli np. o zniesienie niewolnictwa, czy o wolność słowa. Szczepan za swoje przemówienie został ukamienowany i nie czytamy, żeby chrześcijanie wyszli wtedy na ulicę. Jeżeli dzisiaj któremuś słudze Bożemu Duch Święty rozkazał, aby walczył o wolne media, wolny wybór i wolny naród, to mnie nic do tego. Kimże ja jestem, aby osądzać cudzego sługę. Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go [Rz 14,4]. Jeżeli zaś chodzi o mnie, to jestem przekonany w Panu, że takiej roli nie dostałem.
Nie podzielam poglądu, jakoby brak zaangażowania chrześcijan w walkę o demokrację, o prawo wyboru itp., groziło jakoś dobrej przyszłości naszego narodu. Przecież Bóg zapowiedział, co ma się stać, i to z całym światem! Gdy w czasach rzymskiej okupacji Jezus zapowiedział zbliżający się upadek Jerozolimy, to w żaden sposób nie podpowiedział swoim uczniom, że mogliby jakoś temu przeciwdziałać. O końcu świata nasz Pan powiedział: Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści. Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego. I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec [Mt 24,7-14]. Czy komuś z nas przychodzi do głowy, by podjąć starania o odwrócenie biegu zapowiedzianych w Biblii zdarzeń?
Pragnę być człowiekiem Biblii. Jako słuchacz i wykonawca Słowa Bożego wiem, że Bóg wykonuje swoje sądy nad światem. Będąc przez wiarę w Syna Bożego domownikiem Boga, pragnę pełnić. Jego wolę. Wiem, że doczesne życie w ciele przysposabia mnie do służby Bogu po wieki wieczne. Mój Pan powiedział: Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój [Jn 12,26]. Biblia mówi, że gdy w końcu dotrzemy do celu, do nieba, to tam nie będzie już nic przeklętego. Będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy jego służyć mu będą i oglądać będą jego oblicze, a imię jego będzie na ich czołach [Obj 22,3-4].
Był czas, że byłem w niewoli grzechu i szatana. Wiem jaka to przykrość. Dlatego nie wierzę w wolne media i wolny wybór ludzi uwikłanych w niewolę grzechu. Wyzwolony przez wiarę w Jezusa Chrystusa - po stokroć bardziej niż o wolność mediów i wolność słowa - winienem zabiegać o wolność w Chrystusie dla ludzi, którzy jej jeszcze nie mają. Nie mogę inaczej. Jestem niewolnikiem Chrystusa. Jako Jego sługa tak rozumiem swoją rolę. Amen.