25 lipca, 2025

Pomagają nieświadomie, czy celowo?

kwitnąca na nowym stanowisku krzewinka golterii rozesłanej
Czytając dzisiejszą porcję Słowa Bożego wg Chronologicznego Planu Czytania Biblii, natrafiłem na historię prowokującą mnie do poruszenia tematu, który od dłuższego już czasu chodzi mi po głowie. Bohaterami 18. i 19. rozdziału II Księgi Kronik są królowie dwóch części jednego narodu, podzielonego w wyniku rozpadu Izraela po śmierci Salomona. Jehoszafat, król judzki, został zaproszony przez Achaba, króla izraelskiego, do wspólnej wyprawy wojennej. Przyjaźnie nastawiony Jehoszafat podjął temat, poprosił wszakże w tej sprawie o opinię proroka Pana. Czterystu proroków bowiem zgodnie zapewniało obydwu królów o pomyślności ich wspólnej wyprawy. Wezwano więc proroka Micheasza, dając mu ustami posłańca wyraźnie do zrozumienia, czego się od niego oczekuje. Posłuchaj, proszę — powiedział. — Zapowiedzi wszystkich proroków, bez wyjątku, są dziś dla króla pomyślne. Postaraj się więc, aby twoja zapowiedź była jak jedna z nich — ogłaszaj powodzenie [2Krn 18,12]. I jak postąpił prorok Micheasz? Oddajmy głos Pismu Świętemu:

Gdy dotarli na miejsce, król zapytał: Micheaszu, czy mamy wyruszyć na wojnę o Ramot Gileadzkie, czy tego zaniechać? Wyruszcie — oznajmił Micheasz — a poszczęści wam się i zostaną wydani w wasze ręce. Król jednak powiedział: Ileż to razy mam cię zaprzysięgać, abyś nie mówił mi nic innego, jak tylko prawdę w imieniu PANA? Wtedy Micheasz oświadczył: Widziałem całego Izraela rozproszonego po górach, jak owce, którym brak pasterza. PAN zaś powiedział: Oni nie mają pana. Niech każdy wraca cało z powrotem do domu. A nie mówiłem ci?! — wykrzyknął król Izraela do Jehoszafata. — On mi nie zapowiada nigdy niczego dobrego! Samo zło! Tymczasem Micheasz dodał: Dlatego słuchajcie Słowa PANA: Widziałem PANA siedzącego na tronie. Cały zastęp nieba stał przy Nim, po prawej i po lewej stronie. PAN rzucił pytanie: Kto zwiedzie króla Izraela Achaba, aby wyruszył na Ramot Gileadzkie i tam poległ? I jeden mówił to, a drugi tamto. Wtedy wystąpił Duch, stanął przed PANEM i powiedział: Ja go zwiodę! W jaki sposób? — zapytał PAN. Pójdę — powiedział — i stanę się duchem kłamliwym w ustach wszystkich jego proroków. A PAN na to: Ty go zwiedziesz, Ty sobie z tym poradzisz. Idź zatem i uczyń, jak mówisz! Oto właśnie PAN włożył ducha kłamliwego w usta tych wszystkich twoich proroków, lecz w rzeczy samej PAN zapowiada ci nieszczęście [2Krn 18,14-22].

Ostatecznie obydwaj królowie nie posłuchali proroka Micheasza. Wyruszyli. Król izraelski, chociaż przebierając się próbował wszystkich przechytrzyć, zginął. A powracający Jehoszafat usłyszał: Czy musiałeś pomagać bezbożnemu i dochowywać wierności tym, którzy nienawidzą PANA? Wzbudziłeś tym przeciw sobie oburzenie PANA! [2Krn 19,2]. Dlaczego król judzki nie powinien współpracować z królem izraelskim i pomagać mu, chociaż obydwaj formalnie należeli przecież do ludu Bożego?

Kto zna mnie przynajmniej troszkę, ten już czuje, co mam na myśli, przywołując ten biblijny obraz. Wielu ewangelikalnych pastorów, muzyków i liderów postępuje podobnie jak Jehoszafat, współpracując z ludźmi, którzy wprawdzie zwą się chrześcijanami, lecz którzy w świetle Biblii są odstępcami od nauki Chrystusowej. Nie każdy, kto się do Mnie zwraca: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios. Wejdzie tam tylko ten, kto pełni wolę mojego Ojca, który jest w niebie [Mt 7,21] - powiedział Chrystus Pan. Ludzie uprawiający kult świętych, klękający przed świętymi obrazami, a podczas mszy chylący czoła fizycznej materii, niczym samemu Bogu, ludzie modlący się o i do zmarłych, stawiający własną Tradycję na równi z Pismem Świętym - tacy ludzie sprzeniewierzają się prawdziwemu chrześcijaństwu. Każdemu, kto naprawdę narodził się na nowo z wody i z Ducha, stało się jasne, że z takimi ludźmi nie ma on już wspólnej drogi. Nie może im pomagać w praktykowaniu ich bałwochwalstwa. Cóż za towarzystwo sprawiedliwości z bezprawiem? Co za wspólnota światła i ciemności? Co za harmonia między Chrystusem a Beliarem? Gdzie część wspólna wierzącego z niewierzącym? Jaka zgoda między przybytkiem Boga a bóstwami? [2Ko 6,14-16] - pyta Słowo Boże.

Powinniśmy, oczywiście szanować innych ludzi wraz z ich wiarą i przekonaniami, ale wspólne ewangelizacje, koncerty, wieczory uwielbienia..? A przedtem lub potem adoracja "Najświętszego Sakramentu" i bezkrwawe powtarzanie ofiary Chrystusa..? Toż to nic innego, jak wspomaganie i przyozdabianie religijności, z której Duch Święty, Duch Prawdy, wyprowadza ludzi po przeżyciu duchowego odrodzenia i nawróceniu się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu [1Ts 1,9]. A jednak niektórzy - uważający się za ewangelicznie wierzących chrześcijan - muzycy, kaznodzieje i aktywiści, coraz jawniej angażują się we współpracę z ludźmi tkwiącymi w bałwochwalstwie. Jehoszafat w końcu przejrzał na oczy. Jakiś czas potem Achazjasz, syn Achaba, rzekł do Jehoszafata: Niech słudzy moi płyną okrętami z twoimi sługami. Lecz Jehoszafat nie zgodził się na to [1Krl 22,50]. Natomiast dzisiejsi chrześcijanie wciąż uczestniczą w ekumenicznych wydarzeniach i odnoszę wrażenie, że coraz lepiej się z tym czują.

W odczytanej dziś historii biblijnej zaintrygowało mnie też zachowanie prawowiernego proroka Micheasza. Otóż w jego posłudze był taki moment, że w obliczu powszechnego oczekiwania na "pozytywne" przepowiadanie, gdy został poproszony: Posłuchaj, proszę. Zapowiedzi wszystkich proroków bez wyjątku są dziś dla króla pomyślne. Postaraj się więc, aby twoja zapowiedź była jak jedna z nich — ogłaszaj powodzenie [1Krl 22,13], dostosował się do tego oczekiwania. Było to wszakże do tego stopnia dziwne i obce mu zachowanie, że nawet odstępczy król izraelski to zauważył. Micheasz czym prędzej powrócił więc do ogłaszania prawdy Słowa Bożego, a ta stała w sprzeczności z tym, co mówili wszyscy inni prorocy. Zastanawiam się, czy Micheasz zrobił to celowo, czy też pod naciskiem opinii publicznej naprawdę miał chwilę zachwiania i upadku w posłudze Słowa?

A co mam myśleć w odniesieniu do dzisiejszych proroków i nauczycieli Słowa Bożego, którym nauka apostolska wyraźnie nakazuje: Jeśli ktoś przychodzi do was, a nie przynosi właściwej nauki, tego nie przyjmujcie do domu ani nie nawiązujcie z nim bliższych stosunków! [2Jn 1,10]? Gdy widzę, że głoszą oni 'pod publiczkę', zgodnie z duchem czasów, chcę myśleć, że tylko chwilowo ulegli oczekiwaniom panującym w społeczeństwie i wkrótce - jak Micheasz - zaczną ogłaszać Prawdę. Tak samo chcę też myśleć o muzykach z naszych, ewangelikalnych środowisk. Niechby czym prędzej zaprzestali upiększać fałszywą religię śpiewając i grając pod "świętymi obrazami", a oprawiali muzycznie konferencje i wydarzenia, gdzie naprawdę jest zwiastowana ewangelia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, aby we wszystkim byli ozdobą nauki Zbawiciela naszego, Boga [Tt 2,10].

22 lipca, 2025

Odwiedziny miejsc posługi Słowem - trip 21

Powoli, ale konsekwentnie, realizuję  zapoczątkowane w ubiegłym roku wypady motocyklowe, mające na celu odwiedzanie miejsc, gdzie na przestrzeni minionych 45 lat przynajmniej jeden raz głosiłem Słowo Boże. Zaglądając do coraz to dalej położonych w głębi kraju lokalizacji moich dawnych posług Słowem, wciąż mam na uwadze kilka miejsc całkiem pobliskich.

137. Gdańsk. Kościół Chrześcijan Baptystów

Jednym z nich jest siedziba Pierwszego Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów w Gdańsku przy ul. Dąbrowskiego 11. W tym domu modlitwy głosiłem Słowo Boże w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych podczas jednego z nabożeństw międzyzborowych. Posługiwałem tutaj także na okoliczność uroczystości ślubnych, jako że niektóre młode pary wynajmowały na swój ślub tutejszą kaplicę. Tak było np. na ślubie Wioletty i Adama we wrześniu 2006 roku.

138. Gdynia. Ewangeliczny Zbór Jordan

Na przełomie XX/XXI wieku raz jeden zdarzyło mi się usłużyć Słowem Bożym w społeczności gromadzącej się w Gdyni na tzw. „działkach”, czyli w lokalu na trenie ogródków działkowych przy Alei Zwycięstwa 36/106. Do tej posługi zostałem zaproszony przez brata Wojciecha Lemke, który opiekował się tą wspólnotą w okresie poważnego kryzysu, jaki przechodziła ona za sprawą jej założycieli. Widniejący w krajowym rejestrze kościołów i związków wyznaniowych od września 1996 roku jako niezależny zbór ewangeliczny, "Jordan" ostatecznie został z niego wykreślony, jako że w 2012 roku doszło do jego fuzji z gdyńskim zborem Kościoła Chrystusowego, a Wojciech Lemke został pastorem tych połączonych wspólnot.

139. Sopot. Kościół Chrześcijan Baptystów

Za czasów, gdy pastorem sopockiego zboru baptystów był brat Mateusz Wichary, raz jeden miałem okazję podzielić się Słowem Bożym z gromadzącą się w tym budynku niewielką społecznością wierzących. Spocki zbór baptystów nie ma szczęścia do stałego przywództwa i rozwoju. Aktualnie na jego stronie internetowej można przeczytać dwa następujące komunikaty:

"Od 6.04.2025 r. w każdą niedzielę o godzinie 16:00 w kaplicy zboru w Sopocie odbywają się nabożeństwa placówki zboru w Kartuzach, na które serdecznie zaprasza pastor Krzysztof Osiecki".

"Od 5.01.2025 r. nie prowadzimy już osobnych nabożeństw w Sopocie, ale uczestniczymy w nabożeństwach I Zboru KCHB w Gdańsku, na które serdecznie zapraszamy: Gdańsk, ul. Dąbrowskiego 11, godz. 10:30".

Dzisiejszy wypad do miejsc mojej dawnej posługi Słowem, nasunął mi szereg myśli o kruchości ludzkich planów i przedsięwzięć. Przyczyny nietrwałości naszych inicjatyw są oczywiście różne. Nie zawsze są to grzechy lub złe decyzje przywódców. Jedno wszakże po tej przejażdżce ciśnie mi się do głowy. Niech zalśni nad nami przychylność Pana, naszego Boga, i dzieło naszych rąk uczyń trwałym! Tak, nadaj trwałość dziełu naszych rąk! [Ps 90,17]. 

18 lipca, 2025

Dlaczego lubię rośliny?

Pierwsze czternaście lat mojego życia upłynęło w bezpośrednim i codziennym kontakcie z przyrodą. Na głębokiej wsi bez elektryczności cykl dobowy wyznaczał nie tylko porę obserwacji roślin i zwierząt ale również czas pracy i odpoczynku. Mogę powiedzieć, że mocno zżyłem się z wiejską florą i fauną. Gdy więc w wieku 15 lat zamieszkałem w Gdańsku, dotkliwie odczuwałem brak zapachu ziemi, woni rozkwitającej wiosny, pachnących latem i jesienią plonów oraz budującej atmosfery ich zbioru. W międzyczasie, na początku lat osiemdziesiątych miałem wprawdzie dwuletni epizod ze służbą na wsi i kawałkiem własnej ziemi w Piątkowie k. Czarnolasu, ale dopiero gdy z łaski Bożej od dwunastu lat dane mi jest zajmować się hektarem ziemi pozyskanej dla Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku, niemal wszystkie zapachy z dzieciństwa ożyły we mnie na nowo. 

Już w tamtych latach wiedziałem, że obcowanie z najróżniejszymi roślinami jest przyjemnością pochodzącą od Boga i miłą w oczach Stwórcy. Tym bardziej, gdy zacząłem czytać Biblię, odkryłem, że moje zamiłowanie do przyrody nie bierze się tylko z dzieciństwa. Przecież to nie kto inny, jak sam Bóg powiedział: Niech ziemię pokryje roślinność. Niech wyrosną zioła wydające nasienie oraz drzewa owocowe, których owoce zawierają nasiona stosownie do ich rodzaju! I tak się stało. Na ziemi pojawiła się roślinność: zioła wydające nasienie, stosownie do ich rodzaju, i drzewa rodzące owoce z nasionami, stosownie do ich rodzaju. Bóg uznał to za dobre [1Mo 1,11-12]. Następnie Bóg powiedział: Oto daję wam wszelkie rośliny wydające nasienie, na całej ziemi, oraz wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie — niech wam to służy za pokarm! [1Mo 1,29]. Mało tego! Potem zasadził Pan Bóg ogród w Edenie, na wschodzie. Tam umieścił człowieka, którego stworzył. I sprawił Pan Bóg, że wyrosło z ziemi wszelkie drzewo przyjemne do oglądania i dobre do jedzenia oraz drzewo życia w środku ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. A rzeka wypływała z Edenu, aby nawadniać ogród [1Mo 2,8-10].

Lubię rośliny, bo kocham ich Stwórcę, a mojego Zbawiciela i Pana, Jezusa Chrystusa. On jest obrazem niewidzialnego Boga, praprzyczyną wszelkiego stworzenia, ponieważ w Nim zostało stworzone wszystko — w niebie i na ziemi, to, co widzialne i niewidzialne, trony oraz rządy, zwierzchności i władze; wszystko zaistniało przez Niego i dla Niego. On sam jest przed wszystkim i w Nim trwa wszystko razem połączone [Kol 1,15-17]. Skoro to PAN stworzył niebo i ziemię, to jakże miałbym  nie zachwycać się Jego dziełem?! Sam po sobie wiem, że gdy zasadzę jakąś roślinę i wypielęgnuję ją do tego stopnia, że się rozwinie, zakwitnie lub zaowocuje, to jest mi miło, jak ktoś to zauważy i pochwali. A przecież nie stwarzam kodu genetycznego żadnej z roślin i nie daję im zdolności wzrostu. Zaledwie je sadzę i podlewam, no i czasem walczę ze szkodnikami, a już chciałbym, żebym nie tylko ja sam się nimi zachwycał. Bóg jest naprawdę godzien tego, abyśmy cieszyli się stworzoną przez Niego przyrodą i także z tego tytułu oddawali Mu chwałę.

Zborowa parcela w Gdańsku, to moja wersja raju. Podobnie jak PAN, Bóg, wziął człowieka i osadził go w ogrodzie Eden, tak aby człowiek uprawiał go i doglądał [1Mo 2,15], tak zrobił ze mną jesienią 2013 roku nakładając na mnie odpowiedzialność, aby podarowana nam ziemia zaczęła przynosić Mu chwałę. Dlaczego akurat mnie to spotkało? Może dlatego, że zobaczył we mnie zamiłowanie do roślin? Może dlatego też już trzeci sezon pozwala mi jeździć motocyklem wśród pół, łąk i lasów... :)

07 lipca, 2025

Odzieranie z majestatu

Jest w Biblii historia, że czciciele pogańskiej bogini podnoszą wielkie larum: Zagraża nam tedy niebezpieczeństwo, że nie tylko nasz zawód pójdzie w poniewierkę, lecz również świątynia wielkiej bogini Artemidy będzie poczytana za nic, i że ta, którą czci cała Azja i świat cały, może być odarta z majestatu [Dz 19,27].  Ich zdaniem nauka głoszona przez apostołów Jezusa Chrystusa niechybnie prowadziła do podważenia sensowności kultu i dalszego otaczania tak wielką czcią ich efeską boginię. Mnie też przyszło do głowy, żeby znowu uderzyć na alarm... 

Bóg, w którego wierzę, jest jedynym prawdziwym Bogiem. Do Ciebie, PANIE, należy wielkość i moc. Twój jest majestat, sława i dostojeństwo. Tak, wszystko na niebie i ziemi jest Twoje. Do Ciebie, PANIE, należy władza. Ty jako głowa jesteś ponad wszystkim [1Krn 29,11]. Tak w natchnieniu Ducha Świętego mówił i myślał o Bogu król Dawid. Jakub, gdy zadał sobie sprawę, że ma do czynienia z Bogiem, z całą pewnością — stwierdził — PAN jest na tym miejscu, a ja o tym nie wiedziałem. Zdjęty bojaźnią, dodał: Co za lęk budzi to miejsce! Nic tu innego, jak tylko dom Boga albo brama niebios! [1Mo 28,16-17]. A jak na obecność Zmartwychwstałego Pana zareagował Jan, apostoł? Gdy Go zobaczyłem, padłem Mu do stóp jak martwy. Ale On położył na mnie swoją prawą rękę i powiedział: Nie bój się, Ja jestem Pierwszy i Ostatni — i Żywy. Byłem martwy, lecz teraz żyję na wieki wieków. Mam też klucze śmierci oraz świata zmarłych [Obj 1,17-18]. Cała Biblia jednoznacznie wskazuje, że Bóg otoczony jest najwyższym Majestatem. 

Jak świat światem, osoby znaczące i wybitne, otacza się należnym szacunkiem. Gdy znajdziemy się blisko nich, wstajemy, kłaniamy się i stosownie do sytuacji je honorujemy. Także miejsca o ważnym znaczeniu duchowym lub narodowym wymagają zachowania powagi, respektu a nawet odpowiedniego ubioru. Wybierając się do Gabinetu Owalnego, mężczyzna obowiązkowo przyodziewa garnitur. W innym przypadku czeka go poważna reprymenda i dyplomatyczny zgrzyt. Zwykła kultura osobista podpowiada, że na spotkanie z prezydentem należy założyć co innego, niż na przejażdżkę rowerową.

O niebo bardziej winniśmy nadzwyczajną cześć okazywać Bogu. Dotyczy to zarówno samego przebywania w obecności Bożej jak i sprawowania służby w Jego imieniu. Tymczasem w środowisku współwyznawców Chrystusa Pana szerzy się i pogłębia zjawisko braku respektu dla Bożej Obecności. Nabożeństwo odbywa się bez należytego nabożeństwa. Profanum coraz wyraźniej zaczyna dominować nad sacrum. Heroldowie Słowa Bożego występują, jakby brali udział w wyjeździe klasowym do zielonej szkoły. Luźne podejście do nabożeństwa wzmacniane jest nauczaniem, że rzekomo Bogu wcale nie chodzi o to, jak wyglądamy, a cały proces przebiega w zgodzie z ogólnoświatowym trendem do profanowania wszelkich świętości. Czyż nie jest to powolne odzieranie Boga z Jego Majestatu?

PS. Już wcześniej pisałem troszkę na podobny temat - tutaj!

20 czerwca, 2025

Biały kamyk z nowym imieniem

Jedną z bardzo intrygujących obietnic Jezusa Chrystusa, ogłoszonych w zborach dla zwycięzców, jest wręczenie białego kamyka z wypisanym imieniem. Podaruję mu też biały kamyk, a na kamyku wypisane nowe imię, nieznane nikomu poza tym, który je otrzymuje [Obj 2,17]. W latach mojej nauki w Szkole Biblijnej odwiedził nas pewien nauczyciel Słowa Bożego z Holandii. Do dzisiaj pamiętam jego wykład nt. białego kamyka. Otóż mówił on, że w starożytnej Grecji i Rzymie posługiwano się białym kamykiem co najmniej w czterech przypadkach.

Po pierwsze, biały kamyk stanowił wizualną formę werdyktu przy wydawaniu wyroków sądowych. Po przeprowadzeniu rozprawy, gdy sędzia skazywał oskarżonego, wręczał mu czarny kamyk, natomiast gdy go uniewinniał, wręczał mu kamyk biały. 

Po drugie, białym kamykiem posługiwano się podczas ogłaszania zwycięstw w zawodach sportowych. Zwycięzców nagradzano i oklaskiwano, a jednym ze sposobów honorowania sportowca było to, że organizator, na oczach zebranej na stadionie publiczności, wręczał zwycięzcy biały kamyk. 

Po trzecie, biały kamyk był symbolem otrzymanej wolności. Gdy po latach dobrej i wiernej służby niewolnika jego pan postanawiał obdarować go wolnością, sporządzał pisemny akt wyzwolenia, a jako niezniszczalny dowód wyzwolenia, wręczał mu biały kamyk.

Po czwarte kamyk biały towarzyszył zawieraniu dozgonnej przyjaźni i był jej znakiem. Gdy dwaj przyjaciele, po dostatecznym sprawdzeniu się w rozmaitych sytuacjach, postanawiali zawrzeć ze sobą przymierze przyjaźni, rozłupywali biały kamyk, na połówkach wypisywali swoje imię i następnie się nimi wymieniali. 

Każda z powyższych sytuacji dobrze ilustruje to, co dzięki ofierze Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, stało się z grzesznikiem, który w Niego uwierzył. Po pierwsze zostaliśmy usprawiedliwieni. Usprawiedliwieni zatem na podstawie wiary, mamy pokój z Bogiem. Stało się to dzięki naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi [Rz 5,1]. Po drugie, jesteśmy zwycięzcami. Bogu jednak dzięki! On darzy nas zwycięstwem przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa [1Ko 15,57]. Po trzecie, zostaliśmy wyzwoleńcami. Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli [Ga 5,1]. I wreszcie, po czwarte, stajemy się przyjaciółmi Pana Jezusa. Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli czynicie to, co wam przykazuję [Jn 15,14]. Alleluja!

18 czerwca, 2025

Odwiedziny miejsc posługi Słowem - trip 20

Hotelik "Czarkowice Młyn", jak już wspomniałem wczoraj, prowadzą Danuta i Marek Jurzyna, znani mi wcześniej z ich kontaktów z rodziną Sklarzyków z Kanady. W czasach gdy Sklarzykowie przebywali czasowo w Trójmieście i byli członkami C.C. NOWE ŻYCIE, Danusia i Marek przyjechali z Nysy w odwiedziny do Gdańska. Później na wiele lat wyjechali z Polski. Po powrocie z zagranicznych wojaży odkupili od nyskiego kościoła ośrodek w Czarkowicach i urządzają w nim naprawdę sympatyczne miejsce na wczasy. Marek na terenie posesji własnoręcznie zbudował dodatkowy domek z drewna dla gości i wciąż udoskonala to miejsce, aby jeszcze milej można tam wypoczywać. Jednym słowem, serdecznie wszystkim polecam to urocze miejsce, położone ok. 10 km od Nysy.

Po dobrym wypoczynku w Czarkowicach i po śniadaniu z gospodarzem, o godz. 7 wyruszyłem najpierw jeszcze trochę na południe, aby potem zawrócić już w stronę Gdańska.

133. Głubczyce. Kościół Zielonoświątkowy 

Pierwszym dzisiaj, a w całości moich eskapad - 133. miejscem z kolei, jest Zbór BETEL Kościoła Zielonoświątkowego w Głubczycach. Usługiwałem tutaj Słowem Bożym 18 i 19 maja 2013 roku. 19 maja, w Święto Zesłania Ducha Świętego wygłosiłem kazanie pt. Ratujmy życie! Pastorem zboru głubczyckiego był wówczas brat Stanisław Zakrzewski. 

Siedziba zboru głubczyckiego mieści się przy ul. Pszczelnej 2.  Nabożeństwa odbywają się w niedziele o godz. 10 i w czwartki o godz. 18:00. Aktualnie - o ile mi wiadomo, zbór BETEL nie ma formalnego duszpasterza. Pastor Stanisław przeszedł na emeryturę. Do opieki nad zborem w Głubczycach przymierzał się powracający z USA Mirosław Muszczyński, ostatecznie jednak został pastorem Zboru Nowe Życie w Warszawie. 

Dojeżdżając do Głubczyc zobaczyłem ogromną plantację kwitnących ziemniaków. Nie potrafiłem oprzeć się chęci sfotografowania tych kwiatów, bo wszyscy dobrze wiemy, jak wyglądają bulwy ziemniaka, a jak kwiaty - to już niekoniecznie.

 134. Turek. Kościół Ewangelicznych Chrześcijan

Słowo Boże w Turku głosiłem na okoliczność ewangelizacji namiotowej organizowanej przez tutejszy zbór ewangeliczny. Pastor Józef Kurzawa  zaprosił mnie do zwiastowania ewangelii pod namiotem, a także do usługi Słowem podczas nabożeństwa w ich domu modlitwy przy ul. Kruszyńskiego 13.

Nabożeństwa zboru w Turku odbywają się w niedziele o godz. 10 oraz w środy o godz. 18:00. Otoczenie domu modlitwy jest zadbane i robi przyjemne wrażenie.  

135. Płock. Kościół Chrystusowy

 W Płockiej społeczności chrześcijańskiej usługiwałem raz jeden, za czasów, gdy duszpasterzem tej grupy był Jacek Kozielski. Wówczas zbór ten zgromadzał się w wynajętych pomieszczeniach. Obecnie społeczność "N9 Centrum" ma już pięknie wyglądające, własne miejsce zgromadzeń. W czasach zalążków tej wspólnoty, 4-5 lutego 1995 roku wygłosiłem tu cztery wykłady Słowa Bożego pod wspólnym tytułem: Chrześcijanin w obliczu zobowiązań. 

Pierwszy w tym sezonie, konkretny wyjazd z cyklu: "Odwiedzam miejsca mojej posługi Słowem" dobiegł końca. W ciągu trzech dni przejechałem łącznie 1865 km. Mam mnóstwo odświeżonych wspomnień i całkiem sporo przemyśleń. 

PS. Więcej zdjęć z tych wyjazdów zamieściłem na FB