Wielu z nas
doświadcza szeregu różnych ograniczeń. Brakuje nam dobrego zdrowia, pieniędzy, wykształcenia
itd. Nie potrafimy grać, śpiewać ani pięknie przemawiać. Nie jesteśmy tak
sprawni i błyskotliwi jak inni. Nie możemy pochwalić się w tym świecie żadnymi
sukcesami. Nasz brak osiągnięć mocno kontrastuje ze wzbudzającymi podziw
opowieściami o ludzkich wyczynach. Wciska nas w ziemię zachwyt ich działalnością.
Słusznie myślimy, że tych wspaniałych ludzi czeka wielka nagroda w niebie. Oni
chyba też tak myślą - a może nawet myślą o sobie za dużo – skoro w Biblii
znajdujemy przypowieść Jezusa o robotnikach w winnicy. Czytamy w niej, że przed
wypłatą niektórzy byli święcie przekonani, że należy się im więcej niż
pozostałym.
Po wypłacie zaczęli się burzyć przeciwko gospodarzowi. Ci
ostatni pracowali tylko godzinę — wytykali — a pan potraktował ich na równi z
nami, którzy musieliśmy znosić trudy dnia i upał! Wtedy gospodarz
powiedział jednemu z nich: Nie krzywdzę cię, mój drogi. Czy nie uzgodniliśmy,
że dostaniesz denara? Bierz, co twoje, i idź! Chcę bowiem temu ostatniemu
zapłacić tak, jak i tobie. Czy nie wolno mi z tym, co moje, czynić tego,
co chcę? A może krzywym okiem patrzysz na to, że jestem dobry? [Mt
20,11-15]. Tę przypowieść Jezus rozpoczął słowami: Królestwo Niebios podobne
jest do pewnego gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem najmować robotników
do swej winnicy - a więc jej celem jest objawienie czegoś ważnego o
Królestwie Bożym. Spróbujmy to uchwycić.Podczas, gdy
świat gloryfikuje bogatych, utalentowanych, wpływowych i popularnych, podczas,
gdy gardzi się tu ludźmi słabymi, biednymi i przeciętnymi, w Królestwie Bożym
panuje zdumiewająca zasada wyrównywania. Bóg zaczął ją objawiać już podczas
wędrówki Izraelitów do Ziemi Obiecanej. Zbierali — jedni więcej, drudzy
mniej. Ale gdy odmierzali to sobie w omerach, okazywało się, że ten, kto
zebrał więcej, nie miał za dużo, a ten, co zebrał mniej, nie cierpiał braku —
każdy zebrał tyle, ile był w stanie zjeść! [2Mo 16,17-18]. Taka idea
towarzyszyła przyjściu Syna Bożego na świat. Każda dolina niech będzie
podniesiona, a każda góra i pagórek obniżone; co nierówne, niech będzie
wyrównane [Iz 40,4]. Tak też wg nauki apostolskiej ma być w społeczności
chrześcijan. Nie chodzi przy tym o to, aby innym przynieść ulgę, a samemu
narazić się na brak — chodzi o równowagę. Niech teraz wasz nadmiar wyrówna
ich niedostatek. Kiedyś być może ich nadmiar wyrówna wasz brak — i w ten sposób
będzie równowaga, zgodnie ze słowami: Ten, kto wiele zebrał, nie miał za
wiele, a ten, kto mało, nie miał za mało [2Ko 8,13-15].
Biblia mówi o
Bogu, że On podnosi nędzarza z prochu, biedaka wyciąga ze śmieci, by go
posadzić wśród książąt [Ps 113,7-8]. Dlatego zbór - jako placówkę Królestwa
Niebios - cechuje właśnie takie podejście do sprawy. W prawdziwym Kościele niwelowane
są przykre różnice między ludźmi. Słabi, ubodzy i bez życiowych sukcesów – nabierają
znaczenia. Z racji tej charakterystyki Królestwa Bożego - w zborze
chrześcijańskim nikt nie czuje się gorszym. Przypatrzcie się zatem sobie,
bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami
mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u
świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydził mądrych, i to, co u świata słabego,
wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i
co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś,
unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym [1Ko
1,26-29].
Atmosfera
wyrównywania wypływa z serca samego Boga Ojca. Pięknie ilustruje to natchniona
opowieść biblijna, którą znajdujemy w 30. rozdziale Pierwszej Księgi Samuela. Dawid z sześciuset
wojownikami wyruszył, by odbić porwanych ludzi i zrabowany majątek. Zanim
doszło do walki, dwustu wojowników okazało się niezdolnych do dalszego marszu, nawet
nie mówiąc już o ich udziale w bitwie. Pozostali przy jukach. Wyprawa
zakończyła się pełnym sukcesem. Wszystkie uprowadzone osoby zostały uratowane,
a na wrogach zdobyto wielki łup. W drodze powrotnej Dawid dotarł do dwustu
ludzi, którzy byli zbyt wyczerpani, aby za nim podążać, tak że pozostawił ich
nad potokiem Besor. Ci wyszli na spotkanie jemu oraz ludziom, którzy z nim
ciągnęli. Gdy byli już blisko, Dawid zapytał ich, jak się mają. Wówczas różni
ludzie, nieprzyjaźni i niegodziwi, spośród tych, którzy poszli z Dawidem,
zaczęli przebąkiwać: Nie poszli z nami. Nie damy im teraz nic z łupu, który
uratowaliśmy. Niech każdy zabiera swą żonę, swoich synów i córki — i niech
idzie! Dawid jednak powiedział: Nie róbcie tak, moi bracia, z tym, co
przecież dał nam PAN. To On nas uchronił i On nam wydał tę hordę, która nas
najechała. Kto wam przyzna rację w tej sprawie? Bo dział tego, który
wyrusza do bitwy, jest taki sam jak dział tego, który pozostaje przy jukach —
mają się podzielić po równo. Od tego dnia Dawid ustanowił to jako ustawę i
jako prawo dla Izraela. Tak też jest do dnia dzisiejszego [1Sm 30,21-25].
Spróbujmy wczuć
się w położenie ludzi, którzy pozostali przy jukach. Pozostali,
bo byli zbyt słabi, by iść dalej. Nie brali udziału w zwycięskiej walce, bo
pozostali przy jukach. Widząc powracających bohaterów z pewnością mieli jakiś
rodzaj poczucia niższości wobec nich. Na domiar złego, niektórzy z weteranów
zaczęli wytykać im brak udziału w akcji i okazywać swoją wyższość nad nimi. Na
szczęście był tam Dawid, który natychmiast zareagował na tę nieprzyjazną
postawę. Jako wódz zarządził, by ze słabymi podzielić się zdobyczą i dać im z
łupów po tyle samo, co czynnym wojownikom. Mało tego, ustanowił to prawem na
zawsze obowiązującym wpośród ludu Bożego. Dawid myślał tak, jak myśli się w
Królestwie Bożym. Miał to w sercu, bo myślał po Bożemu, bo dobrze wyczuwał puls
serca Bożego. Wiele lat później apostoł Paweł, w natchnieniu Ducha Świętego wyjawił,
co sam Bóg myślał o Dawidzie. Powołał im na króla Dawida i wystawił mu
świadectwo w słowach: Znalazłem Dawida, syna Jessego, męża według serca mego,
który wykona całkowicie wolę moją [Dz 13,22].
Najdobitniejszym
dowodem tej niesamowitej atmosfery i kultury Królestwa Bożego jest oczywiście zwycięstwo Syna Bożego – Jezusa Chrystusa. On
rozprawił się z naszym największym ciemiężycielem tzn. z diabłem. Kto pomagał
Jezusowi na Golgocie? Który z uczniów Mu towarzyszył? A jednak po
zmartwychwstaniu ukazał się im, napełnił ich Duchem Świętym i obdarował życiem
wiecznym. Chrystus Pan dzieli się zdobyczami swojego zwycięstwa ze wszystkimi swoimi
uczniami, chociaż nieraz okazujemy się zbyt tchórzliwi, słabi i grzeszni, aby
należycie opowiedzieć się po stronie Bożej oraz uczestniczyć w duchowej walce.
Wystarczy, że uwierzymy w Niego! On umorzył nasze długi, całą listę
niespełnionych zobowiązań — skończył z nimi, gdy przygwoździł je do
krzyża. Na tym krzyżu rozbroił zwierzchności oraz władze, publicznie je
obnażył i powlókł w tryumfalnym pochodzie [Kol 2,14-15].
Widzę to na
swoim własnym przykładzie. Każdego dnia toczy się we mnie jakiś duchowy bój?
Którą z tych bitew kiedykolwiek samodzielnie wygrałem? Owszem, często zaczynam.
Zrywam się do walki, ale szybko słabnę i zazwyczaj zostaję przy jukach. Na
szczęście Chrystus Pan nie słabnie i się nie zatrzymuje. On wywalcza mi
zwycięstwo. Nie bójcie się ich, gdyż Pan, wasz Bóg, walczy za was [5Mo 3,22]
- upewnia mnie Słowo Boże. Konia przygotowuje się na dzień bitwy, lecz
zwycięstwo należy od Pana [Prz 21,31]. Kto z nas czuje się aż takim
bohaterem, by sobie przypisać zwycięstwo nad diabłem? Raczej większość z nas
siedzi przy jukach. Bogu jednak dzięki! On darzy nas zwycięstwem przez
naszego Pana, Jezusa Chrystusa [1Ko 15,57].
Bóg chce
atmosferę swojego Królestwa już teraz tworzyć w sercach ludzi wierzących. Chce,
aby Królestwo Boże było widzialne w lokalnym zborze Jego Kościoła. Ażeby tak
było, potrzebne nam jest poznanie serca Bożego. Jezus Chrystus ukochał swoich
uczniów! Prostym rybakom powiedział: Nie bój się, mała trzódko! Gdyż waszemu
Ojcu spodobało się dać wam Królestwo [Łk 12,32]. Uwierzmy więc we
wspaniałomyślność Boga. I my poznaliśmy tę miłość, którą darzy nas Bóg, i
zaufaliśmy jej [1Jn 4,16]. Cieszymy się, że właśnie taki jest Bóg i Jego Królestwo!
On ma taki gest, że bez względu na stopień naszych słabości i doczesnych ograniczeń,
zrównuje naszą wartość z największymi bohaterami, wszystkim jednakowo dając dar życia wiecznego!
Gdy stajemy się
obywatelami Królestwa Niebios, w którym panuje zasada wyrównywania, to i nam udziela
się Boża serdeczność wobec słabych. Chcąc być naśladowcami Boga z radością
bierzemy na siebie ciężar zadań dla dobra innych. My natomiast, mocni,
powinniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, zamiast dogadzać sobie samym.
Niech każdy z nas postępuje w sposób miły dla bliźniego, dla jego dobra i dla
zbudowania. Chrystus również nie dogadzał sobie, ale, jak napisano: Spadły na mnie
zniewagi urągających Tobie [Rz 15,1-3]. Nie wyróżniamy już jednych
osób kosztem innych [zob. Jk 2,1-5]. Jako synowie Królestwa skłaniamy się do
niskich [zob. Rz 12,16]. Krótko mówiąc, stajemy się ludźmi według serca Bożego!
Bóg jest przy słabych. Niechby i
dla wielu z nas wystawił
świadectwo: Znalazłem Dawida (Monikę,
Macieja, Andrzeja, Tomasza itd.), człowieka
według mojego serca. Kościół
jest takim ośrodkiem na ziemi, gdzie kwitnie serdeczność dla słabych. Prawdziwy
Kościół reprezentuje Królestwo wyrównywania!
Ludzie mierzą naszą wartość sukcesami i osiągnięciami. Nieraz więc ktoś będzie
przebąkiwać, że to i tamto nam się nie należy. Gdy nie spełniamy ich warunków, przestajemy
być brani pod uwagę i wypadamy z gry. Na szczęście nasz los leży w rękach
Chrystusa Pana. Podczas, gdy tylu ludzi nas punktuje, On okazuje nam serce! Dział
tego, który wyrusza do bitwy, jest taki sam jak dział tego, który pozostaje
przy jukach! Chcę bowiem temu ostatniemu zapłacić tak, jak i tobie! Nadchodzi
Królestwo Niebios, które charakteryzuje się m.in. zasadą wyrównywania! Cieszymy
się wspaniałomyślnością i miłosierdziem naszego PANA. Coraz wyraźniej widzimy,
jak dalece zmiłował się On nad nami! Coraz radośniej popieramy Bożą dobroć dla
innych! Bardzo nam się to podoba, że słabi też będą obdarowani. To oznacza, że
Królestwo Niebios jest już wpośród nas!