Statystyczny
chrześcijanin ewangeliczny żyje pod presją. Oczekuje się od niego, a nawet
wymaga rozmaitej aktywności: Wolontariatu przy obsłudze imprez. Udziału w coraz
to nowych konferencjach, szkoleniach i akcjach. Hojnej ofiarności. Aplauzu. Dyspozycyjności.
Zaangażowania w walkę duchową. Wiary w przebudzenie. Werbowania nowych osób do
służby. Kreatywności itd. Dzisiejsi przywódcy kościelni, podobnie jak w czasach
Jezusa, potrafią być bardzo wymagający.
Bo wiążą brzemiona ciężkie i
nieznośne, i kładą je na ramiona ludzkie, lecz palcem swoim nie chcą ich
ruszyć. A wszystkie uczynki swoje czynią, aby byli widziani od ludzi, i
rozszerzają bramy swoje, i rozpuszczają podołki płaszczów swoich. Nadto
miłują pierwsze miejsca na wieczerzach, i pierwsze stołki w bóżnicach. I
pozdrawiania na rynkach, i aby je nazywali ludzie: Mistrzu, mistrzu! Ale
wy nie nazywajcie się mistrzami; albowiem jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale
wy jesteście wszyscy braćmi [Mt 23,4-8. BG].
Stąd moja
propozycja, aby wsłuchać się w następujące słowa Chrystusa Pana: Nie jest
uczeń nad mistrza ani sługa nad swego pana; Wystarczy uczniowi, aby był jak
jego mistrz, a sługa jak jego pan [Mt 10,24-25]. Nie masz ucznia nad
mistrza, ale należycie będzie przygotowany każdy, gdy będzie jak jego mistrz
[Łk 6,40]. Powszechnie wiadomo, że naszym Mistrzem jest Jezus Chrystus.
Jednakowoż ważną rolę w życiu chrześcijan odgrywają też osoby, które głosiły
nam ewangelię. Słusznie okazujemy im
wdzięczność i szacunek, bo przecież przyprowadziły nas do Boga. Szacunek ten
wyrażamy m.in. poprzez wzorowanie się na tych osobach i naśladowanie ich
sposobu życia. Taki stosunek miał
młody Tymoteusz do apostoła Pawła. Lecz ty poszedłeś za moją nauką, za moim
sposobem życia, za moimi dążnościami, za moją wiarą, wyrozumiałością, miłością,
cierpliwością, za moimi prześladowaniami, cierpieniami, które mnie spotkały…
[2Tm 3,10-11]. Święty Paweł był dla innych chrześcijan dobrym nauczycielem. Ale
ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się
tego nauczył [2Tm 3,14].
Niestety, nie
każdy z naszych pierwszych nauczycieli chrześcijańskich powinien stawać się
naszym wzorcem. Bywa, że poddajemy się wpływom osób, które urokiem osobistym
lub siłą słownej perswazji zaczynają zwodzić nas na duchowe manowce. Piszę
to, nie aby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć, jako moje dzieci umiłowane.
Bo choćbyście mieli dziesięć tysięcy nauczycieli w Chrystusie, to jednak
ojców macie niewielu; wszak ja was zrodziłem przez ewangelię w Chrystusie
Jezusie. Proszę was tedy, bądźcie naśladowcami moimi [1Ko 4,14-16]. Apostoł
Paweł czuł się odpowiedzialny za prawowierność osób, które przyprowadził do
Chrystusa. Zasmucało go i dziwiło, gdy jego duchowe dzieci łatwo ulegały obcym
wpływom. Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was
powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko
pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową [Ga
1,6-7].
W tym
rozważaniu chcę się zmierzyć z obciążającym nas poglądem, że w chrześcijaństwie
chodzi o ciągłe parcie do przodu, o wciąż nowe przełomy duchowe, o stawianie
sobie nowych celów i przekraczanie granic samego siebie. Nieraz słyszę, jak
namawiający nas do tego ludzie opierają swoje apele o słowa Jezusa: Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków,
które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca [Jn
14,12]. Wyjaśnijmy, co kryje się za powyższą zapowiedzią czynienia rzeczy
większych. Wg samego Jezusa miało tak być dlatego, że On poszedł do Ojca. Przywołajmy w tym celu inne słowa
Chrystusa Pana: Lecz Ja wam mówię prawdę: Lepiej dla was, żebym Ja odszedł.
Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę
go do was. A On, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, i o sprawiedliwości,
i o sądzie [Jn 16,7-8]. Teraz Duch Święty napełnia wszystkich prawdziwych
chrześcijan rozsianych na całym świecie i poprzez nich doprowadza do pokuty
znacznie więcej ludzi, niż za czasów, gdy Jezus chodził po ziemi. Wg Pulitzer
Center, założonej w 2006 roku amerykańskiej organizacji medialnej, aktualnie każdego dnia 35 tysięcy ludzi na
świecie doświadcza nowego narodzenia z Ducha Świętego. Nie chodzi więc
o to, że mamy się starać o dokonywanie większych cudów od tych, które czynił
Jezus. Większe rzeczy dzieją się za sprawą Ducha Świętego, którego Pan posłał
na świat. Naszą powinnością jest po prostu naśladowanie Jezusa. On jest dla nas
niedoścignionym wzorem, który zarazem nie przytłacza nas sobą i nie obciąża.
Powiedział: Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem
cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem
jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie [Mt 11,29-30].
Przyjrzyjmy się
zatem, jak wyraża się nasze podobieństwo do Jezusa. Po pierwsze, następuje ono poprzez
duchowe odrodzenie, tj. narodzenie się z wody i z Ducha. Czyż nie
wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego zostaliśmy
ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z Nim przez chrzest w śmierć, abyśmy
jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe
życie prowadzili. Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo Jego śmierci, wrośniemy
również w podobieństwo Jego zmartwychwstania [Rz 6,3-5]. Upodobniamy
się do Jezusa w Jego śmierci i w Jego zmartwychwstaniu. On umarł za nasze
grzechy, aby zdjąć z nas karę wiecznego potępienia. My poprzez opamiętanie
umieramy dla grzechu! A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali
ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami [Ga 5,24]. On
zmartwychwstał, aby nas pojednać z Bogiem. Kto wierzy w Niego, powstaje z
martwych i prowadzi nowe życie. Żeby poznać Go, i doznać mocy
zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym
do Niego w Jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania [Flp
3,10-11]. Na tym polega nasze zasadnicze podobieństwo do Jezusa.
Po drugie, podobieństwo
do Jezusa wyraża się pielęgnowaniem osobistej społeczności z Bogiem. On trzymał
się tego, co słyszał od Ojca. Nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię,
jak mnie mój Ojciec nauczył. A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie
zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba [Jn
8,28-29]. Poświęcał też wiele czasu na modlitwę. I stało się w tych dniach,
że wyszedł na górę, aby się modlić, i spędził noc na modlitwie do Boga [Łk
6,12]. Tak praktykowaną więź z Bogiem zalecił również nam. A gdy się
modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w
synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam:
Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a
zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a
Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie
wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą
wysłuchani [Mt 6,5-7].
Po trzecie, nasze
podobieństwo do Jezusa uwidocznia się poprzez miłowanie Boga i bliźniego. Wie o
tym każdy czytelnik Biblii. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego
serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej [5Mo 6,5]. Nowe
przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem;
abyście się i wy wzajemnie miłowali [Jn 13,34], …albowiem kto nie miłuje
brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to
przykazanie mamy od Niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego [1Jn
4,20-21].
Po czwarte, podobieństwo
do Jezusa wyraża się normalną otwartością na kontakty z ludźmi. A trzeciego dnia było
wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa. Zaproszono też Jezusa wraz
z jego uczniami na to wesele [Jn 2,1-2]. Jezus nie stronił od spotkań z różnymi osobami. A
kiedy potem siedział przy stole w domu jego, siedziało z Jezusem i jego
uczniami wielu celników i grzeszników, bo wielu ich było, którzy chodzili za Nim [Mk 2,15]. Swego czasu wprosił się do domu Zacheusza. Czytamy też, że podczas
wieczerzy paschalnej jeden z Jego uczniów, którego Jezus miłował, siedział
przy stole przytulony do Jezusa [Jn 13,23].
Podobieństwo do
Jezusa polega też na przykładnym życiu codziennym i trwaniu w lokalnej
wspólnocie wierzących. I poszedł z nimi, i przyszedł do Nazaretu, i był im
uległy. (…) Jezusowi zaś przybywało mądrości i wzrostu oraz łaski u Boga i u
ludzi [Łk 2,51-52]. Taki był Jezus w wieku kilkunastu lat. Wyrobił w sobie też zwyczaj, by w
dniu Pańskim brać udziału w zgromadzeniu ludu Bożego. I przyszedł do Nazaretu, gdzie się
wychował, i wszedł według zwyczaju swego w dzień sabatu do synagogi, i powstał,
aby czytać [Łk 4,16].
Po szóste,
nasze podobieństwo do Jezusa uwidocznia się wówczas, gdy w swoim otoczeniu głosimy
ewangelię. Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło
się bowiem Królestwo Niebios [Mt 4,17]. I stało się potem, że chodził po
miastach i wioskach, zwiastując dobrą nowinę o Królestwie Bożym, a dwunastu z Nim
[Łk 8,1]. I wreszcie, po
siódme, podobieństwo do Jezusa polega na trzymaniu się obranego celu. On był
świadomy tego, po co znalazł się na ziemi. Konsekwentnie więc, dzień po
dniu pełnił wolę Ojca, zmierzając do chwili ofiarowania się za nasze grzechy. Dlatego
Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie
odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli [Jn 10,17-18]. Teraz dusza moja
jest zatrwożona, i cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież
dlatego przyszedłem na tę godzinę [Jn 12,27].
Jak wynika z
omówionej wyżej charakterystyki życia Jezusa, podobieństwo do Niego nie polega
na stawianiu sobie niebotycznych wymagań. Upodobniamy się do Jezusa poprzez
narodzenie się z wody i z Ducha, pielęgnowanie osobistej społeczności z Bogiem trwając w Słowie Bożym i modlitwie oraz poprzez udział w życiu lokalnej wspólnoty Kościoła. Przy tym mamy na uwadze pełnienie codziennych obowiązków w domu, szkole i w pracy. Takie jest normalne życie naśladowcy Jezusa Chrystusa. Nie
dajmy sobie wkręcać, że chrześcijaństwo wymaga stawiania sobie ciągle nowych wyzwań,
życia na poziomie nadnaturalnym i wykazywania się duchowymi sukcesami. Panie,
nie wywyższa się serce moje i nie wynoszą się oczy moje; Ani nie chodzi mi o
rzeczy zbyt wielkie i zbyt cudowne dla mnie. Zaiste, uciszyłem i uspokoiłem mą
duszę; Jak dziecię odstawione od piersi u swej matki, tak we mnie spokojna jest
dusza moja [Ps 131,1-2].
Boży plan i
przeznaczenie dla każdego z nas jest zdumiewająco proste. A wiemy, że Bóg
współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi,
którzy według postanowienia Jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał,
przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna Jego… [Rz
8,28-29]. Nie musimy ulegać naciskom ze strony ludzi. Nie każdym zaproszeniem należy się przejmować. Niekoniecznie trzeba brać udział we wszystkich eventach i konferencjach. Nie jesteśmy zobowiązani do spełniania ludzkich oczekiwań. Wystarczy nam podobieństwo do Jezusa! Nie masz ucznia
nad mistrza, ale należycie będzie przygotowany każdy, gdy będzie jak jego
mistrz [Łk 6,40]. Amen.