26 września, 2010

Jest się czym chlubić?

Dzisiejsza Europa to 23 języki urzędowe oraz ponad 60 języków regionalnych i mniejszościowych. Jednym słowem – spore bogactwo lingwistyczne. By corocznie podkreślać tę różnorodność, Rada Europy ustanowiła dzień 26 września Europejskim Dniem Języków. Chodzi o uświadamianie ogółowi społeczeństwa znaczenia wielojęzyczności w Europie, pielęgnowanie różnorodności kulturowej i językowej oraz promowanie i wspieranie nauki języków obcych.

 W świetle Biblii różnorodność językowa nie ma niestety najlepszych konotacji. Cała ziemia miała jeden język i jednakowe słowa. Podczas swojej wędrówki ze wschodu znaleźli równinę w kraju Synear i tam się osiedlili. I mówili jeden do drugiego: Nuże, wyrabiajmy cegłę i wypalajmy ją w ogniu! I używali cegły zamiast kamienia, a smoły zamiast zaprawy. Potem rzekli: Nuże, zbudujmy sobie miasto i wieżę, której szczyt sięgałby aż do nieba, i uczyńmy sobie imię, abyśmy nie rozproszyli się po całej ziemi! Wtedy zstąpił Pan, aby zobaczyć miasto i wieżę, które budowali ludzie. I rzekł Pan: Oto jeden lud i wszyscy mają jeden język, a to dopiero początek ich dzieła. Teraz już dla nich nic nie będzie niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Przeto zstąpmy tam i pomieszajmy ich język, aby nikt nie rozumiał języka drugiego! I rozproszył ich Pan stamtąd po całej ziemi, i przestali budować miasto. Dlatego nazwano je Babel, bo tam pomieszał Pan język całej ziemi i rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi [1Mo 11,1–9].

Powyższa historia wskazuje, że wielojęzyczność stanowiła karę za pychę budowniczych wieży Babel.  To Boże przekleństwo do dziś utrudnia komunikację interpersonalną. Wprawdzie uczymy się obcych języków, ale niestety mało kto jest aż takim poliglotą, żeby mógł swobodnie posługiwać się kilkoma językami.

 Chcę jednak dziś wspomnieć wydarzenie, które można potraktować jako symboliczną zapowiedź nadejścia czasów, gdy znów wszyscy ludzie pochodzący z różnych narodów będą się bardzo dobrze rozumieć. Mam na myśli święto Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie i cudowne napełnienie zebranych w górnej izbie uczniów Duchem Świętym.

 W jednej chwili za sprawą Ducha zaczęli mówić językami zrozumiałymi dla innych. I napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch poddawał. A przebywali w Jerozolimie Żydzi, mężowie nabożni, spośród wszystkich ludów, jakie są pod niebem; gdy więc powstał ten szum, zgromadził się tłum i zatrwożył się, bo każdy słyszał ich mówiących w swoim języku. I zdumieli się, i dziwili, mówiąc: Czyż oto wszyscy ci, którzy mówią, nie są Galilejczykami? Jakże więc to jest, że słyszymy, każdy z nas, swój własny język, w którym urodziliśmy się Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei i Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii i Pamfilii, Egiptu i części Libii, położonej obok Cyreny, i przychodnie rzymscy, zarówno Żydzi jak prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich, jak w naszych językach głoszą wielkie dzieła Boże [Dz 2,4–11].

 Wprawdzie pierwsi chrześcijanie nie zaczęli mówić jednym językiem, ale proszę zauważyć, że problem różnic językowych gdzieś zniknął. Całe to zbiegowisko zaczęło rozumieć wszystko, co było mówione.

Duchowy dar języków zawsze służy lepszemu porozumieniu. Przede wszystkim z Bogiem, w sferze duchowej. Bo jeśli się modlę, mówiąc językami, duch mój się modli, ale rozum tego nie przyswaja [1Ko 14,14].  Pełni też funkcję czynnika budującego innych.  Jeśli kto mówi językami, niech to czyni dwóch albo najwyżej trzech, i to po kolei, a jeden niech wykłada; a jeśliby nie było nikogo, kto by wykładał, niech milczą w zborze, niech mówią samym sobie i Bogu [1Ko 14,27-28].
 

Różnorodność wynikająca z grzechu to marny powód do dumy i zachwytu. Można się nią chlubić, lecz w świetle Biblii wydaje mi się to naciągane. Wolą Bożą dla wszystkich wierzących jest jedność. A proszę was, bracia, w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania[1Ko 1,10].

Żywię nadzieję, że Pan Jezus przygotowuje nam taki dom w niebiesiech, gdzie chociaż trafią ludzie z każdego narodu i języka, to jednak nie będzie tam etatu dla tłumacza :)  Za sprawą Ducha Świętego wszyscy wierzący już tutaj na ziemi coraz lepiej się wzajemnie rozumieją, by ostatecznie znowu wszędzie nastał - jak to jest w Biblii Poznańskiej - jeden język i te same wyrazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz