Dziś okrągła, bo 50. rocznica najsłynniejszej ucieczki z więzienia na Alcatraz. Ta niewielka wyspa położona u wybrzeży USA, niedaleko San Francisco, jest znana z nieczynnego już dzisiaj więzienia o zaostrzonym rygorze, działającego na Alcatraz od 1934 do 1963 roku.
W ciągu trzech dekad funkcjonowania owego więzienia żadnemu więźniowi nie udało się stamtąd uciec. Tak przynajmniej brzmi wersja oficjalna. Odnotowano wprawdzie 14 prób ucieczki, ale zbiegów albo zastrzelono, albo schwytano. Wyjątek stanowi ucieczka, którą dziś wspominamy. W dniu 11 czerwca 1962 roku trzech więźniów, Frank Morris, John Anglin i Clarence Anglin, uciekło poza mury więzienia. Na nic się zdały zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Zbiegów ani nie schwytano, ani też nie odnaleziono ich ciał.
Przypomina mi się biblijna scena z Dziejów Apostolskich, której bohaterem był apostoł Piotr. Czytamy tam, że go Herod wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem. Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga. Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi; trąciwszy zaś Piotra w bok, obudził go, mówiąc: Wstań prędko! I opadły łańcuchy z jego rąk. I rzekł anioł do niego: Opasz się i włóż sandały swoje. I uczynił tak. I rzecze mu: Narzuć na siebie płaszcz swój i pójdź za mną. Wyszedł więc i podążał za nim, lecz nie wiedział, że to, co się za sprawą anioła dzieje, jest rzeczywistością; sądził raczej, że ma widzenie. A gdy minęli pierwszą i drugą straż, doszli do żelaznej bramy wiodącej do miasta, która się im sama otworzyła; i wyszli na zewnątrz, przeszli jedną ulicę i nagle anioł opuścił go [Dz 12,4–10].
Ciekawe, że ani sam Piotr, ani inni życzliwi mu chrześcijanie, nie musieli organizować jego ucieczki z więzienia. Modlono się o niego, a sam Bóg wyprowadził go stamtąd w niezwykły sposób. Taki właśnie przywilej mają ludzie pojednani z Bogiem. Są przeznaczeni do wolności! Wcześniej czy później, Bóg ich wyprowadza na wolność!
Ta biblijna prawda ma zastosowanie przede wszystkim w sferze duchowej. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu [Jn 8,34]. Czyż możesz zwać wolnym kogoś, kim władają jego namiętności? – pytał starożytny mędrzec. W niejednym przypadku ten rodzaj niewoli bywa dotkliwszy i poważniejszy od fizycznych krat i murów.
Jednak i z takiej niewoli Bóg może człowieka uwolnić. Czy można odebrać mocarzowi łup albo czy mogą zbiec jeńcy tyrana? Tak mówi Pan: I jeńcy mocarza zostaną odbici i łup wymknie się tyranowi, gdyż Ja rozprawię się z twoimi przeciwnikami i Ja wybawię twoich synów [Iz 49,24–25].
Wyplątać się z sideł grzechu o własnych siłach jest rzeczą niemożliwą. Grzech, niczym perz, zapuszcza głęboko w ludzką duszę swoje korzenie i trzyma ją na uwięzi. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie [Jn 8,36]. Był czas, że i my byliśmy w duchowej niewoli grzechu. Dziś, dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, jesteśmy wolni!
Powróćmy jeszcze na moment do słynnej ucieczki z Alcatraz. Jedyną przesłanką, że i ta próba ucieczki najprawdopodobniej zakończyła się fiaskiem, jest domysł, że skoro ujawnienie się zbiegów po latach przyniosłoby im sławę i pieniądze, to na pewno by to zrobili, gdyby rzeczywiście wówczas tę ucieczkę przeżyli.
Czy jednak ten wniosek jest na pewno słuszny? Czy zawsze i wszystkim jednakowo zależy na sławie i pieniądzach? Przecież sława i pieniądze stają się nieraz dla ludzi kolejnym więzieniem, tyle że o dziwnym, a nie o zaostrzonym, jak Alcatraz, rygorze ;)