Na szczęście, dzisiejsza gala pod pomnikiem upamiętniającym ofiary obozu Stutthof, to już tylko wspomnienie tamtego koszmaru. Czy aby na pewno? Czy w naszych czasach ludzie nie są już tacy brutalni? Czy lata pokoju i demokracji wyleczyły ludzi ze złego nastawienia do siebie nawzajem? Czy obecnie już nie zdarza się coś takiego, żeby brat krzywdził brata? Czy lata przemocy i okrucieństwa naprawdę mamy już na dobre za sobą?
Słuchając dzisiejszych wystąpień byłych więźniów, chciałoby się, żeby tak było. Niestety, zło nadal mieszka w ludzkich sercach. Ostatnie doniesienia o człowieku, który porwał i przez dziesięć lat więził trzy dziewczyny, gwałcąc je, głodząc, ciężarną bijąc po brzuchu, żeby poroniła – to tylko jeden z dzisiejszych przykładów. Złych emocji nie da się przyporządkować wyłącznie do takich obszarów ogrodzonych drutami, jak np. obóz Stutthof w latach 39-45 ubiegłego wieku. Ludzie krzywdzą się wzajemnie we wszystkich okresach dziejów i pod każdą szerokością geograficzną.
Tak, hitlerowski obóz zagłady – to okropność. A ojciec za byle co katujący dzieci? A mąż znęcający się nad żoną? A wyrodny syn poniewierający sędziwymi rodzicami? A pracownica domu opieki pastwiąca się nad niedołężnym pensjonariuszem? Okrucieństwo wszędzie smakuje podobnie. Może tylko z tą różnicą, że osoby, które przeżyły obóz koncentracyjny są dziś otoczone nimbem chwały, a niejedna osoba przez całe lata katowana w domu, żadnej wiązanki kwiatów nigdy za to nie dostanie.
Co można zrobić, żeby wyplenić zło z ludzkich serc i żeby bestialstwo zniknęło na zawsze? W odniesieniu do innych złych ludzi, niewiele można zrobić, ponieważ problem jest tak głęboki, jak poważne i rozległe jest zjawisko ludzkiego grzechu. Od wieków próbują się z tym uporać organa ścigania, a do sukcesu wciąż jest im dalej niż bliżej. Faktycznie trzeba nam będzie zaczekać, aż sam Bóg położy mu kres. Dopiero wtedy nastapi okres, gdy Bóg otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły [Obj 21,4]. Nadejścia tego czasu nikt z nas niestety nie jest w stanie przyśpieszyć.
Możemy za to od ręki zadbać o zmianę swojego własnego serca i postępowania. Wystarczy szczerze zwrócić się do Boga z prośbą o odrodzenie naszego serca. I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste. Mojego ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je [Ez 35,26-27]. Taką obietnicę otrzymali swego czasu synowie Izraela. Każdy z nas może z łaski Bożej tej przemiany dostąpić.
Gdy narodzimy się na nowo, o żadnym okrucieństwie w nas już nie będzie mogło być mowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz