Wszyscy nosimy w sobie naturalną tendencję do wybielania swoich grzechów zachowaniem innych ludzi lub złym splotem okoliczności. Poniosły mnie nerwy, bo ona mnie do tego sprowokowała! Ukradłem, bo właściciel zapomniał to schować! Zdradziłem żonę, bo potrzebowałem kontaktu z miłą, normalną kobietą, a moja żona od dawna już taka nie jest! Już od ogrodu Eden człowiek próbuje się wybielać błędami innych. Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi z tego drzewa i jadłem [1Mo 3,12].
Niedawno słyszałem jak jeden z naszych ministrów, po przyznaniu się firmy HP do korupcji w Polsce, z satysfakcją powiedział: "To nie jakiś funkcjonariusz jakiegoś ministerstwa jest odpowiedzialny za infoaferę sprzed wielu lat, tylko wielki międzynarodowy koncern, bez którego ta infoafera i korupcja nie byłaby możliwa". Polscy urzędnicy wzięli łącznie ok. 500 mln łapówek, a minister polskiego rządu wybielił ich, odpowiedzialność za korupcję przerzucając na obcy koncern. Nasi nie wzięliby przecież, gdyby tamci nie dawali.
Nie tędy droga! Silna pokusa ze strony HP w najmniejszym stopniu nie zwolniła polskiego urzędnika z osobistej odpowiedzialności za zachowanie na powierzonym mu stanowisku. W sferze duchowej, próbując poprawić sobie własne samopoczucie poprzez przerzucanie odpowiedzialności za nasz grzech na innych, nie tylko nie osiągamy stanu wewnętrznego pokoju, ale zatruwamy - niestety - serca naszych bliźnich i wpędzamy ich w poczucie winy. Czy jest to w ogóle potrzebne?
Kto uwierzył w Pana Jezusa, ten został krwią Chrystusa oczyszczony z grzechów i jest całkowicie usprawiedliwiony. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości [1Jn 1,9]. Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie [Rz 8,1]. Błogosławiony niech będzie Pan! Mamy cudowny, w pełni skuteczny sposób na oczyszczenie i usprawiedliwienie.
Nie potrzebujemy poprawiać sobie samopoczucia przerzucaniem odpowiedzialności za nasze grzechy na innych. A jednak wciąż tak czynimy: Zgrzeszyłem, bo zostałem do tego sprowokowany. Piję, bo to moja wrodzona skłonność. Jestem bezczynny w kościele, bo zostałem odrzucony. Wycofałem się ze służby, bo mnie nie doceniają. Nie modlę się głośno, bo ktoś skrytykował moją modlitwę. Trwam w złej nauce, bo zostałem tak nauczony.
Najwyraźniej komuś zależy na tym, abyśmy nie tylko wciąż na nowo rozpamiętywali swoje grzechy ale też na tym, abyśmy obciążali sumienia naszych bliźnich, dając im do zrozumienia, że gdyby nie oni, to my na pewno byśmy tak się nie zachowali.
Cudze błędy nas nie wybielają. Wybielić nas może tylko i wyłącznie krew Jezusa Chrystusa! Jeżeli zaś zostaliśmy już obmyci z grzechów i usprawiedliwieni, to trzeba nam radować się okazaną nam łaską Bożą i absolutnie zaniechać rozpamiętywania i wyjaśniania, z czyjej przyczyny do naszego grzechu doszło. Urzędnicy łapówkarze któregoś dnia staną przed sądem, ale prawdziwy chrześcijanin został usprawiedliwiony i oczyszczony krwią Jezusa Chrystusa z wszelkich zarzutów.
Po co więc innych obciążać czymś, co zostało nam już przebaczone?
Słuszne i bardzo budujące.
OdpowiedzUsuńInteresujący i aktualny wpis. Odnoszę jednak wrażenie, że przykład koncernu i skorumpowanych urzędników trochę nie przystaje do sytuacji z życia codziennego i duchowego. Urzędnik to osoba, która pełni określone funkcje za wynagrodzeniem, i to najczęściej nie mniejszym niż średnia krajowa, potocznie mówiąc - ma z czego żyć i utrzymać rodzinę. Taki stan to niespełnione marzenie wielu ludzi, borykających się z biedą, słabo płatną pracą, itp. Jeżeli mimo tego urzędnik jest gotów przyjąć korzyść finansową w zamian za czynności nielegalne, stan taki jest wyrazem nieuczciwości i powinien podlegać surowej karze i oczywiście odwołania z urzędu.
OdpowiedzUsuńW życiu codziennym przykłady przerzucania odpowiedzialności wynikają często z tego, że pewne przejawy życiowej walki są dla nas trudne to pokonania. Nie jesteśmy tu sowicie opłacanymi urzędnikami, a ludźmi, którzy muszą sobie radzić z codziennymi trudami, własnymi słabościami, a o motywacji w postaci natychmiastowej gratyfikacji nie ma mowy. Dlatego też nie powinniśmy być w naszych zmaganiach osamotnieni. A często jesteśmy. Potrzebujemy zachęty, dodania otuchy. A nie otrzymujemy.
Apeluję tym samym do Pastorów, Starszych Zboru, Braci i innych Aktywistów:
Zgrzeszyłem, bo zostałem do tego sprowokowany
-> Bądźcie przy mnie bliżej, aby rozeznać taki stan i pomóc mi znieść tę prowokację. Zróbcie coś, aby zapobiec skutkom moich grzechów (Abigail)
Piję, bo to moja wrodzona skłonność .
-> Zajmijcie się mną, aby było mi łatwiej pokonać tę złą skłonność!
Jestem bezczynny w kościele, bo zostałem odrzucony.
-> Uczyńcie cośkolwiek, aby złagodzić skutki odrzucenia i zachęcić mnie do służby.
Wycofałem się ze służby, bo mnie nie doceniają .
-> Może warto czasem kogoś docenić , niekoniecznie wychwalać, bo chwała tylko Bogu, ale dobre słowo nie zaszkodzi! (Słowa Ap. Pawła o Tymoteuszu)
Nie modlę się głośno, bo ktoś skrytykował moją modlitwę.
-> Podejmijcie działania, aby pomóc mi przezwyciężyć opory. Zachęćcie innych do zaniechania krytyki modlitw (nie każdy potrafi obronić się, jak Anna wobec Helego).
Trwam w złej nauce, bo zostałem tak nauczony.
-> Pomóż mi zrozumieć właściwą naukę. Pouczcie mnie, bez drwin, ironii i łajania. (Pan Jezus, Kleofas i inny uczeń)
Najwyraźniej powinno komuż bardziej zależeć na tym, aby uzupełnić niedobory i słabości innych, choćby dlatego, że działanie takie charakteryzuje się wzajemnością. Raz ja wspieram ciebie, raz ty mnie. Niektórzy tej zasady nie rozumieją. Szkoda.