Reklama przerwanej uroczystości |
Ponieważ ledwo co ukończyliśmy budowę sali zgromadzeń w Gdańsku z oczywistych powodów dogłębnie poruszyła mnie ta okropna wiadomość. Ze szczątkowych informacji można wywnioskować, że pastor Akan dopuścił się przy tej budowie poważnych uchybień. Po pierwsze zignorował tamtejszy urząd nadzoru budowalnego, który dwa lata temu nakazał mu wstrzymanie budowy. Mało tego, chcąc uzyskać jeszcze większe audytorium, pomimo protestu konstruktorów, polecił przesunąć główny filar podtrzymujący całą konstrukcję dachu. To nie mogło dobrze się skończyć. Widziałem zdjęcia osób przygniecionych do ziemi przez stalową konstrukcję. Mówi się o wielu ofiarach śmiertelnych. Samemu niedoszłemu biskupowi Weeks’owi grozi amputacja lewej nogi oraz szereg innych konsekwencji.
klatka z materiału filmowego na Youtube |
Raczej przez cały czas cisną mi się do głowy myśli o odpowiedzialności. Szczerze współczuję pastorowi Akanowi, bo mam nadzieję, że już na dobre dotarło do niego, co narobił. Biblia wyraźnie i wielokrotnie mówi o odpowiedzialności. Im poważniejsza rola społeczna, tym większe wymagania i konsekwencje popełnionych błędów. Od każdego bowiem, komu wiele dano, wiele będzie się żądać, i od tego, komu wiele powierzono, więcej będzie się wymagać [Łk 12,48]. Rozumiem, że pastor Weeks chciał zostać biskupem. Lecz co mówi Pismo? Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie. Biskup zaś ma być nienaganny … [1Tm 3,1n].
Na tle tych przykrych bardzo skutków zawalonego w Nigerii audytorium, chcę zaapelować do wszystkich braci, zarówno tych już zaangażowanych w służbę duchową, jak również i do tych, który dopiero się do niej przymierzają. Spoczywa na nas przed Bogiem, bracia, wielka odpowiedzialność. Niech umiłowanie chwilowych zaszczytów, niech ułuda jakiegoś tam lokalnego prestiżu i pragnienie popularności, niech adrenalina bycia awangardą nie przysłoni nam prawdy o czekającym nas rozliczeniu przed sądem Chrystusowym. Albowiem my wszyscy musimy stanąć przed sądem Chrystusowym, aby każdy odebrał zapłatę za uczynki swoje, dokonane w ciele, dobre czy złe [2Ko 5,10].
W tym świetle niezwykłej rangi nabiera wszystko to, co przekazujemy ludziom w niedzielę z kazalnicy. Czy mówimy, jak Słowo Boże? Czy trzymamy się granic zakreślonych przez naukę apostołów i proroków Pańskich, czy może idąc z duchem czasów coraz swobodniej zapędzamy się gdzieś dalej, modyfikując i naruszając zasady konstrukcji Kościoła? Niezależnie od tego jak ważni jesteśmy pamiętajmy, że udzielając się w służbie duszpasterskiej, prowadząc rozważania biblijne, wygłaszając kazania, doradzając mniej doświadczonym chrześcijanom, ponosimy z tego tytułu odpowiedzialność.
Przestańcie, drodzy bracia, tak garnąć się do nauczania. Wiedzcie, że dla nas, nauczycieli, wyrok będzie surowszy [Jk 3,1]. Przestroga jest o tyle warta wzięcia pod uwagę, że uchybiając np. w służbie Słowa nie ponosi się konsekwencji tak szybko, jak pastor Weeks po uchybieniu przy budowie ich miejsca nabożeństw. Ba, bywa nawet, że póki co, wygłaszając miłe dla ludzkiego ucha słowa, można liczyć na popularność i uznanie. Bóg jednak z pewnością rozliczy w końcu każdego, kto innych wprowadza w błąd poprzez niebiblijne nauczanie i potwierdzanie tego przykładem osobistym. Biblia uczy, że budowanie zarówno własnego życia jak i całej społeczności bez posłusznego przy tym trzymania się Słowa Bożego musi skończyć się jakimś krachem.
Żyjemy w czasach wielkiej samowoli i pewności siebie. Wielu kaznodziejom i pastorom wręcz nie przychodzi już do głowy, że mogą się mylić. Z bólem serca słuchałem niedawno wywodów pastora, który nie tylko swój zbór przekonywał do otwarcia się na ordynację kobiet. Podobnie jak mający tzw. "znajomości" dr Akan Weeks zlekceważył kontrolę inspektorów budowlanych, tak niektórzy w sferze duchowej ignorują życzliwe napomnienia ze strony braci i sióstr i z coraz większą nonszalancją eksperymentują. Przy tym kompania osób podobnie jak oni myślących i działających na tyle daje im komfort psychiczny, że nie przejmują się ostrzeżeniami ze strony ludzi szczerze zatroskanych o dalsze losy wspólnot Kościoła.
To nie może się dobrze skończyć. Dlatego trzeba nam w porę wykazać się większą dozą duchowej odpowiedzialności. Jej poczucie wiąże się między innymi z respektem dla Słowa Bożego, poszanowaniem zdania innych braci i sióstr oraz świadomością własnej ułomności. Nie bądźmy zbyt pewni swoich racji. Uważajmy innych za wyższych od siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje [1Pt 5,5].
Gdy to czytam, to myślę o naszym zborze...
OdpowiedzUsuń