18 marca, 2019

Znormalizowani

Niejednemu z nas się zdarzyło, że nowo zakupiona bateria łazienkowa nie pasuje do starych podłączeń, albo że wypożyczana przyczepa ma inną wtyczkę niż gniazdo w naszym samochodzie. Są to przykre chwile, bo chociaż zgadzamy się na różną jakość i wygląd nowego produktu, to jednak system połączeń powinien być znormalizowany. Mamy przecież w kraju Polski Komitet Normalizacyjny, który określa tzw. Polską Normę (PN) i pilnuje jej stosowania. Gdy coś jest wykonane zgodnie z PN, to jedno pasuje do drugiego, chociażby zostało przywiezione z drugiego krańca Polski i pochodziło od innego producenta.

Od kilku dekad zadziwia mnie fenomen jedności wiary i zgodności poglądów prawdziwych chrześcijan. Choć żyją w najdalszych zakątkach świata i nigdy wcześniej się nie spotkali, okazuje się, że tak samo wierzą. Podobnie też praktykują swą pobożność. W górach czy nad morzem, w zapadłej wiosce ukraińskiej czy na nowojorskim Manhattanie – wszędzie napotykam na ten sam sposób myślenia. Po prostu mamy tę samą Biblię. Jest w tym coś naprawdę niezwykłego. Myślę, że jest to wielka wartość, którą trzeba doceniać i o którą należy dbać. Dokładajcie starań, by zachować jedność Ducha w spójni pokoju – jedno ciało i jeden Duch, jak też zostaliście wezwani w jednej nadziei związanej z waszym powołaniem. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest, jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich [Ef 4,3-6].

Bóg ustanowił jedną normę dla wszystkich, którzy chcą być zbawieni. Tą normą jest dla nas Syn Boży, Jezus Chrystus, objawiony w Piśmie Świętym. Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie, trzymając się go niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i nie wzejdzie jutrzenka w waszych sercach. Przede wszystkim to wiedzcie, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym [2Pt 1,19-21]. Koniecznie trzeba nam trzymać się Pisma Świętego, bo ono właśnie jest tajemnicą zdumiewającej normalizacji życia i wiary wszystkich chrześcijan.

Apel ten o tyle jest na czasie, że opanowuje nas moda na pozabiblijne inspiracje. Sama Biblia niektórym z nas już nie wystarcza. Nauka apostolska wydaje się być zbyt ciasnym gorsetem. Z podziwem patrzymy na ludzi sukcesu i zaczynamy dopytywać się o tajemnicę ich osiągnięć, gotowi, by ich wskazówki wprowadzić do kościoła. Chęć na coś nowego każe niektórym chrześcijanom opuszczać swój zbór i wyruszać na duchowe poszukiwania. Ambicje zyskania sobie opinii pomysłowego twórcy, a nie naśladowcy, popycha część przywódców chrześcijańskich do postaw i czynów wykraczających poza granice Pisma Świętego. Komu bojaźń Boża na to nie pozwala, temu szybko przypina się łatkę religijnego konserwatysty.

Tymczasem Biblia wzywa: Miejcie się na baczności, abyście nie utracili tego, nad czym pracowaliśmy, lecz abyście pełną zapłatę otrzymali. Kto się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w niej, ten ma i Ojca, i Syna. Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie. Kto go bowiem pozdrawia, uczestniczy w jego złych uczynkach. [2J 1,8-11]. Mamy tutaj bardzo poważny argument przemawiający za trwaniem w granicach Biblii. W przekładzie KUL brzmi on następująco: Żaden z tych, którzy wybiegają, a nie pozostają w nauce Chrystusa, Boga nie posiada. Kto trwa w nauce, ten i Ojca, i Syna posiada. Samo słowo "wybiegać" mówi o tzw. postępie, który jest przeciwieństwem zacofania. Widocznie już wtedy niektórzy chrześcijanie chwalili się swoją postępowością, a wiernych, którzy pozostawali w Kościele praktykując swą wiarę zgodnie z nauką Chrystusową – uważali za zacofanych. Jednakże Biblia wzywa do pozostania przy ewangelii Chrystusowej. Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie [Kol 2,6-8].

Owszem, są ludzie, którzy mają we krwi ciągłą potrzebę odmiany. Nudzi ich spanie z tym samym partnerem, to samo miejsce pracy lub wypoczynku i ten sam krąg przyjaciół. Chcą wciąż czegoś nowego. Normalnie jednak cieszymy się stałym rytmem życia. Jesteśmy szczęśliwi budząc się we własnym mieszkaniu, wciąż pijąc poranną kawę i kolejny dzień jadąc do tej samej pracy. Podobnie jest w sprawach wiary. Wciąż ten sam Zbawiciel i Pan, Jezus Chrystus. Ta sama ewangelia. Te same uczynki wynikające z wiary w Niego. Ta sama wspólnota kościelna i ta sama służba aż do powrotu Chrystusa Pana. Czyż jest w tym coś niewłaściwego?

Normalizację tę zapewnia nam Pismo Święte. Prostolinijne posłuszeństwo Słowu Bożemu stabilizuje nam życie. Nie tylko wprowadza Boży pokój do naszego własnego serca ale również prowadzi do harmonijnego funkcjonowania całej społeczności ludzi wierzących. Wszyscy bowiem podlegają tej samej nauce Chrystusowej. Już w okresie Starego Przymierza Bóg dał wszystkim mieszkającym w ziemi Izraela jedną i tę samą normę. W ogóle, jednakowy jest przepis dla was i dla cudzoziemca, który u was przebywa. Będzie to przepis wieczny, dla waszych pokoleń przed Panem, zarówno dla was jak i dla cudzoziemca. Jednakowe prawo i jednakowy przepis będzie dla was i dla cudzoziemca, przebywającego u was. [4Mo 15,15-16]. Nie inaczej jest w czasach Nowego Przymierza. Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu [Ef 2,19-22].

Dlaczego chrześcijanie powinni trzymać się granic zakreślonych przez naukę apostołów i proroków Nowego Testamentu? Co mamy z wiernego stosowania się do norm Słowa Bożego? Przede wszystkim to, że w ten sposób zyskujemy i utrzymujemy status ucznia Jezusa. Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie [J 8,31]. Kto w tym nie wytrwa, ten nie będzie uczniem Pana. Gdy swego czasu jakaś kobieta chciała inaczej zaakcentować tajemnicę błogosławionego życia, Syn Boży natychmiast skorygował jej myślenie mówiąc: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go [Łk 11,28].

Trzymanie się norm Pisma Świętego od zawsze warunkowało też pomyślność i powodzenie w życiu. Tylko bądź mocny i bardzo mężny, aby ściśle czynić wszystko według zakonu, jak ci Mojżesz, mój sługa, nakazał. Nie odstępuj od niego ani w prawo, ani w lewo, aby ci się wiodło wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz. Niechaj nie oddala się księga tego zakonu od twoich ust, ale rozmyślaj o niej we dnie i w nocy, aby ściśle czynić wszystko, co w niej jest napisane, bo wtedy poszczęści się twojej drodze i wtedy będzie ci się powodziło [Joz 1,7-8]. Czasem Bóg może poddać nas jakieś próbie, gdy jak Hiob przeżywamy tymczasowe trudności, lecz nie zmienia to zasady, że wierne posłuszeństwo Słowu Bożemu owocuje też w sferze materialnej.

Mało tego. Trwanie w przestrzeganiu norm Pisma Świętego przesądza o tym, jak będziemy nazywani w Królestwie Bożym. Kto zatem rozwiąże jedno z przykazań, choćby z pozoru nieważne, i w ten sposób będzie uczył ludzi, tego w Królestwie Niebios też nazwą nieważnym. Tego natomiast, kto będzie je stosował i innych tego uczył, w Królestwie Niebios nazwą ważną osobą [Mt 5,19]. Jeśli chcemy być ważni w Niebie to tutaj na ziemi koniecznie trzeba nam trzymać się Biblii. Tym większą ma to wartość w oczach Bożych, im bardziej jesteśmy kuszeni, aby niektóre wezwania ewangelii Chrystusowej potraktować jako już przestarzałe i nie pasujące do naszej kultury.

Do czego w tym rozważaniu zmierzamy? Czy chrześcijanom naprawdę grozi niebezpieczeństwo odejścia od norm Pisma Świętego? Powróćmy do ilustracji o Polskich Normach. Przez prawie pięćdziesiąt lat obowiązywał w Polsce system obligatoryjny z silnym zakorzenieniem się w świadomości całego społeczeństwa przekonania o obowiązku stosowania tych norm. Do końca 1993 roku stosowanie PN było obowiązkowe i pełniły one rolę przepisów. Nieprzestrzeganie postanowień PN było naruszeniem prawa. Od początku 1994 roku stosowanie PN stało się dobrowolne, przy czym do końca 2002 roku istniała możliwość, by w pewnych przypadkach nakładać obowiązek stosowania PN. Od początku 2003 roku stosowanie PN jest już całkowicie dobrowolne.

Jak widać, polityka wolnego rynku zaowocowała w Polsce powolnym procesem odchodzenia od obowiązkowości w trzymaniu się norm. Teraz PN może - ale już nie musi - być przez producentów stosowana. Kupując coś nowego trzeba się liczyć z tym, że może to już nie pasować do tego, co było wcześniej. Podobny proces obserwujemy w Kościele, a nawet w pojedynczym zborze. Nie od dziś mamy do czynienia ze zjawiskiem odchodzenia "od normy" Słowa Bożego. W kościołach historycznych zrobiono tak już dawno. Teraz coraz mocniej ogarnia to też środowiska ewangelicznego chrześcijaństwa. Niby teoretycznie nic jeszcze się nie zmieniło. Punkt pierwszy aktualnego wyznania wiary Kościoła Zielonoświątkowego wciąż głosi, że Pismo Święte – Biblia – jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia. Czy jednak nie ma się czego obawiać? Czy Biblia jako jedyna norma wiary i życia naprawdę utrzyma się w naszej wspólnocie kościelnej aż do końca?

Dużo tu zależy od postawy braci stojących na czele zborów. Jako duszpasterze i nauczyciele odpowiadamy przed Bogiem za utrzymanie zboru w normach Pisma Świętego. Trzeba nam uważać, aby nasze umysły, zamiast Słowem Bożym, nie wypełniły się błyskotliwymi hasłami z poradników przywództwa. W porównaniu z nimi wezwania biblijnych apostołów i proroków wydają się być nie na czasie. Kto się uwolnił od prostolinijnego pojmowania i stosowania nauki apostolskiej – ten wydaje się święcić triumfy. Wszyscy odczuwamy silną pokusę do posłużenia się czymkolwiek, aby tylko mieć sukces, nawet za cenę wyjścia poza granice Pisma. Nie dajmy się zwieść. Pozostańmy w granicach fundamentów nauki Chrystusowej, zakreślonych przez Jego apostołów i proroków.

Prawdziwi chrześcijanie są znormalizowani Pismem Świętym. Dzięki temu jeden do drugiego pasuje. Jest to cudowne i godne zachowania tego stanu rzeczy. Biblia jest dla wierzących ludzi wielkim dobrodziejstwem. Czytana i rozważana z modlitwą pod każdą szerokością geograficzną owocuje jednakową nauką i tak samo rozumianą pobożnością. Problemy braku jedności rodzą się wówczas, gdy ktoś – w imię nowoczesności – znajdzie sobie jakieś pozabiblijne źródło inspiracji i zaczyna innych pociągać za sobą.

Swego czasu Syn Boży powiedział: Dlaczego mówicie do Mnie, Panie, Panie, nie czynicie tego, co mówię? [Łk 6,46]. Jego słowa ustanowiły dla nas normę, zgodnie z którą nie tylko mamy żyć tutaj na ziemi, ale na podstawie której zostaniemy też rozliczeni na końcu naszej drogi. I jeśliby ktoś słuchał moich słów, lecz nie stosował się do nich, nie Ja będę go sądził; nie przyszedłem bowiem aby sądzić świat, ale aby świat uratować. Kto Mnie odrzuca i nie przyjmuje moich słów, ma swego sędziego: Słowo, które wygłosiłem, osądzi go w dniu ostatecznym [J 12,47-48]. Trzymajmy się Słowa Bożego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz