Lubimy ludzi, którzy pomimo zajmowania wysokiego stanowiska są dostępni dla zwykłych ludzi i nie sprawiają wrażenia, jakoby o całą kategorię byli od innych ważniejsi. Buduje nas widok prezydenta miasta, który robi zakupy w osiedlowym sklepie czy ważnego polityka, który – jak inni – jeździ tramwajem i posyła dziecko do zwykłej, publicznej szkoły.
Przychodząc na świat w postaci Jezusa z Nazaretu, Syn Boży jako Odwieczny Bóg, Stwórca Wszechświata, miał prawo i możliwość pojawić się w sposób absolutnie zjawiskowy. Tymczasem zrobił to w formie jak najbardziej zbliżonej do narodzin zwyczajnego dziecka w Izraelu. Sam fakt Jego poczęcia oczywiście musiał być inny, bo inaczej, w przypadku naturalnego poczęcia, nie mógłby zostać Barankiem Bożym i złożyć w ciele doskonałej ofiary za grzech świata. Dlatego anioł wyjaśnił Marii: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego okryje cię swym cieniem. Dlatego też Święte Dziecko, które się urodzi, będzie nazwane Synem Boga [Łk 1,35], wszakże narodziny Jezusa odbyły się już jak najbardziej po ludzku i to w warunkach świadczących, że przyszedł na świat w ubogiej rodzinie.
Dziś rozumiemy, że było to celowe. Jezus od pierwszego dnia swej obecności na świecie, dawał do zrozumienia, że przyszedł do wszystkich, a zwłaszcza do ubogich i słabych. Świadczą o tym nie tylko warunki, w których przyszedł na świata ale też miejsce zamieszkania i późniejszy zawód cieśli. Na pytanie dlaczego zasiada do stołu z celnikami i grzesznikami, odpowie później, że nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają [Łk 5,31].
Podziwiamy Jezusa, bo chociaż był Bogiem, - jak głosi Pismo - On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie [Flp 2,6-7]. Mało komu, kto ma więcej lub ma lepsze pochodzenie, udaje się żyć na równym poziomie ze zwykłymi ludźmi, a Jezus już od chwili narodzin był dostępny zarówno dla mędrców, jak i dla pasterzy.
Jako Syn Boży w ludzkim ciele zadziwia nas także na wiele innych sposobów. Trochę powiemy o tym jutro…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz