12 lutego, 2013

Inny rodzaj siedzenia

Wczesny ranek w Cezarei. Siedzę w ciepłym i przestronnym apartamencie i z wysokości trzeciego piętra obserwuję rozjaśniający się świat. Za oknem na pierwszym planie palmy, dalej trochę zwyczajnego krajobrazu, ale  linię mojego horyzontu wyznacza Morze Śródziemne. Wymarzony widok. Delektuję się nim i rozmyślam.

Wiele lat przede mną, w połowie pierwszego wieku, był tu apostoł Paweł. Też siedział. Lecz nie na miękkiej kanapie  klimatyzowanego salonu o szklanych ścianach. Święty Paweł siedział tu w więzieniu. Dwa lata trzymali go w jakiejś celi ciągając po sądach z powodu wiary w Jezusa Chrystusa i głoszenia ewangelii.

Festus tedy, przybywszy do prowincji, udał się po trzech dniach z Cezarei do Jerozolimy, gdzie arcykapłani i przywódcy Żydów wytoczyli przed nim sprawę przeciwko Pawłowi i nalegali na niego, prosząc, by im okazał w jego sprawie przychylność i kazał przyprowadzić go do Jerozolimy; zastawili bowiem zasadzkę, aby go zabić w drodze. Lecz Festus odpowiedział, że Paweł osadzony jest pod strażą w Cezarei i że on sam wkrótce tam wyruszy. Niechże więc ci spośród was, mówił, którzy są upoważnieni, jadą ze mną i oskarżą go, jeżeli mąż ten popełnił jakieś wykroczenie. I zabawiwszy między nimi nie więcej niż osiem czy dziesięć dni, odjechał do Cezarei, a nazajutrz, zasiadłszy na krześle sędziowskim, kazał przyprowadzić Pawła [Dz 25,1-6].

Czy czuję się bardziej błogosławiony przez Chrystusa Pana, niż ten wielki Jego apostoł? Oczywiste, że nie. Prawdziwą chlubą uczniów Jezusa nie jest bowiem luksus i wygoda, a uczestnictwo w zwiastowaniu ewangelii i związane z tym dość powszechne cierpienie. Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć [Flp 1,29]. Oto zaszczyt dla naśladowcy Jezusa. Nosić Jego stygmaty na ciele swoim! Chwała braciom i siostrom, którzy na różne sposoby tego doświadczają.

Chociaż więc nie jest mi dane tak posiedzieć w Cezarei, jak niegdyś apostołowi Pawłowi, to niechby przynajmniej jednym z owoców mojego pobytu tutaj stała się większa otwartość i gotowość do ponoszenia każdych kosztów bezkompromisowego zwiastowania Słowa Bożego i osobistego w nim trwania. Wspomnienie naszego wielkiego poprzednika w posłudze Słowa bardzo mnie do tego dziś nastraja.

4 komentarze:

  1. Bracie, to niesamowite. My rowniez dzis bylismy w Cezarei. Tymczasem pozdrowienia z Hajfy sla dolnoslascy chrzescijanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Dobrze jest wiedzieć, że jesteście tu gdzieś blisko! Ja jestem z grupą dziesięciu osób i przemierzamy kraj śladami Jezusa na własną rękę :-)
    Bardzo serdecznie Was pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem w Wałczu i czekam na relacje...

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobnie i my, czynimy to na wlasna. Tym razem pozdrowienia z Gornej Galilei :) Od piatku do poniedzialku przebywamy w Jerozolimie. Gdybyscie rowniez w tym czasie krecili sie wokol Jero, z przyjemnoscia sie spotkamy.

    OdpowiedzUsuń