Poruszona przeze mnie wczoraj sprawa zapraszania ludzi nieodrodzonych z Ducha Świętego do tego, by instruowali i szkolili chrześcijańskich liderów jest na tyle ważna, że jeszcze dzisiaj podobnym kwestiom poświęcę kilka akapitów.
Biblia jednoznacznie wskazuje, że służba Boża – zarówno dawne sprawowanie kultu Jahwe w Przybytku, jak i obecna służba w Kościele – nie może być sprawowana przez każdego. Jest ona zarezerwowana wyłącznie dla ludzi wybranych przez Boga i specjalnie do tego powołanych.
Podstawowymi kwalifikacjami świadczącymi o Bożym wyborze i uprawniającymi do posługi w Kościele są; upamiętanie z grzechów, narodzenie na nowo, chrzest wiary i napełnienie Duchem Świętym. Kto tych elementarnych wymogów nie spełnia, nie może być w pracy Kościoła w ogóle brany pod uwagę.
Tymczasem niektórzy działacze kościelni lekceważą tę sprawę i zapraszają do współpracy w Kościele ludzi może i trochę religijnych, ale nie narodzonych na nowo. Znam przypadki wprowadzania takich osób np. do służby muzycznej – bo świetnie grają, czy też do nauczania w szkółce niedzielnej, bo mają dobre podejście do dzieci.
Oto, co Bóg powiedział do Izraelitów: Wprowadzaliście cudzoziemców nieobrzezanych na sercu i nieobrzezanych na ciele, aby byli w mojej świątyni, aby bezcześcili mój przybytek, gdy ofiarowaliście mój chleb, tłuszcz i krew i łamaliście moje przymierze wszystkimi swoimi obrzydliwościami. Nie pilnowaliście sami służby w mojej świątyni, lecz ich ustanowiliście, aby pełnili służbę w mojej świątyni. Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan: Żaden cudzoziemiec nieobrzezany na sercu i nieobrzezany na ciele, żaden spośród cudzoziemców, którzy żyją wśród synów izraelskich, nie wejdzie do mojej świątyni, lecz Lewici, którzy oddalili się ode mnie, błądząc za swoimi bałwanami z dala ode mnie, gdy Izrael odstąpił ode mnie, poniosą karę za swoje winy. Będą pełnili służbę w mojej świątyni jako odźwierni i słudzy przybytku [Ez 44,7–11].
Bóg postanowił odsunąć od pełnienia zaawansowanych zadań w służbie Bożej ludzi, którzy wyręczali się w niej osobami do tego duchowo nieuprawnionymi. Docenił natomiast wierność i wytrwałość w służbie synów Sadoka. Lecz kapłani lewiccy, synowie Sadoka, którzy pełnili służbę w mojej świątyni, gdy synowie izraelscy odstąpili ode mnie, mogą zbliżać się do mnie, aby mi służyć. Będą stać przede mną, aby mi ofiarować tłuszcz i krew - mówi Wszechmocny Pan. Oni będą wchodzić do mojej świątyni i zbliżać się do mojego stołu, aby mi służyć; i będą pilnować służby dla mnie [Ez 44,15–16].
Jest też w Biblii pouczająca historia o królu Uzzjaszu, który w przypływie niezdrowej pewności siebie ośmielił się zlekceważyć Słowo Boże i zabrał się za składanie ofiary. Gdy zaś doszedł do potęgi, wzbiło się w pychę jego serce ku własnej jego zgubie i sprzeniewierzył się Panu, Bogu swemu. Wszedł mianowicie do przybytku Pańskiego, aby złożyć ofiarę z kadzidła na ołtarzu kadzenia. Za nim poszedł kapłan Azariasz, a z nim osiemdziesięciu kapłanów Pana, ludzi śmiałych, którzy wystąpili przeciwko królowi Uzzjaszowi, mówiąc do niego: Nie twoja to rzecz, Uzzjaszu, składać ofiary z kadzidła Panu, rzecz to kapłanów, synów Aarona, którzy są poświęceni na to, by kadzić. Wyjdź z przybytku, gdyż dopuściłeś się zniewagi, a nie przyniesie ci to chwały przed Panem, Bogiem [2Kn 26,16–18]. Wiadomo, jak się to dla niego skończyło.
Gdy Judejczycy po powrocie z niewoli babilońskiej rozpoczęli odbudowę świątyni, otrzymali sprytnie pomyślaną ofertę pomocy. A gdy wrogowie Judy i Beniamina usłyszeli, że wygnańcy budują świątynię Panu, Bogu Izraela, przystąpili do Zerubbabela, do Jeszuy i do naczelników rodów, i rzekli do nich: Będziemy budować razem z wami, gdyż czcimy Boga waszego tak jak wy i składamy mu ofiary od czasów Asarchaddona, króla asyryjskiego, który nas tutaj sprowadził. Lecz Zerubbabel, Jeszua i pozostali naczelnicy rodów z Izraela odpowiedzieli im: Nie godzi się, abyście wy razem z nami budowali świątynię Bogu naszemu, gdyż my sami budować będziemy dla Pana, Boga Izraela [Ezd 4,1–3].
Podobna zasada obowiązywała we Wczesnym Kościele. Było po prostu nie do pomyślenia, ażeby w jego działalność wciągać ludzi spoza zboru. Oto jak wyglądała rekrutacja do prostej posługi przy stołach: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali słowo Boże, a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą; my zaś pilnować będziemy modlitwy i służby Słowa [Dz 6,2–4]. Musieli to być ludzie z grona wierzących.
Tym bardziej powinniśmy być precyzyjni przy obsadzaniu służby nauczania. Ty więc, synu mój, wzmacniaj się w łasce, która jest w Chrystusie Jezusie, a co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać [2Tm 2,1–2]. Czyż Tymoteuszowi mogłoby przyjść do głowy, że może w tym brać pod uwagę także ludzi spoza zboru?
Każda posługa sprawowana w Kościele wymaga duchowych kwalifikacji. Nawet służby pomocniczej nie należy powierzać osobom postronnym. Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku, zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby [1Tm 3,8–10].
Są takie firmy, które – gdy coś mają budować, to wykonują to wyłącznie przez swoich pracowników, własnymi narzędziami i z przywiezionych przez siebie materiałów. Biorą pełną odpowiedzialność za inwestycję, więc nie mogą narażać się na ryzyko korzystania z obcych zasobów. Są też takie, w których i pracownicy, i narzędzia, i materiał – każde jest z innej parafii, byleby tylko było taniej. Której firmie powierzylibyśmy ważną dla nas inwestycję?
Kościół to Boża placówka na duchowo wrogim mu świecie. Stanowimy enklawę ludzi wybranych ze świata i powołanych do pełnienia duchowych zadań. Nie wolno nam w tym posiłkować się ludźmi zmysłowymi, choćby nie wiem jak wybitnymi, bowiem człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać [1Ko 2,14].
To jest bardzo potrzebny tekst!
OdpowiedzUsuń2 Tym. 2:22
... a zdążaj do sprawiedliwości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca.
Tymoteusz dostał jasne wytyczne z kim ma trwać w wierze - z wierzącymi!
Pozdrawiam!
Trudno się zgodzić z tezami zawartymi w tym tekście. Sama Biblia wielokroć czerpie od niewierzących.. Dzielnie ludzi na "naszych" i "onych" to herezja
OdpowiedzUsuńAnonimowy, możesz podać przykłady ? Samo stwierdzenie czegoś nie jest argumentem.
OdpowiedzUsuńProszę zajrzeć do Biblii.. Paweł często cytuje "onych". Chociażby Epimenidesa z Knossos, którego nazywa prorokiem (nie wiem, dlaczego w Polskich przekładach jest zawarte "wieszcz"). List do Tytusa 1. Przykładów można mnożyć.. Nie bójmy się "świata". To również dzieło Stwórcy. Mądry człowiek potrafi czerpać ze wszystkiego co słuszne i przydatne..
OdpowiedzUsuńDlatego nie mogę zgodzić się z "hermeneutyką" tego artykuliku. Jest sprzeczna z tym, co praktykowali pierwsi chrześcijanie.