06 października, 2011

Zmiękczeni zwycięzcy?

wojska egipskie forsują Kanał Sueski
Dziś rocznica wybuchu Wojny Jom Kippur. 6 października 1973 roku, w czasie żydowskiego święta Jom Kippur, połączone siły Egiptu i Syrii zaatakowały niespodziewanie terytorium Izraela. Celem ataku było odzyskanie Półwyspu Synajskiego i Wzgórz Golan, które od czasu tzw. Wojny Sześciodniowej z 1967 roku znajdowały się pod kontrolą Izraela.

 Moment rozpoczęcia działań wojskowych został starannie przemyślany. Większość izraelskich żołnierzy była w tym dniu na świątecznych przepustkach. Liczono na wysoki stopień zaskoczenia w szeregach izraelskich, co w dużym stopniu udało się osiągnąć. Wprawdzie wywiad wojskowy Izraela zdobył informację o zamiarach Egipcjan i Syryjczyków i lotnictwo Izraela chciało przeprowadzić akcję o całe osiem godzin uprzedzającą ich atak, jednakże rząd Izraela nie wyraził na to zgody.

 Wojna Jom Kippur trwała dwadzieścia dni i wciągnęła wiele innych państw ze Związkiem Radzieckim i Stanami Zjednoczonymi włącznie. Armia izraelska po paru dniach otrząsnęła się z zaskoczenia. Przegrupowała swoje siły, zmobilizowała konieczną ilość żołnierzy i sprzętu, przystąpiła do kontrataku i wyparła najeźdźców ze swojego terytorium. Pod naciskiem politycznym państw trzecich wkrótce podpisano zawieszenie broni, jednakże bez klarownych rozwiązań ostatecznych.

 Zapoczątkowany tym rozejmem proces pokojowy na Bliskim Wschodzie zaowocował tym, że kilka lat później Izrael dobrowolnie wpuścił Egipcjan na Półwysep Synajski a i Wzgórza Golan, chociaż administrowane przez Izraela, są dziś przecież pod częściową kontrolą wojsk ONZ. Jednym słowem, niby Izrael wygrał tę wojnę, ale jednak przegrani, zwłaszcza Egipt, w dużym stopniu osiągnęli swoje cele.

 W rocznicę Wojny Jom Kippur zastanawiam się nad skutkami rozmaitych ataków sił ciemności, przypuszczanych na szeregi dzieci Bożych. Ponieważ prawdziwi chrześcijanie są pod szczególną ochroną i we wspaniałym sojuszu z Panem Jezusem Chrystusem, nie muszą się bać ataków diabelskich. Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was [Jk 4,7].

 Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat, a zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza. A któż może zwyciężyć świat, jeżeli nie ten, który wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? [1Jn 5,4–5]. Nie oznacza to jednak, że odparcie Złego nie wiąże się z żadnym stratami duchowymi w życiu chrześcijanina. Często szkodliwy jest nie tyle sam diabelski atak, co następująca po nim zmiana naszego myślenia i wynikające z tej zmiany rozmaite postanowienia.

 Bywa, że po zwycięstwie w niejednym boju, nie wiadomo dlaczego stajemy się później nazbyt tolerancyjni i ugodowi w stosunku do świata. Z jakiegoś niezbyt jasnego powodu zaczynamy bez walki oddawać Złemu pole i przestajemy być już tak radykalni w duchowej walce, jak wcześniej. Wojna, zamiast nas tym bardziej zahartować, dziwnie nas jakoś zmiękczyła w stosunku do duchowych wrogów.

Czy każdy weteran duchowych bojów na stare lata staje się pobłażliwy? Czy jego wrogowie się zmienili, czy raczej jemu nie chce się już walczyć, więc zaczyna schodzić im z drogi i przyjmuje ich warunki?

Czy każdy ewangelista, który przez lata głosił: I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12] tysiące ludzi doprowadzając do radykalnego nawrócenia do Chrystusa, pod koniec życia bełkoce o różnych drogach do Boga i że nikogo nie chce sądzić?

Trzeba nam wytrwałości, by na końcu móc powiedzieć: Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego [2Tm 4,7-8].

Izrael po wygraniu Wojny Jom Kippur poszedł na ustępstwa i przyjął wiele warunków świata arabskiego. Duchowa walka, nawet wygrana, może sporo zmienić, niekoniecznie w dobrą stronę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz