Ambasada USA w Moskwie, 2007 |
Sprawa dotyczy ambasady USA w Moskwie. Kamień węgielny pod budowę nowego gmachu ambasady położono uroczyście w 1979 roku w dość niekomfortowych dla Amerykanów okolicznościach: Otóż zgodnie z zawartą parę lat wcześniej umową pomiędzy ZSSR i USA, budowla miała być wznoszona przez radzieckich pracowników i z wykorzystaniem miejscowych materiałów.
Przystąpiono do robót i po kilku latach wszystko było już prawie gotowe, gdy nagle, w sierpniu 1986 roku zawieszono dalsze prace. Amerykanie nabrali poważnych wątpliwości, czy w trakcie budowy sowieci nie zaczęli realizować jakiegoś tajnego planu służb specjalnych.
Ostatecznie, w dniu 27 października 1988 roku Prezydent Stanów Zjednoczonych, Ronald Reagan, podjął niecodzienną decyzję: Nakazał rozebrać nowo wybudowany budynek ambasady USA w Moskwie. Dlaczego? Ponieważ wykryto w nim aparaturę podsłuchową.
Bardzo pouczająca historyjka, nieprawdaż? Tak to się zazwyczaj kończy, gdy zgadzamy się, by ktoś, komu nie możemy duchowo zaufać, wchodził na nasz teren i zajmował się naszymi sprawami. Szczególnie Kościół powinien w tej sprawie dmuchać na zimne, bowiem nasz duchowy nieprzyjaciel nie zasypia gruszek w popiele i nie przegapi żadnej okazji do dywersji.
Trzeba nam zachować daleko idącą czujność, aby nas szatan nie podszedł; jego zamysły bowiem są nam dobrze znane [2Ko 2,11].
Kto myśli, że ludzie niewierzący, duchowo zależni od księcia tego świata, mogą być dobrymi doradcami w sprawach życia kościoła, kto zaprasza świeckiego lidera, choćby nie wiem z jak wspaniałym sukcesem zawodowym, by pouczał chrześcijańskich przywódców, powinien liczyć się z tym, że działa na rzecz instalowania się w kościele świeckich sposobów myślenia i działania.
Powróćmy do decyzji Reagana. Pomyśli ktoś; można było przecież przejrzeć dokładnie każde pomieszczenie, przebadać każdy centymetr murów, sprawdzić wszystkie instalacje, nawet wymienić całe wyposażenie – ale nie rozbierać nowego budynku! A jednak prezydent nakazał go rozwalić.
Ktoś może pomyśleć: Dlaczego Bóg skazuje skażonego grzechem starego Adama na śmierć? Przecież można starą naturę poprawić i pozwolić jej działać na rzecz Królestwa Bożego. Tak niektórzy zrobili i nadal robią. W konsekwencji mamy w Kościele wiele, już nawet nie utajnionych, świeckich metod i zasad.
Wola Boża jednak się nie zmieniła. Biblia nakazuje budowanie wszystkiego całkowicie od początku. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga [2Ko 5,17–18].
Wszystko ma pochodzić ze sprawdzonego źródła i mieć Boży znak jakości! W nowym stworzeniu nie może być niczego starego! Znosi więc pierwsze, aby ustanowić drugie [Hbr 10,9] i tej szczgólnej przestrzeni duchowej winniśmy strzec przed wpływem świata.
Prorok Nehemiasz pisze w swojej księdze o przypadku dopuszczenia do zamieszkania w budynkach świątynnych człowieka niewierzącego. "A gdy przybyłem do Jeruzalemu i dowiedziałem się o występku, jaki popełnił Eliaszib na korzyść Tobiasza, że urządził dla niego komnatę na dziedzińcu domu Bożego oburzyło mnie to bardzo, więc kazałem wyrzucić wszystkie sprzęty domowe Tobiasza z komnaty, i kazałem oczyścić te komnaty, i sprowadziłem tam z powrotem sprzęty domu Bożego, ofiarę z pokarmów i kadzidło." - Ne 13.7-9. Ten przypadek "przejęcia terenu" przez człowieka wrogo usposobionego do wierzących powinien uczyć nas, że nie można godzić się na żaden kompromis czy udział w służbie dla Pana osób nie narodzonych na nowo. Myślę, że każdy, kto kieruje w zborze jakąś służbą miał co najmniej raz do czynienia z osobami jawnie niewierzącymi czy "fałszywymi braćmi" usłużnie oferującymi swą pomoc czy "fachowe" wsparcie. Ciekawe, prawda?
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie: o jakie praktyki chodzi? :)
OdpowiedzUsuńTego nie dowiesz sie nigdy, bo tutaj albo jesteś "za" i absolutnie, we wszystkim popierasz autora blogu oraz strażników jego nieomylności, albo sie nie liczysz - czyli ciebie nie ma.
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam - na pewno się dowiem :). My się tu wszyscy dobrze znamy :D.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest tak jak piszesz 'GedeonS'?
OdpowiedzUsuńW końcu to jest blog Mariana Biernackiego, w którym prezentuje On swoje poglądy i przekonania. Wierzy w ich prawdziwość a przy tym daje możliwość do wyrażenia własnego zdania.
Jedni się z tymi poglądami zgadzają i dają temu wyraz. Inni się nie zgadzają i też dają temu wyraz.
Cóż stoi na przeszkodzie żebyś założył sobie własnego bloga - gdzie Ty będziesz 'nieomylny'?
GedeonieS, zastanawiam się, skąd w tobie tyle złych myśli, które raz po raz wylewasz w komentarzach na tym blogu? A może trochę obiektywności? Wystarczy wejść np. na temat "Nie wstydzę się Jezusa" lub "Przecedzanie komara" żeby obalić lansowaną przez ciebie teorię nieomylności brat Mariana i jego strażników...
OdpowiedzUsuńWszyscy tutaj, i piszący komentarze i sam autor bloga, powinni stać na straży jednego: wiary raz na zawsze przekazanej świętym ! Wszyscy mamy Słowo Boże i jesteśmy zobowiązani do weryfikacji wszystkiego właśnie w oparciu o Biblię.
Życzę ci GedeonieS pokoju Bożego w każdej sytuacji, który może dać ci tylko Jezus Chrystus.
Świetnym przykładem, jednym z wielu niestety, pokazującym to, o czym brat Marian napisał, są coroczne spotkania The Global Leadership Summit (GLS), gdzie nie ma kompletnie żadnego znaczenia, czy mówcy są osobami wierzącymi i odrodzonymi, czy też nie. Ważne jest tylko to, żeby byli "fachowcami" w dziedzinie przywództwa. Zwróćcie uwagę na tych, którzy te spotkania polecają
OdpowiedzUsuńhttp://www.gls.org.pl/about.php
I tak przywódcy kościelni, zamiast czerpać wiedzę na temat przywództwa podobającego się Bogu wyłącznie z Biblii, słuchają "fachowców" ze świata, nie zważając na wiele ostrzeżeń zawartych w Biblii w tym zakresie.
Mądrość tego świata jest u Boga głupstwem! Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi!
Kto dzisiaj o takich ostrzeżeniach pamięta???
tam oj, tam oj - już sie dowiedziałeś , "Harry"?
OdpowiedzUsuńMarna satysfakcja - ale mialem rację.
Zasada nieomylnych wyroczni kaznodziejskich: rzucić granatem, a nuż ktoś sie ...rozerwie:-)i oczywiście "no comends",bo to przywilej autora.
"Rafale", i w tym tkwi cały problem, że Biblia jest jedna, i każdy ja czyta i "weryfikuje" wszystko w oparciu o nią i... dlatego tyle różnic w poglądach, a w konsekwencji tyle wyznań ewangelikalnych. I każdy żyje w przekonaniu, że Biblia jest jedna , a moja interpretacja jest najwłaściwsza.
Czy to , co napisalem, to są "złe myśli"?
Bynajmniej.
Pisze to z najbardziej pozytywnym nastawieniem opartym też na znajomosci Biblii oraz doświadczeniu życiowym.
Jeżeli już tyle to nie wyznań a denominacji ewangelikalnych, które różnią się między sobą jedynie pewnym rozłożeniem akcentów a najczęściej jedynie nazwą i strukturą organizacyjną. Bracia w wierze, żyjący Chrystusem i ewangelią nie pytają siebie o etykietki, wiedząc, że mają do czynienia z domownikami wiary. Pewna społeczność wierzących w małym miasteczku, w którym często bywam przyjęła pewien szyld denominacyjny tylko dlatego, że akurat mieli w pobliżu taki właśnie zbór i nie zastanawiali się wiele. Bo takie rzeczy dla uczniów Chrystusa nie mają żadnego znaczenia.
OdpowiedzUsuńOdnośnie GLS jestem absolutnie za :).
OdpowiedzUsuńWeźmy pod uwagę, że nie są to spotkania kościelne, a ogólnie dostępne (i słusznie!) dla wszystkich, i nie są poświęcone sprawom duchowym (gdzie rzeczywiście trudno byłoby oczekiwać, aby świat doradzał Kościołowi), a jak najbardziej ludzkim.
A w kwestii zarządzania procesami, rozwoju ludzi, motywowania, rozwijania przywództwa i innych pochodnych (czym zajmuje się m.in. GLS), uważam, że Kościół nie powinien udawać, że zjadł wszystkie rozumy i nie ma się już czego uczyć. Często niestety jesteśmy poważnie do tyłu w tych sprawach, również dlatego, że Biblia explicite o tym nie mówi (w sensie zasadniczym, bo nie taki jest jej cel).
Moim zdaniem warto się mądrze, wybiórczo, uczyć kwestii związanych z prowadzeniem ludzi od wszystkich, którzy mają w tej dziedzinie jakieś doświadczenie (żeby nie używać słowa "osiągnięcia") :).
Ja osobiście (a wiem, że nie tylko ja) często zwracam się do Pana w modlitwie jako do nauczyciela. On jest we wszystkim najlepszy i największy. Może gdybyśmy uznali Go za najlepszego nauczyciela i nauczyli się czerpać z całej dostępnej nam mocy i pomocy Ducha Świętego uczenie się od niewierzących byłoby nie tylko niepotrzebne ale uznalibyśmy to za niedopuszczalne i obraźliwe dla tego Najlepszego Nauczyciela. Pozostaje jeszcze kwestia bojaźni Bożej.
OdpowiedzUsuńJarku - to co piszesz, w kwestii praktycznej, jest absolutnie niewykonalne (uczenie się od niewierzących uznajesz za niepotrzebne i niedopuszczalne w sprawach innych niż duchowe). Przykłady (na wesoło, ale be złośliwości):
OdpowiedzUsuń- przepisy ruchu drogowego znasz z objawienia Bożego?
- jak poznałeś zasady obsługi komputera i internetu?
- czy chirurg, który Cię operuje zawsze musi być wierzący?
Masz rację, nie jesteś sam - ja też proszę Boga o wyjaśnienie, naukę, pomoc, oświecenie we wszystkich sprawach. Jednocześnie - tam, gdzie NIE jest mowa o duchowości - chętnie wspieram się pomocą dorobku ludzkości, bez podziału na zbawionych i niezbawionych.
I powiem Ci w tajemnicy, że moja bojaźń Boża, w ocenie zarówno własnej jak i tego, co słyszę od Boga, wcale na tym nie ucierpiała :). Pozdrawiam serdecznie (w przekonaniu, że to może być równie dobrze kolejny obszar, gdzie będziemy się pięknie różnić).
Sukces w pojęciu świata i GLS, to jest zupełne przeciwieństwo "sukcesu" w Kościele Jezusa Chrystusa. Analogicznie jest z przywództwem.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dla wielu Biblia nie jest tutaj wystarczająca...
Kościół został znowu oszukany. Dzisiaj lepszym przywódcą w Kościele staje się ten, kto ukończył studia teologiczne, psychologiczne i wszelkiego rodzaju dostępne kursy, jak wspomniany GLS. Kryteria bycia starszym w zborze, zawarte w 1 liście do Tymoteusza, również okazują się niekompletne i niewystarczające.
GLS nie jest poświęcony sprawom duchowym? A to dobre. Czego zatem dotyczą wykłady o następujących tytułach:
- "Prowadzić na krawędzi nadziei"
- "Bóg marnotrawny"
- "Kraina pomiędzy"
- "Stąd tam"
- "Przywództwo to służba"
- "Wizja, dla której warto umrzeć" ???
Gdyby GLS dotyczył wyłącznie spraw cielesnych i świata, wówczas nie marnowałbym czasu, aby o tym pisać.
A jeśli czytam taką wypowiedź Billego Grahama:
"Jesteśmy wdzięczni Naszemu Panu za wizję pastora Billa Hybelsa i jego zespołu, a także za niewiarygodne dary jakie im powierzył. Zdecydowanie polecam udział."
to dalszy komentarz w tej kwestii jest chyba zbyteczny.
I żeby była jasność, przepisów ruchu drogowego uczymy się od wykwalifikowanego instruktora, który może być ateistą. O przywództwie w Kościele podobającym się Bogu dowiadujemy się z Biblii i świat nie ma tutaj nic wartościowego do dodania. Wiem o czym mówię, sam jestem absolwentem Zarządzania i marketingu. Niech Bóg mnie chroni, abym kiedykolwiek przekazane mi wówczas "mądrości" miał zastosować w Kościele.
Niestety Harry to co piszesz wcale nie jest "na wesoło" ale na bardzo, bardzo smutno. Różnimy się jak widać także poczuciem humoru.
OdpowiedzUsuńRafał, pozwól że nieco uzupełnię obraz, który przedstawiłeś, gdyż uważam, że jest niepełny.
OdpowiedzUsuńCelowo podałeś tylko tytuły wykładów prowadzonych przez chrześcijan? :)
Prowadzić na krawędzi nadziei - Christine Caine
Bóg marnotrawny - pastor Tim Keller
Kraina pomiędzy - Jeff Manion, teaching pastor
Stąd tam - pastor Bill Hybels
Przywództwo to służba - pastor Rick Warren
Wizja dla której warto umrzeć - pastor Bill Hybels
Mnie chodziło o to, że wykłady mówców, którzy nie są chrześcijanami - z tego co wiem, choć nie słyszałem jeszcze tegorocznych - dotyczą raczej rzeczy, o których Biblia nie mówi (nie dlatego, że są niewłaściwe, tylko dlatego, że Biblia stawia sobie inne cele). Właśnie dotyczących budowania zespołów, motywowania, strategii i oceny skuteczności działania, etc.
W tym właśnie nie widzę problemów, aby się spróbować czegoś tutaj nauczyć od każdego, niezależnie od jego przekonań duchowych, bo - powtarzam - poruszamy się w tym zakresie POZA sprawami Ducha. Ale rozumiem, że każdy ma własne doświadczenia (wspominasz studia) w tej sprawie.
Jarku - mam rzeczywiście specyficzne poczucie humoru, może dlatego, że nie dałem się ochrzcić w soku cytrynowym i nie szukam wszędzie drugiego dnia i powodu do zdołowania :) (nie twierdzę, że Ty tak). Radość Pana jest moją siłą! PS. A niektóre rzeczy przecież wspólnie oceniamy pozytywnie (np. niedawny spektakl "Ostatnia szansa" w Gdańsku, na którym obaj byliśmy).
Czy celowo podałem tylko tytuły wykładów chrześcijan? Nie. Nie wiedziałem kim są Christine Caine, Tim Keller i Jeff Manion. Podałem po prostu tytuły, które dla mnie brzmią duchowo.
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, to na GLS na temat przywództwa mówią ramię w ramię zarówno chrześcijanie, jak i osoby niewierzące. I to jest właśnie mieszanka iście diabelska. Bo moim zdaniem osobom niewierzącym chrześcijanie mają głosić ewangelię, a nie uczyć się od nich na temat przywództwa, przenosząc to później do Kościoła.
Budowanie zespołów, motywowanie, strategia, ocena skuteczności... To są zjawiska i tematy, które są potrzebne Kościołowi??? Przepraszam, ale ja tego nie kupuję i odradzam zakup tego ładnie opakowanego produktu, acz trującego innym wierzącym.
Co tam będę w bawełnę owijał..
OdpowiedzUsuńGłupi jest chrześcijanin, który myśli, że mądrość tego świata ma jakiekolwiek zastosowanie w budowaniu Kościoła.
Był taki król, co to stwierdził, że ołtarz w świątyni Pana jest mało atrakcyjny w porównaniu z tym, który zobaczył w pogańskiej świątyni w Damaszku (po co on tam w ogóle polazł???), i kazał ołtarz Pana odstawić do kąta a na jego miejsce wstawić kopię tamtego.
Nie przeczę, że ten pogański ołtarz był piękniejszy. I co z tego?
Czy o to chodzi, żebyśmy w takich sprawach ścigali się ze światem?
Ci, którzy "ulepszają" Ducha Świętego robią to z jednego powodu - po prostu dlatego, że ten Duch nie działa w nich, w ich pastorach i w ich zborach.
I nie przestał działać dlatego, że wywalili rzeczy święte i wstawili na to miejsce świeckie. Nie, On przestał działać dużo wcześniej. Bo to, że w sercu Achaba mogła pojawić się taka myśl jest świadectwem dużo wcześniejszej degradacji duchowej.
Chwilowa głupota chrześcijanina nie jest przyczyną odejścia Ducha (bo Bóg jest bardzo cierpliwy, wyrozumiały i łaskawy), ale stała głupota w porównaniu z pychą już tak.
I tacy będą dalej składać ofiary, pełnić służbę przy ołtarzu, modlić się, itd, ale to już nie będzie ołtarz Pana.
Dlatego, żeby się uwiarygodnić, robią wokół siebie tyle krzyku. Potrzebują liczb, najlepiej wielkich liczb. Stąd ten głupi pęd do metod świata. Skoro korporacje pomnażają za pomocą tych metod zyski, motywując pracowników do większej wydajności, to dlaczego mamy po nie nie sięgać?
Biedni, ślepi duchowo i okradzeni ze wszystkiego chrześcijanie tak bardzo wstydzą się przyznać do swojego stanu, że gotowi są nawet przyjąć ofertę od diabła jeśli ten obieca im pomoc w skutecznym kamuflowaniu ich stanu.
A to wszystko z pychy.
Bo jeśli ktoś nie umarł na krzyżu z Chrystusem, to jego JA prędzej, czy później go pokona.
Już nie będzie tam Pana...
Mądra i dosadna wypowiedz
UsuńJak ktoś popierający wchodzenie nauk świeckich do kościoła może twierdzić, że prowadzi jego Duch Święty. Krytykowanie Brata Mariana za jego religijne poglądy jest wg mnie atakiem zainspirowanym przez księcia tego świata. Który wykorzystuje swoich , tych którzy próbują nazwać się ludzmi wierzącymi, a są niestety tylko wichrzycielami i zakałą zborów. Ich pęd, jak to ktoś napisał, jest obrażaniem Ducha Świętego. Obniżanie rangi nauczania nas przez Ducha Świętego uważam za grzech przeciwko temuż Duchowi.
OdpowiedzUsuń