Silnym i bardzo budującym dla mnie przeżyciem w ten weekend jest spotkanie z dziećmi mojego dawnego przyjaciela. Ines i Dawid, których nie widziałem prawie 30 lat, pojawili się na spotkaniu polskich chrześcijan w Mannheim i już samą obecnością sprawili mi ogromną radość. Pomimo tego, że ich tata pogubił się duchowo i moralnie, oni całym sercem nawrócili się do Jezusa i najwyraźniej pragną żyć dla Niego. Alleluja!
W bliższej rozmowie z Dawidem, poznałem człowieka pełnego gorliwości dla Jezusa Chrystusa. Jestem pod wrażeniem jego przemyśleń i stopnia oddania dla Boga. Na zawsze pozostanie mi ona w pamięci. Dawid pracuje jako pielęgniarz w Domu Seniora. Nie byłoby w tym dla mnie nic zdumiewającego, gdyby nie objaśnienie, jakie usłyszałem dziś z ust tego młodego człowieka.
Otóż we wcześniejszych latach zachodził on w głowę, dlaczego nie znajduje w sobie żadnych konkretnych zainteresowań i uzdolnień. Inni byli utalentowani, fascynowali się czymś i zaczynali się rozwijać w określonym kierunku, a Dawid niczego takiego nie przeżywał. Po nawróceniu zaczął intensywnie szukać u Boga odpowiedzi na to pytanie. I zrozumiał. Bóg przygotowywał go do usługiwania innym. Powołuje go do niesienia pomocy ludziom w potrzebie i opiekowania się nimi. Gdyby został obdarowany jakimś talentem, gdyby od lat czymś bardzo się interesował, to dziś byłby na tyle tym pochłonięty, że praktycznie niezdolny do całkowitego oddania temu powołaniu.
Przemyślenia Dawida ukazały mi kolejny aspekt mądrości Bożej. W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane; jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych [2Tm 2,20]. To sam Bóg wyposaża swój dom w odpowiednie narzędzia i w stosownym czasie zaczyna ich używać. O młodym faryzeuszu, Saulu, Pan powiedział: Mąż ten jest narzędziem moim wybranym, aby zaniósł imię moje przed pogan i królów, i synów Izraela [Dz 9,15]. Mojemu dzisiejszemu rozmówcy, Dawidowi, Bóg objawił, dlaczego przez lata na tle innych rówieśników czuł się takim beztalenciem?
Łzy w oczach wycisnęła mi też rozmowa z Ines. Ta promienna dziewczyna, przez lata skupiona na pospolitych przyjemnościach życia, również oddała niedawno swoje serce Panu Jezusowi. Lubi pracę z dziećmi, jednakowoż zdarzyło się jej przez rok pracować w Izraelu i zajmować się tam osobami, które przeżyły Holokaust. Ponieważ od lutego - jak niedawno pisałem - ten temat jest bliski mojemu sercu, z wypiekami na twarzy słuchałem jej opowieści. Ines ma teraz marzenia wynikające z wiary w Jezusa. Wzruszony jej przebojowością i praktycznym podejściem do życia, modlę się dla niej o kierownictwo Ducha Świętego i wytrwałość.
Tak oto starszy człowiek, który przyjechał do Niemiec z posługą Słowa Bożego, sam został bardzo posilony i zachęcony spotkaniem i rozmową z dwójką ludzi, których pamiętał sprzed lat jedynie jako małą dziewczynkę i trochę większego od niej chłopca... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz