20 stycznia, 2010

Ksywa "Alkoholik"

Jeden z polityków partii rządzącej objaśnił dziś społeczeństwu, że człowiek, który wczoraj nieźle im namieszał wyjawiając wiele kompromitujących dla nich szczegółów, ma w środowisku ksywę „alkoholik”. Niby zabawne, ale jakże znamienne.

Jak świat światem, najczęstszym sposobem zdyskredytowania źródła negatywnych, niechcianych informacji – było i jest przypięcie jakiejś łatki osobie, od której one pochodzą. Jest to jednak bardzo prymitywny sposób reakcji.

Absolutnie nie zamierzam stawać tu po niczyjej stronie, bo nie znam się na polityce i ogólnie za mało wiem, aby cokolwiek mądrego w tej sprawie napisać. Jednakże, gdy rzuciłem okiem na tę informację, natychmiast skojarzyło mi się to z zachowaniem faryzeuszów i starszych Izraela w stosunku do Jezusa.

 Ponieważ Jezus publicznie powiedział o nich parę słów prawdy, najwidoczniej świadomi, że ma rację, starali się jakoś umniejszyć znaczeniu Jego słów. Zaczęli więc tu i ówdzie puszczać o Jezusie takie newsy: Oto żarłok i pijak [Łk 7,34]. Demona ma i szaleje. Dlaczego go słuchacie? [Jn 10,20]. Bynajmniej nie chodziło w tym o prawdę. Chodziło o to, by jakoś obniżyć wiarygodność Jezusa w oczach społeczeństwa.

 Zamyślam się nad swoim własnym zachowaniem w stosunku do ludzi, którzy zaleźli mi za skórę. Czyż nie mam podobnych skłonności? Zawsze można przecież znaleźć na kogoś jakiegoś haka, zawsze można przypiąć mu jakąś łatkę. Ostatecznie wiadomo, co wystarczy powiedzieć o nielubianym gościu i wydaje się, że to już od razu wszystko wyjaśnia.

 Potrzeba, bym wyraźnie uznał, że takie zachowanie jest niegodne ucznia Jezusa. Gdy usłyszę, że ktoś rozpowszechnia o mnie jakieś nieprzychylne rewelacje, po pierwsze zastanowię się, czy przypadkiem nie ma w nich choćby odrobiny prawdy. A gdyby nawet okazało się, że są to informacje absolutnie nieprawdziwe, pozostawię to bez komentarza. Nie będę szukał odwetu. Amen.

2 komentarze:

  1. W obecnym czasoustroju aby zniszczyć pozytywne przekonania lub czyny człowieka należy temu człowiekowi wprasować w życiorys wyssaną z palca niesamowitą historyjkę.Im bardziej miesamowita tym bardziej będzie wiarygodnie przyjmowana przez publikę Przykładem niech będzie sprawa CBA lub senatora RP W tym kraju wystarczy kogoś pomówić kłamstwem a prawda wyjdzie dopiero po długim czasie kiedy człowiek i dobro zostało zdeptane .
    Dek

    OdpowiedzUsuń