Podczas ostatniej podróży na Litwę wsłuchiwałem się w Pierwszą Księgę Królewską. Tym razem jakoś szczególnie uderzyło mnie to, że w większości przypadków zapoczątkowane przez Boga dobre dzieło upadało z powodu samowoli i nieposłuszeństwa człowieka.
Weźmy na przykład Salomona. Został on powołany na króla i szczególnie przez Boga obdarowany. Obejmując urząd usłyszał: Przestrzegaj wiernie służby Pana, Boga swego, i chodź jego drogami, przestrzegając jego ustaw, jego przykazań, jego praw i jego ustanowień, jak są zapisane w zakonie Mojżeszowym, aby ci się wiodło we wszystkim, co będziesz czynił, i wszystko, dokądkolwiek się zwrócisz [1Kr 2,3].
Przypomnijmy, że Bóg określając zasady życia narodu wybranego, pozwolił im ustanowić nad sobą króla, czyniąc następujące zastrzeżenie: Tylko niech nie trzyma sobie wiele koni i niech nie prowadzi ludu z powrotem do Egiptu, aby mnożyć sobie konie, gdyż Pan powiedział do was: Nie wracajcie już nigdy na tę drogę. Niech też nie bierze sobie wiele żon, aby nie odstąpiło jego serce. Także srebra i złota niech wiele nie gromadzi [5Mo 17,16–17].
Salomon znał te przykazania. Początki miał wspaniałe, ale z czasem niestety zaczął postępować samowolnie. Spowinowacił się z faraonem, królem egipskim, biorąc córkę faraona za żonę i sprowadzając ją do Miasta Dawidowego, zanim jeszcze ukończył budowę swojego domu i przybytku dla Pana oraz muru wokół Jeruzalemu [1Kr 3,1].
Mało tego. Ilość złota, jakie napływało do Salomona w ciągu jednego roku, wynosiła (nomen omen) sześćset sześćdziesiąt sześć talentów [1Kr 10,14]. Król Salomon pokochał wiele kobiet cudzoziemskich: córkę faraona, Moabitki, Ammonitki, Edomitki, Sydonitki, Chetytki, z narodów, co do których Pan nakazał Izraelitom: Nie łączcie się z nimi i one niech się nie łączą z wami, nakłonią bowiem na pewno wasze serca do swoich bogów. Otóż do tych zapałał Salomon miłością. Miał on siedemset żon prawowitych i trzysta nałożnic, a te jego kobiety omamiły jego serce [1Kr 11,1–3]. Jak to się miało do jasno sprecyzowanych mu przykazań? Nieposłuszeństwo wyautowało Salomona zupełnie poza społeczność z Bogiem.
Za kolejne przykłady samowoli i nieposłuszeństwa może nam służyć historia Jeroboama albo męża Bożego z Sylo. Powołani przez Boga zaczynali posłusznie wypełniać wolę Bożą, a potem przestawali się liczyć ze Słowem Bożym i byli coraz bardziej samowolni. Ten smutny proces można zauważyć w wielu biblijnych życiorysach.
A jak jest dzisiaj? Czy współcześni wierzący są inni? Unoszący się w powietrzu duch humanizmu i demokracji robi swoje. Nawet nie jesteśmy świadomi tego, jak bardzo wywiera na nas wpływ. Wciąż powtarza się scenariusz zapowiedzianej Jeremiaszowi reakcji ludu na wezwanie do posłuszeństwa. Lecz oni odpowiedzą: Nic z tego! Pójdziemy raczej za naszymi zamysłami i każdy z nas kierować się będzie uporem swojego złego serca [Jr 18,12].
Właśnie dlatego chcę dziś przypomnieć, że postawa posłuszeństwa Bogu jest w oczach Bożych szczególnie ważna. Nawet kierowanie się pragnieniem złożenia Bogu jakiejś szczególnej ofiary nie uszlachetnia naszej samowoli. Czy takie ma Pan upodobanie w całopaleniach i w rzeźnych ofiarach, co w posłuszeństwie dla głosu Pana? Oto: Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz barani. Gdyż nieposłuszeństwo jest takim samym grzechem, jak czary, a krnąbrność, jak bałwochwalstwo i oddawanie czci obrazom [1Sm 15,22–23].
Słowa padające z wielu dzisiejszych kazalnic nie prowadzą niestety do korekty naszych postaw przed Bogiem w tym względzie. Raczej - podobnie jak dawniej bywało - jesteśmy uspokajani i utwierdzani w samowoli i nieposłuszeństwie. Tak mówi Pan Zastępów: Nie słuchajcie słów proroków, którzy wam prorokują, oni was tylko mamią, widzenie swojego serca zwiastują, a nie to, co pochodzi z ust Pana! Ustawicznie mówią do tych, którzy gardzą słowem Pana: Pokój mieć będziecie. A do tych wszystkich, którzy kierują się uporem swojego serca, mówią: Nie przyjdzie na was nic złego [Jr 23,16–17].
Środowiska chrześcijańskie pełne są dziś ludzi samowolnych, którzy robią to, co się im podoba. Utrzymują, że znają Boga, ale uczynkami swymi zapierają się go, bo to ludzie obrzydliwi i nieposłuszni, i do żadnego dobrego uczynku nieskłonni [Tt 1,16]. Każdy z nich - jak w supermarkecie - wybiera sobie z chrześcijaństwa, to co mu osobiście odpowiada, inne, mniej atrakcyjne dla niego kwestie, zupełnie pomijając.
Nieposłuszeństwo Słowu Bożemu z pewnością spotka się z gniewem Bożym. Może nie tak od razu, ale Biblia zapowiada, że to nastąpi, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego [2Ts 1,7–9].
Może ktoś pomyśli, że początek czerwca, to nie najlepsza pora, by wzywać do posłuszeństwa. Na progu wakacji chętniej posłuchalibyśmy czegoś innego. Posłuszeństwo jednak to stan umysłu i serca, który objawia się w każdych okolicznościach. Mnie bardzo ten temat dotknął. Jakże łatwo, czasem bez żadnego zastanowienia się, przychodzi mi postąpić samowolnie! Czerwcowe słońce i ciepły wiaterek w żadnym razie nie usprawiedliwią mojego nieposłuszeństwa Słowu Bożemu.
Nie jest żadną sztuką być posłusznym, gdy jest na to moda, gdy wszyscy wokoło uważnie słuchają. Posłuszeństwo nabiera szczególnej wartości, gdy kwitnie samowola. Apostoł Paweł, znając realia zboru korynckiego, chciał pomóc im sprawdzić stan własnych serc. Po to zresztą i pisałem, aby was wypróbować, czy we wszystkim jesteście posłuszni [2Ko 2,9].
Niech powyższe słowa i nas sprowokują do refleksji nad własnym posłuszeństwem Słowu Bożemu.
Dzięki za ten artykuł! Im bardziej zagłębiam się w Słowo Boże, zwłaszcza w Stary Testament,tym bardziej widzę jak ważne dla Boga jest nasze posłuszeństwo i jak często nas do niego wzywa. Ale właśnie "moda" jest inna. Wśród niewierzących jest ona smutną oczywistością, ale i wśrod wierzących (czy uważajacych się za takowych) nieposłuszeństwo jest często normalną praktyką.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ze świecą szukać zboru/wspólnoty, który byłby w pełni posłuszny nakazom całości Bożego Słowa. Już sama przynależność denominacyjna / "tradycja" własnej historii sprawiają, że pewne rzeczy są dla nas ważniejsze i po prostu bliższe niż inne. Zeby się za bardzo nie rozpisywać podam tylko przykład następujący: część zborów w nauczaniu o ewangelii kładzie nacisk na konieczność pokuty, przebaczenia grzechów i pojednania się z Bogiem, inne - akcentując w pełni to pierwsze, mówią że ewangelia Królestwa jest czymś, co należy rozumieć szerzej (coś co wiąże się również z nową pozycją w Chrystusie i zadaniami dziecka Bożego jako obywatela Królestwa Bożego).
OdpowiedzUsuńNie znam chyba społeczności, która byłaby w pełni zbilansowana w tym względzie :). Łatwiej jest nam wszystkim pewnie być posłusznym tam, gdzie "bliższa koszula ciału", niż w obszarach o których Biblia również mówi (choćby radykalne łożenie na ubogich i wdowy, moc chrześcijanina nad demonami, moc do uzdrawiania chorych, etc), a w których - niestety - nie mamy tak dużego doświadczenia, czy chęci pozyskiwania go.
Choć oczywiście zgadzam się z koniecznością radykalnego posłuszeństwa Słowu - ja zacząłem od samego siebie i widzę, że to przynosi najlepsze efekty :)
No właśnie, odpowiadamy za siebie samych przede wszystkim. Uważam, że możemy być posłuszni Słowu bez dzielenia włosa na czworo i niepotrzebnych dywagacji, bez prób "całościowego spojrzenia" na problemy z którymi borykamy się chcąc być posłusznymi. Tak naprawdę Słowo Boże jest proste - mówi TAK TAK, NIE NIE. Zamiast patrzć na problemy patrzmy na Chrystusa. Bez oglądania się na jakiekolwiek ludzkie tradycje denominacyjne. Ja np. chcę być chrześcijaninem i mało mnie obchodzi, czy ktoś uzna mnie za dobrego Zielonoświątkowca czy skłaniającego się raczej ku Baptystom itp. (jak może pamiętasz był wśród komentatatorów tego bloga ktoś, dla kogo była to sprawa kluczowa). Trwać w modlitwie i pokorze przed Panem, w uniżeniu prosić Ducha Świętego o prowadzenie, wsłuchiwać się w Jego Głos - to dzisiaj dla mnie klucz do posłuszeństwa. Myślę, że gdy spełniamy te warunki (poza czytaniem Słowa oczywiście) do Dobry Bóg wesprze nas ku dobremu i dopomoże spełniać posłusznie Swoją wolę. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zbudowany tym artykułem. Cieszę się, że mogłem przeczytać rzetelne, proste nauczanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam