Wielu z nas przywykło do surowych, a nawet krzywdzących ocen. Rodzice oczekują nienagannego zachowania od swoich dzieci i karcą je, choćby wzrokiem, za każdy fałszywy ruch. Nauczyciele surowo oceniają postępy w nauce, niezbyt interesując się tym, co uczniowie przeżywają w domu i na podwórku. Pracodawcy stawiają wysokie wymagania i krytycznie oceniają pracowników itd.
Nie chcę powiedzieć, że wszyscy zawsze zasługują na ocenę dobrą. Ponieważ jednak dziś mamy Dzień Dobrej Oceny, chcę znowu zachęcić do zauważania w ludziach, miejscach i wydarzeniach rozmaitych szczegółów pozytywnych i umiejętnego wzmacniania ich dobrym słowem.
Nieraz w życiu bywa tak, jak z biblijnym Józefem. Bracia jego widzieli, że ojciec kochał go więcej niż wszystkich jego braci, nienawidzili go więc i nie umieli się zdobyć na dobre słowo dla niego [1Mo 37,4]. Cierpimy z powodu złych, przykrych słów wypowiadanych pod naszym adresem, ale i sami krzywdzimy innych pochopnymi, często nieżyczliwymi ocenami.
Tymczasem już same słowa mogą być w naszych ustach skutecznym narzędziem poprawiania nastroju naszych bliźnich. Zmartwienie w sercu człowieka przygnębia go, lecz słowo dobre znowu go rozwesela [Prz 12,25]. Zauważenie czegoś dobrego w drugim człowieku i powiedzenie mu o tym, przynosi wspaniałe rezultaty.
Dlatego Biblia wzywa: Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają [Ef 4,29].
Każdy człowiek, nawet najgorszy, ma jakieś pozytywne strony. Można więc z tego tytułu powiedzieć mu, albo o nim, coś miłego.Wystarczy tylko trochę o to zadbać. Miłe słowa są jak plaster miodu, słodyczą dla duszy i lekarstwem dla ciała [Prz 16,24].
Niechby nasze żony i dzieci, nasi mężowie i rodzice, wszyscy nasi bliźni coraz częściej z naszych ust słyszeli dobre i miłe słowa. Kto z nas lubi dobre i miłe słowa, ten niech sam ich innym nie szczędzi.
Zgadzam się z tezą tego wpisu - potrzebujemy również znacznie więcej zachęty, dobrego słowa, wsparcia dla różnych inicjatyw w ramach chrześcijaństwa. Nie zawsze się ze wszystkimi "chrześcijańskimi" trendami zgadzam, ale sam się zastanawiam, skąd u mnie taka skłonność do krytycznego spojrzenia, zamiast błogosławieństwa i modlitwy o powodzenie Bożych dzieci.
OdpowiedzUsuńAle może jestem odosobnionym przypadkiem?
Pozdrawiam
PS. Pastorze Marianie, jak się udała konferencja w Londynie? Z tego co wiem, takie wizyty polskich pastorów są naszym rodakom bardzo potrzebne.
W Londynie miałem dobry, chociaż pod pewnym względem niełatwy czas. Masz rację, Marcinie, że naszym rodakom na Wyspach potrzebny jest kontakt z wierzącymi z kraju i dobra posługa duchowa. Oby trafiali tam wyłącznie ludzie posłani przez Boga, bowiem gdy do tego tygla ludzi pochodzących z rozmaitych zborów i tradycji dojdzie jeszcze i to, że na przemian będą ich odwiedziać ludzie różnego pokroju duchowego - to raczej trudno będzie się im pozbierać i prowadzić normalne życie chrześcijańskie. Pozdrawiam Cie tym serdeczniej, że wiem, jak od dłuższego już czasu troszczysz się o duchowe losy Polaków na Wyspach :)
OdpowiedzUsuń