09 czerwca, 2010

Każdy może polecieć poza dotychczas znany mu horyzont!

9 czerwca to rocznica ważnego sukcesu lotniczego. Tego dnia w 1928 roku dwaj piloci, Charles Kingsford Smith i Charles Ulm na samolocie Fokker F.VII, nazwanym Southern Cross, po raz pierwszy w historii przelecieli nad Pacyfikiem. Wystartowali 31 maja z Oakland w USA i tankując po drodze na Hawajach i Fidżi, dolecieli 9 czerwca do Brisbane w Australii, pokonując trasę długości ok. 12 tys. kilometrów.

 Był to absolutny wyczyn, jak na tamte lata. Nawet dzisiaj wsiadanie do samolotu budzi wiele emocji a pomyślne lądowanie zazwyczaj jest nagradzane oklaskami szczęśliwych pasażerów, a cóż dopiero pomyślny przelot nad największym zbiornikiem wodnym świata osiemdziesiąt lat temu!

 Co popycha człowieka do takich wyczynów? Czyżby tylko pragnienie przeżycia wielkiej przygody? Myślę, że także wpisana przez Boga w naturę człowieka potrzeba badania, poznawania, eksperymentowania, pokonywania barier i tworzenia czegoś nowego.

 Bóg, po tym jak dokonał dzieła stworzenia świata i odpoczął w siódmym dniu, nie zaprzestał dalszych działań. A Jezus odpowiedział im: Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam [Jn 5,17].  Sam o sobie Bóg powiedział: Ja tworzę światłość i stwarzam ciemność, Ja przygotowuję zarówno zbawienie, jak i nieszczęście, Ja, Pan, czynię to wszystko [Iz 45,7].

 Stworzeni na obraz Boga ludzie mają wpisaną w naturę potrzebę tworzenia. Są albo wynalazcami złego [Rz 1,30], albo odkrywcami i twórcami rzeczy wspaniałych i pożytecznych. Czasem wciągają innych w coraz większe zło ale też na szczeście stają się dla ludzi motorem rozwoju i nieustannego postępu.

 Myśl o tych dwóch śmiałkach lecących osiemdziesiąt dwa lata temu na tak kruchej maszynie nad Oceanem Spokojnym wzbudza we mnie jak najlepsze uczucia podziwu i wdzięczności. Dzięki Bogu za takich ludzi! Ich pęd do postępu, pomysłowość i odwaga przynoszą ludzkości ogromny pożytek, a zarazem wspaniałe świadectwo naszemu Stwórcy.

 Niech powyższe wspomnienie pobudzi każdego z nas do twórczego myślenia i działania. Niekoniecznie musimy przez całe życie pozostawać w obrębie tego, co jest nam znane i co wynika z doświadczenia naszych przodków. Możemy i powinniśmy podnosić wzrok i sięgać poza dotychczas znany nam horyzont! Inspirujemy w ten sposób innych, a i sami odnosimy z tego rozmaite korzyści.

Powyższy stan duszy wyraził kiedyś Jaabes, prosząc Boga: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice [1Kn 4,10]. Czy zdarzają się nam modlitwy w podobnym duchu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz