Dziś mamy w Polsce państwowe święto Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Obchodzone 15 sierpnia Święto Wojska Polskiego upamiętnia zwycięską Bitwę Warszawską, stoczoną w 1920 roku w czasie wojny polsko-bolszewickiej, nazwaną potem "Cudem nad Wisłą". Tego dnia w godzinach nocnych oddziały polskie, forsując rzekę Wieprz pod Kockiem, rozpoczęły słynną kontrofensywę, w wyniku której zatrzymano bolszewicką ekspansję, po ich stronie wyrażaną następująco:
„Armia spod Czerwonego Sztandaru i armia łupieżczego Białego Orła stają twarzą w twarz w śmiertelnym pojedynku (...) Ponad martwym ciałem Białej Polski jaśnieje droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych bagnetach poniesiemy szczęście i pokój ludzkości pełnej mozołu. Na zachód! Wybiła godzina ataku. Do Wilna, Mińska, Warszawy!”
Zwycięstwo Polaków w Bitwie Warszawskiej miało wielkie znaczenie dla całej Europy, ale mało kto z zewnątrz je docenił. W kraju owszem, trzy lata później Minister Spraw Wojskowych II RP ustanowił Święto Żołnierza, pisząc w swoim rozkazie m.in.: W rocznicę wiekopomnego rozgromienia nawały bolszewickiej pod Warszawą święci się pamięć poległych w walkach z wiekowym wrogiem o całość i niepodległość Polski.
Europa Zachodnia zdawała się jednak "Cudu nad Wisłą" zupełnie nie dostrzeegać. Ambasador brytyjski, lord Edgar Vincent D'Abernon w jednym z artykułów opublikowanych w sierpniu 1930 roku napisał: "Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione... Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, iż upadkiem Warszawy Środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji (...). Zadaniem pisarzy politycznych jest wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska".
Nie jestem historykiem, więc ograniczając się do przypomnienia tych podstawowych informacji o "Cudzie nad Wisłą", zachęcam do chwili refleksji o duchowym wydźwięku. Ileż to razy, przeciwstawiając się złemu we własnym życiu, czynimy coś zbawiennego również dla swoich bliźnich?!
Polacy w 1920 roku wprawdzie bronili przed bolszewikami przede wszystkim swojej stolicy i własnego narodu, a okazało się to zbawienne dla całej Europy! Jeśli nawet do dziś niewielu Europejczyków ma tego świadomość, "Cud nad Wisłą" zachowuje swoją wartość i historyczne znaczenie.
Nie inaczej jest w sferze walki duchowej. Bezpieczne i owocne życie Kościoła nie tyle bierze się z nagłaśnianej aktywności przywódców, co bardziej z mało znanych i najczęściej niedocenianych gorliwych modlitw zwykłych wierzących. Tajemnica większości duchowych zwycięstw nie kryje się w sprytnych posunięciach kościelnych taktyków, lecz w wiernej i pokornej pracy ludzi posłusznych Duchowi Świętemu.
Podejmujmy więc walkę o wiarę, nawet jeśli inni nas o to nie proszą! Módlmy się o swoich bliskich, znajomych, współpracowników i rodaków! Dawajmy odpór złemu! Głośmy Słowo Boże! Chodzi tu nie tylko o nas samych. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają [1Tm 4,16].
Na przykładzie wspominanego dziś "Cudu nad Wisłą" przypominam, że zawsze warto walczyć i przeciwstawiać się Złemu, bo nie tylko nam samym przyniesie to pożytek, ale może okazać się zbawienne dla wielu. Ludzie niekoniecznie to docenią. Jednak któregoś dnia przyjdzie Pan, który ujawni to, co ukryte w ciemności, i objawi zamysły serc; a wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga [1Ko 4,5].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz