Dziś w Polsce Dzień Straży Gminnej – święto państwowe obchodzone w rocznicę uchwalenia ustawy określającej funkcjonowanie tej formacji, potocznie zwane Dniem Strażnika Miejskiego.
We wstępie do wspomnianej Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 roku o strażach gminnych, jest napisane, że straż gminna utworzona do ochrony porządku publicznego na terenie gminy spełnia służebną rolę wobec społeczności lokalnej, wykonując swe zadania z poszanowaniem godności i praw obywateli.
Dobrze, gdy strażnicy miejscy pełniąc swe obowiązki trzymają się tej ustawowej wskazówki. Niestety, zbyt często obserwujemy w praktyce inny niż służebny charakter ich aktywności. Co takiego dzieje się z ludźmi, że gdy otrzymają mundur i pałkę oraz bloczek do wypisywania mandatów, to nabierają jakiegoś dziwnego poczucia wyższości w stosunku do bliźnich?
Ileż to razy widziałem ruszający na miasto samochód Straży Miejskiej, w połowie załadowany blokadami na koła. Niech mi ktoś powie, że ci panowie wyjeżdżają, żeby pomagać ludziom, bo przyświeca im dobro obywateli ;)
A jak jest w środowisku kościelnym? Biblia poucza: Bądźcie wobec siebie jednakowo usposobieni; nie bądźcie wyniośli, lecz się do niskich skłaniajcie; nie uważajcie sami siebie za mądrych [Rz 12,16], ale służcie jedni drugim w miłości [Ga 5,16]. Dobrze, gdy bracia o tym pamiętają i niezależnie od tego, jak się tytułują i jakie funkcje przyszło się im pełnić, zachowują postawę zwyczajnego braterstwa.
Co takiego dzieje się jednak z niektórymi z nich, że gdy dostaną jakiś tytuł i stanowisko, to zaczynają się zachowywać jak niejeden strażnik miejski? Skąd w nich to poczucie władzy, choćby duchowej, nad innymi? Dlaczego myślą, że stali się ważniejsi od pozostałych ludzi?
Bo któż to jest Apollos? Albo, któż to jest Paweł? Słudzy, dzięki którym uwierzyliście, a z których każdy dokonał tyle, ile mu dał Pan [1Ko 3,5]. Oto godny naśladowania sposób myślenia o sobie. Ludzie prawdziwie powołani przez Boga nie oczekują, że ktoś będzie ich witał z honorami, tytułował i nazywał czcigodnym. Zamiłowanie do tytułów i poczucie władzy charakteryzuje ludzi, którzy windują siebie nawzajem.
Na okoliczność Dnia Strażnika Miejskiego mam jeszcze inną uwagę. Większość ludzi uważa, że straż miejska dubluje pracę policji i jest – mówiąc krótko – faktycznie niepotrzebna. Czyż to możliwe, żeby działalność ludzi o tak wybujałym poczuciu misji społecznej w rzeczywistości była zbędna i mało komu potrzebna?
Pobudzony tą refleksją zastanawiam się, jak wiele funkcji i stanowisk, również kościelnych, można by dezaktywować bez większego uszczerbku dla normalnego funkcjonowania lokalnej wspólnoty mieszkańców lub Kościoła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz