21 sierpnia, 2011

Żeby niechcący nie walczyć z Bogiem

Dwadzieścia lat temu w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich rozegrały się wydarzenia, które wbrew swoim intencjom tylko przyśpieszyły całkowity upadek sowieckiego imperium. W nocy z 18 na 19 sierpnia 1991 roku doszło tam do zamachu stanu i nieudanej próby przejęcia władzy w ZSRR przez "twardogłowych" liderów komunistycznych.

 Samozwańczy, ośmioosobowy Państwowy Komitet Stanu Wyjątkowego z wiceprezydentem Giennadijem Janajewem, usiłował wymusić na prezydencie Michaile Gorbaczowie wprowadzenie stanu wyjątkowego w celu zatrzymania procesu demokratyzacji.

 Wobec odmowy prezydenta internowano go, odebrano mu aparaturę kierującą głowicami jądrowymi i przetrzymywano go w miejscu, gdzie spędzał urlop. 19 sierpnia o 6 rano w państwowej telewizji i radiu, ogłoszono, iż ze względu na rzekomy zły stan zdrowia Gorbaczowa, został on zawieszony w wykonywaniu funkcji prezydenta, a jego obowiązki na mocy konstytucji przejął tym samym wiceprezydent Janajew.

 Komitet ogłosił na niemal całym terytorium ZSRR stan wyjątkowy, wydał odezwę do narodu radzieckiego, wprowadził kontrolę prasy, zakaz demonstracji i strajków oraz godzinę milicyjną. Do Moskwy wkroczyły oddziały wojskowe uzbrojone w czołgi, okrążając wszystkie ważniejsze gmachy w mieście.

 Zamach wywołał zdecydowaną reakcję sił demokratycznych, a głównym ogniskiem oporu stał się budynek parlamentu Rosji (tzw. Biały Dom), broniony przez kilka tysięcy ludzi. Prezydent Republiki Rosyjskiej, Borys Jelcyn uznał działanie komitetu za nielegalne i wezwał do protestów oraz bojkotu zarządzeń przywódców zamachu. Część oddziałów wojskowych znajdujących się w Moskwie przeszła na stronę Jelcyna.

 21 sierpnia 1991 roku komunistyczny pucz Janajewa załamał się. Kilku członków komitetu w obliczu klęski poleciało negocjować porozumienie z Gorbaczowem, nie zostali jednak przez niego przyjęci. W godzinach popołudniowych uwolniono prezydenta Gorbaczowa, który natychmiast powrócił do Moskwy, gdzie mianował nowych szefów resortów spraw wewnętrznych, obrony oraz służby bezpieczeństwa.

 W rezultacie puczu trzy dni później zawieszono, a następnie zlikwidowano Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego. Mało tego. Chociaż działania przeciwników zamachu stanu prowadzone były teoretycznie w obronie legalnej władzy Gorbaczowa, jednak po zwycięstwie jego rola jako przywódcy ZSRR została już całkowicie zmarginalizowania, a realną władzę w Rosji miał odtąd Prezydent Federacji Rosyjskiej, Borys Jelcyn. Wykorzystując polityczną zawieruchę, cześć republik ogłosiła swoją niepodległość. Ostateczna likwidacja ZSRR nastąpiła cztery miesiące później, w grudniu 1991 roku.

 A co z autorami zamachu stanu? Już następnego dnia po załamaniu się puczu moskiewskiego samobójstwo popełnił członek Państwowego Komitetu Stanu Wyjątkowego Boriss Pugo, a w kolejnych dniach kilku innych związanych z puczem polityków. Sam Janajew osadzony został w więzieniu i zwolniony w roku 1994. We wrześniu ubiegłego roku zmarł na raka płuc w moskiewskim szpitalu.

 Gdy myślę dziś o tym nieudanym puczu, cisną mi się do głowy Słowa Biblii: Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają [Rz 13,2]. W kontekście ZSRR rozumiem to w ten sposób, że Bóg ustanowił Michaiła Gorbaczowa, aby pokojowo i na spokojnie rozmontował związek sowiecki. Janajew i jego partyjni koledzy stanęli przeciwko Bożemu postanowieniu. Musieli więc ponieść klęskę.

 Gdy Bóg ustanawia kogoś, aby dokonał niezbędnych zmian, czy to ogólnie w społeczeństwie, czy w Kościele, to lepiej dla nas, żebyśmy jego misję rozpoznali i nie stawali mu na drodze. I z drugiej strony, jeżeli otrzymujemy od Boga powołanie,by coś takiego robić, to możemy śmiało ruszać, gdyż On jest z nami, jak z młodziutkim Jeremiaszem: Nie bój się ich, bo Ja jestem z tobą, aby cię ratować! - mówi Pan. Potem Pan wyciągnął rękę i dotknął moich ust. I rzekł do mnie Pan: Oto wkładam moje słowa w twoje usta. Patrz! Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył, odbudowywał i sadził [Jr 1,8–10].

 Jeżeli jacyś ludzie działają z upoważnienia Bożego to nie zdołacie ich zniszczyć, a przy tym mogłoby się okazać, że walczycie z Bogiem [Dz 5,39].

 O, Boże! Daj mi rozeznanie, abym potrafił rozpoznać, kto działa z Twojego upoważnienia, a kto wprowadza jedynie własne wizje i pomysły, abym zawsze potrafił tu na ziemi stawać w interesie Królestwa Bożego.

1 komentarz:

  1. Interesujące, łączenie polityki i Boga to dla mnie grząski grunt, ale nie da się nie przyznać temu racji. A rozpoznawać kto naprawdę działa w imię Boga to już prawdziwa łaska i dar.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń