Wczesny ranek w Cezarei. Siedzę w ciepłym i przestronnym apartamencie
i z wysokości trzeciego piętra obserwuję rozjaśniający się świat. Za oknem na
pierwszym planie palmy, dalej trochę zwyczajnego krajobrazu, ale linię mojego horyzontu wyznacza Morze
Śródziemne. Wymarzony widok. Delektuję się nim i rozmyślam.
Wiele lat przede mną, w połowie pierwszego wieku, był tu
apostoł Paweł. Też siedział. Lecz nie na miękkiej kanapie klimatyzowanego salonu o szklanych ścianach.
Święty Paweł siedział tu w więzieniu. Dwa lata trzymali go w jakiejś celi ciągając
po sądach z powodu wiary w Jezusa Chrystusa i głoszenia ewangelii.
Festus tedy, przybywszy do prowincji, udał się po trzech
dniach z Cezarei do Jerozolimy, gdzie arcykapłani i przywódcy Żydów wytoczyli
przed nim sprawę przeciwko Pawłowi i nalegali na niego, prosząc, by im okazał w
jego sprawie przychylność i kazał przyprowadzić go do Jerozolimy; zastawili
bowiem zasadzkę, aby go zabić w drodze. Lecz Festus odpowiedział, że Paweł
osadzony jest pod strażą w Cezarei i że on sam wkrótce tam wyruszy. Niechże
więc ci spośród was, mówił, którzy są upoważnieni, jadą ze mną i oskarżą go,
jeżeli mąż ten popełnił jakieś wykroczenie. I zabawiwszy między nimi nie więcej
niż osiem czy dziesięć dni, odjechał do Cezarei, a nazajutrz, zasiadłszy na
krześle sędziowskim, kazał przyprowadzić Pawła [Dz 25,1-6].
Czy czuję się bardziej błogosławiony przez Chrystusa Pana,
niż ten wielki Jego apostoł? Oczywiste, że nie. Prawdziwą chlubą uczniów Jezusa
nie jest bowiem luksus i wygoda, a uczestnictwo w zwiastowaniu ewangelii i
związane z tym dość powszechne cierpienie. Gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane
to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć [Flp 1,29].
Oto zaszczyt dla naśladowcy Jezusa. Nosić Jego stygmaty na ciele swoim! Chwała braciom i siostrom, którzy na różne sposoby tego doświadczają.
Chociaż więc nie jest mi dane tak posiedzieć w Cezarei, jak
niegdyś apostołowi Pawłowi, to niechby przynajmniej jednym z owoców mojego pobytu tutaj
stała się większa otwartość i gotowość do ponoszenia każdych kosztów bezkompromisowego
zwiastowania Słowa Bożego i osobistego w nim trwania. Wspomnienie naszego wielkiego poprzednika w posłudze Słowa bardzo mnie do tego dziś nastraja.
Bracie, to niesamowite. My rowniez dzis bylismy w Cezarei. Tymczasem pozdrowienia z Hajfy sla dolnoslascy chrzescijanie :)
OdpowiedzUsuńWow! Dobrze jest wiedzieć, że jesteście tu gdzieś blisko! Ja jestem z grupą dziesięciu osób i przemierzamy kraj śladami Jezusa na własną rękę :-)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Was pozdrawiamy!
A ja jestem w Wałczu i czekam na relacje...
OdpowiedzUsuńPodobnie i my, czynimy to na wlasna. Tym razem pozdrowienia z Gornej Galilei :) Od piatku do poniedzialku przebywamy w Jerozolimie. Gdybyscie rowniez w tym czasie krecili sie wokol Jero, z przyjemnoscia sie spotkamy.
OdpowiedzUsuń