Wspomnijmy dziś interesujący incydent sprzed 170 lat. 2 lipca 1839 roku na hiszpańskim statku Amistad miał miejsce bunt niewolników schwytanych w Afryce. U wybrzeży Kuby ponad czterdziestu młodych Murzynów opanowało statek. Nie znając się na żegludze, zdali się na łaskę lub niełaskę pozostawionego przy życiu marynarza hiszpańskiego. Zaufali mu, a on początkowo, zgodnie z ich żądaniem, obrał kurs na Afrykę, lecz potem bez ich wiedzy zawrócił w kierunku wybrzeży Ameryki Północnej.
Po trzech miesiącach błądzenia Amistad został przejęty przez straż przybrzeżną USA i uwięziony w porcie. Tam rozegrał się prawdziwy dramat młodych Afrykańczyków. Otóż nie tylko nie zostali oni zwolnieni, ale prawo do statku oraz do nich, jako do niewolników, zaczęli sobie rościć zarówno dwaj prywatni marynarze, jak i królowa hiszpańska, a nawet rząd Stanów Zjednoczonych.
O ich wolności i możliwości powrotu do Afryki przesądziło zaangażowanie się w tę sprawę zdolnego prawnika Rogera Baldwina, który w 1841 roku, wykorzystując swoją wiedzę prawniczą oraz osobiste kontakty, podjął się walki o uwolnienie tych nieszczęśliwców. Ostatecznie w świetle prawa udowodnił, że ci młodzi Afrykańczycy nie byli niewolnikami. Napadnięci i zniewoleni mieli prawo się bronić. Mieli też prawo wrócić do swoich domów. Wiosną 1842 roku trzydziestu sześciu pozostałych przy życiu tragicznych pasażerów Amistad’a powróciło na Czarny Ląd.
Ta historia dobrze obrazuje znaczenie znajomości prawa i umiejętności jego zastosowania. Los statku i owych niewolników zdawał się być przesądzony. Któż mógłby wygrać z konkurentami tak silnymi, jak królowa Hiszpanii, czy rząd USA? A jednak. Potrzebny był tylko zdolny prawnik, który zechciałby wziąć tych biednych Murzynów w obronę.
Także w świetle Biblii widać, że aktualnie obowiązujące w danym kraju prawo, może i powinno być wykorzystywane w działalności i obronie interesów ludzi wierzących. Apostoł Paweł sięgnął po prawo, gdy chciano go, jako obywatela rzymskiego, biczować. A gdy go skrępowano rzemieniami, rzekł Paweł do setnika stojącego obok: Czy wolno wam biczować obywatela rzymskiego i to bez wyroku sądowego? A gdy to setnik usłyszał, przystąpił do dowódcy, aby mu o tym donieść i rzekł: Co ty chcesz zrobić? Człowiek ten jest przecież obywatelem rzymskim [Dz 22,25–26].
Potem, w sytuacji, gdy Żydzi chcieli przejąć sąd nad nim i go zabić, wykorzystał przysługującą mu możliwość prawną i odwołał się do sądu cesarskiego w Rzymie. Jeśli więc uczyniłem coś złego i popełniłem coś, co zasługuje na śmierć, nie wzbraniam się umrzeć; ale jeśli nie ma nic w tym, o co mnie oskarżają, nikt nie może mnie wydać im na łaskę i niełaskę. Odwołuję się do cesarza. Wtedy Festus, porozumiawszy się z doradcami, odrzekł: Odwołałeś się do cesarza, do cesarza pójdziesz [Dz 25,11–12].
Jakie z tego wnioski płyną dla nas, dzisiejszych chrześcijan? Po pierwsze, nie unośmy się źle pojętą ambicją chrześcijańską i pochopnie nie odrzucajmy możliwości prawnej obrony swoich interesów. Incydent statku Amistad pokazuje, że nawet z beznadziejnej sytuacji ktoś może nas wybronić. Trzeba interesować się, pytać, być świadomym swoich praw i próbować.
Drugi wniosek dotyczy sfery duchowej i wspaniałego Adwokata, którego posłał nam Ojciec. Gdyby nie On, to na tym świecie bylibyśmy jak owi niewolnicy z Amistada bez Rogera Baldwina, zupełnie bezradni i bez szans. Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was [Jn 14,16–18]. Duch Święty – Parakletos – jest z nami i w nas! On wie, jak nas poprowadzić, a w razie potrzeby, wybronić z opresji. Słuchajmy Go uważnie i bądźmy posłuszni Jego wskazówkom, a któregoś dnia na pewno wrócimy do naszej Ojczyzny w niebiesiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz