Oto dwa tytuły z działu gospodarczego dzisiejszego serwisu Onet.pl: „Luksusowe życie związkowców. Zarabiają 22 tysiące miesięcznie”. „Polscy europosłowie dostają sowite pensje z Brukseli, ale i tak dorabiają sobie w kraju”.
Co mnie uderza w tych tytułach? To, że ludzie powołani, by zatroszczyć się o dobro innych, najbardziej dbają o to, żeby samemu się jak najwięcej nachapać. Wywindowani nadzieją zwykłych obywateli, przeważnie słabych i ubogich, bez żadnych skrupułów odwracają się do nich plecami, myślą o własnych korzyściach, a jeżeli gdzieś tam ponownie zwracają się ku ludziom, to tylko w celu poprawienia własnego wizerunku. Obrzydliwe.
Faktycznie nie ma w tym nic dziwnego, że na tym świecie, gdzie nie spojrzeć, gołym okiem widać coraz większą przepaść między biednymi i bogatymi. Pieniądze potrafią bardzo zmienić człowieka. Wystarczy, że do szyby, przez którą przedtem dostrzegałeś innych ludzi, dodasz trochę srebra, a już widzisz tylko siebie – tłumaczył jeden rabin tajemnicę powstania lustra.
Na szczęście są na tej ziemi ludzie, którzy przechowują i pielęgnują w swoich sercach zasady Królestwa Bożego. Kto stał się obywatelem Królestwa, ten odczuwa silną potrzebę dzielenia się z innymi tym, co posiada. Jest po prostu do tego powołany. Ma to we krwi. Gdy rosą jego dochody, to jednocześnie rosną dochody jego współpracowników. Gdy sam ma lepiej, to inni wokół niego też mają lepiej. Tylko w jednym przypadku jego otoczenie przeżywa niedostatek, mianowicie wtedy, gdy on sam doświadcza kryzysu i niedostatku.
Ludzie należący do Królestwa Bożego noszą w sercu pasję pomagania biednym, słabszym, chorym i niedoświadczonym. Rankiem rozmawiałem dziś z jedną kobietą z Ciechanowa, zaangażowaną w niesienie pomocy ludziom biednym. Pod wieczór sędziwa kobieta z Florydy powiadomiła mnie, że za chwilę jej mąż wyrusza, aby w centrum handlowym zbierać pieniądze na wsparcie dla wdów. Resztę dołożymy ze swojej emerytury – powiedziała. Alleluja! Są jeszcze tego rodzaju ludzie na ziemi!
Zamyśliłem się nad tym, co ich motywuje do takiej aktywności? Mogliby przecież wygodnie usiąść w fotelu, włączyć telewizor i korzystać z wygód własnego życia. Ale oni tak nie potrafią. Można o nich napisać tak, jak kiedyś święty Paweł napisał o Tymoteuszu: Albowiem nie mam drugiego takiego, który by się tak szczerze troszczył o was; bo wszyscy inni szukają swego, a nie tego, co jest Chrystusa Jezusa [Flp 2,20–21]. Oni - ze względu na Chrystusa - prawdziwie szukają korzyści nie dla siebie, a dla bliźnich.
Niewątpliwie jest to jedna z oznak prawdziwej pobożności! Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat [Jk 1,27]. W świetle Biblii wartość udzielanej pomocy mierzy się stopniem rezygnacji z własnych wygód i korzyści. Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali [2Ko 8,9].
W pierwszym zborze chrześcijańskim takie pojmowanie pobożności było na porządku dziennym. Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem, którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży i kładli u stóp apostołów; i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba [Dz 4,34–35]. A jak jest w naszym zborze? Mniej więcej tak, jak jest w moim własnym sercu. I w Twoim też.
Dobrze napisany artykuł Bracie Marianie :).
OdpowiedzUsuńNiestety tragedią w dzisiejszych czasach jest, że niekiedy zbory tworzone są przez obce sobie osoby,które nie dbają o siebie. Widoczny jest podział na biednych i bogatych. Czy tak ma wyglądać Kościół Chrystusa? Czy może raczej nadmiar bogatych ma wyrównywać niedostatek biednych? Oczywiście pytanie retoryczne. Dla mnie nie dopomyślenia jest, aby wśród Koscioła Chrystusa(nie mówię już tylko o kościele lokalnym, ale o całym Kościele Chrystusa) ktoś miał za dużo, podczas gdy inni bracia za mało. Może wielu to oburza, ale tak brzmi przesłanie Słowa Bożego.
Praktyczna miłość ma być ,,etykietką'' uczniów Chrystusa, czego nam wszystkim życzę.
Życzę Ci Bożego Błogłosławieństwa i aby Twój duchowy wzrok nie tracił na jakości, lecz aby się wyostrzał :)