Dwaj przyjaciele niemal jednocześnie podesłali mi ostatnio artykuł z Gazety Wyborczej o oficjalnym objęciu w dniu dzisiejszym urzędu biskupa Sztokholmu przez pierwszą w historii luteran lesbijkę, która oficjalnie przyznaje się do swojego homoseksualizmu i go praktykuje. Od kilku lat żyje w zaakceptowanym przez szwedzki Kościół luterański związku partnerskim z inną kobietą-kapłanem Gunillą Linden, co tamtejszych protestantów już nawet nie dziwi.
Wprawdzie pisałem o tej sprawie w maju, gdy pani biskup została wybrana na swe zaszczytne stanowisko, ale w tym tekście zaintrygowała mnie jej wypowiedź nawiązująca do praktykowanego u luteran chrztu dzieci. Otóż w jednym z wywiadów sprzed kilku miesięcy wyjaśniła, dlaczego nie widzi konfliktu między religią a orientacją seksualną: - Po chrzcie nikt nie może powiedzieć, że nie jesteś członkiem Kościoła z powodu swego homoseksualizmu, biseksualizmu czy transseksualizmu.
Czyż nie ma ona racji? Chrzest dzieci skutkuje tym, że nabyte już od kołyski członkostwo kościelne staje się poniekąd niezależne od późniejszego praktykowania wiary i moralnego prowadzenia się na co dzień. Niby mało znacząca sprawa, ale jakże wielki mająca wpływ na stan duchowy całego kościoła!
Można się chlubić wieloma osiągnięciami Reformacji, ale czyż nie warto wziąć tu pod uwagę Pisma, które mówi: Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza? Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni; albowiem na naszą wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus [1Ko 5,6–7]. Przy całym zachwycie nad przemianami w Kościele szesnastego wieku, należy mieć na uwadze i to, że Słowo Boże wzywa: Orzcie sobie ugór w nowy zagon, a nie siejcie między ciernie! [Jr 4,3]. Wielki Reformator zaniedbał jednak tę sprawę i pozostawił trochę starych cierni.
Jakiś anonimowy czytelnik niedawno domagał się ode mnie podania przykładów owego wymieszania nowego ze starym u Lutra. Poświęćmy więc na to chwilę: (1) rzymskokatolickie pojmowanie sakramentów, (2) chrzest dzieci, (3) zamiana chleba i wina podczas Wieczerzy Pańskiej w prawdziwe ciało i krew [tzw. konsubstancjacja], (4) kult maryjny [wprawdzie bez skrajnych form adoracji, ale w komentarzu do „Magnificat” Luter pisał: [...] Należy Marię przyzywać, aby Bóg przez jej wolę udzielił nam wszystkiego, o co prosimy. Sam nawet przyzywa tamże Marię słowami: Święta Dziewico i Matko Boga], (5) pominięcie drugiego przykazania, zakazującego tworzenia świętych obrazów, a rozdzielanie dziesiątego na dziewiąte i dziesiąte, (6) rażący antysemityzm Lutra.
Wymieniłem tylko te sprawy, które mam w pamięci. Wnikliwi znawcy tematu z pewnością coś by w tej mojej pobieżnej wyliczance skorygowali, a może i coś jeszcze dodali. Nie jest to aż tak w tym momencie istotne. Chcę jedynie pokazać, jak pozornie drobne sprawy mogą przynieść całkiem pokaźne następstwa duchowe.
Oczywiście, każdego dnia nasze nowe życie toczy się w otoczeniu rzeczy starych. Owszem, każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem Królestwa Niebios, podobny jest do gospodarza, który dobywa ze swego skarbca nowe i stare rzeczy [Mt 13,52]. Nawet w praktykowaniu pobożności stare rzeczy ciągle nam się narzucają i choćby siłą przyzwyczajenia domagają się poświęcania im uwagi. Rzecz w tym, żeby jednak temu co stare zdecydowanie pokazać jego miejsce w szeregu. W innym przypadku po jakimś czasie nowe życie znowu potoczy się po staremu.
Napomknęliśmy tu, że pozostawienie niebiblijnego chrzeczenia dzieci wpływa dziś na stan duchowy protestantyzmu. Tak jest z każdym innym kompromisem w stosunku do nauki biblijnej. Każde samowolne wpuszczanie do kościoła drzwiami od zaplecza elementów starego życia zazwyczaj źle się kończy. Zwolennikom łączenia nowego ze starym przypominam natchnione Słowa: Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe [2Ko 5,17].
Żaden, nawet największy grzech, nie zatrzyma naszego duchowego rozwoju i nie zaważy na naszym wiecznym zbawieniu, jeżeli go porzucamy i całym sercem nawracamy się do Boga. Najmniejszy nawet grzech pozbawi nas w końcu chwały żywota wiecznego, jeżeli nie poślemy go na krzyż, a przez jakieś boczne wejście będziemy go wpuszczać do naszego życia i akceptować, jako coś normalnego.
TomekRz:
OdpowiedzUsuńTo ważny i budujący tekst. Chociaż jestem zdania, że sugestia iż wybór biskupa Sztokholmu jest jakby prostym następstwem pewnych zaniedbań doktrynalnych jednego z ojców protestantyzmu jest chyba zbytnim uproszczeniem. Ap. Paweł nie uchylał się od głoszenia całej woli Bożej a mimo to był przekonany , że część jego współpracowników w końcu odstąpi od wiary.Dz.20,26-30 Jeśli chodzi o osobę Marcina Lutra to po lekturze jego biografii Richarda Friedenthala jest mi trudno jednoznacznie oceniać osobę tego niezwykłego człowieka. Choć uważam , że nie warto go bronić bo ostatecznie liczy się tylko sąd Boga. (W porównaniu z lekturą wspomnianej biografii najnowszy film "Luter" wydaje mi się powierzchowny i mało znaczący.) Jednak wierzę, że to prawda iż każde najmniejsze odstępstwo od Biblii działa na nasze zbory i duchowe życie erozyjnie i powiększa rozmiary duchowego spustoszenia które zewsząd napiera na dzieci Boże w tym świecie. Każdy lekceważony grzech może kosztować nas nawet minięcie się z życiem wiecznym. To prawda. Dziękuję Marianie za przypomnienie tego ważnego ostrzeżenia.
dziekuje za podjecie tematu homoseksualizmu w Kosciele- i praktykowania go bardzo otwarcie czy wrecz"agresywnie" w kosciele szwedzkim-niedawno ogladalam filmik nakrecony dla frondy/ nie bede sie teraz wdawac w podteksty tego co mial on na celu osiagnac w konfrontacji z naszym circa 90% spoleczenstwem katolickim/i jak to sie mowi potocznie" szczeka mi z wrazenia odpadla"
OdpowiedzUsuńchcialabym zamiescic link w komentarzu -jednak prosze pastora o "moderowanie" i obejrzenie go wczesniej samemu- podesle linka na priv.
/mam nadzieje, ze sie do niego dokopie poprzez bloga- jesli nie prosze przeslanie adresu emailowego prywatnego/
pozdrawiam serdecznie -zee
p.s mam tutaj znajoma szwedke , ktora poprosilam o weryfikacje pewnych "prawd" i rowniez z filmu-jesli czytelnicy bloga chca nadal podjac temat /poniekad dla mnie ciekawy,interesujacy, intrygujacy -niestety w konteksie biblijnym bardzo smutny /-to mysle ze pastor po obejrzeniu go moglby napisac "entry" do ogolnej dyskusji
z.
Milo mi, że Pastor zauważył mój komentarz i zechciał odnieść się do niego w swoim nowym wpisie.. Odnosząc się do meritum sprawy
OdpowiedzUsuńPo pierwsze myli pastor dogmaty z opiniami teologicznymi, ewentualnie doktrynami. W poprzednim tekście na temat reformacji (w domyśle wittenberskiej) mówił pastor o wymieszaniu dogmatów katolickich z ewangelia. Prosiłem o przykłady, ale zdaje się, że pastor nie pamięta już z zajęć teologii dogmatycznej, co to jest dogmat.
Jeśli zaś chodzi o przykłady doktryn czy poglądów katolickich u lutra to
1) sakramentologia lutra jest rożna od katolickiej, poczynając od definicji sakramentu, co za tym idzie , liczby sakramentów po negacje fundamentalnej dla katolickiej sakramentologii zasady „ ex opere operato”
2) chrzest dzieci luter pozostawił z pełnym przekonaniem jako praktykę starochrześcijańska i biblijna, można się z nim nie zgadzać oczywiście. Argumentacja i rozumienie potrzeby chrztu dzieci u Lutra jest jednak zgoła inna niż w katolicyzmie..
3) konsubstancjacja to jednak nie rzymska transsubstancjacja. Nie ma u lutra także adoratio. Luter odrzucił także i polemizował ostro z ofiarniczym charakterem mszy uznajac ja za największa herezje. - to inna wiec doktryna odrzucona i potępiona przez papistów
4) nie ma w ewangelicyzmie ani u późnego lutra kultu maryjnego. Luter rozwijał się i widać to chociażby w 95 tezach, które przecież są bardzo katolickie i rzymskie. Jak pastor chce oceniać teologie lutra, to proszę skupić się na „późnym” lutrze, bo to tak jak ja bym pisał co Marian Biernacki myśli o Panu Bogu na podstawie jego wypracowań z okresu szkoły średniej.
5) luter zostawił tradycyjny podział przykazań, ale nic nie wyrzucał z dekalogu, co zdaje się pastor sugeruje. Zostawił obrazy w kościołach, ale nie jako obiekt czci i kultu, ale wyraz sztuki sakralnej. Tzw „drugie przykazania”, albo druga cześć pierwszego – jakby luter powiedział dotyczy zakazu KULTU rzeczy materialnych , a nie zakazu sporządzania wizerunków jako takich. Podejście lutra jest wiec całkowicie inne niż rzymskokatolickie. Nie ma tu świętych obrazów czy kultu relikwii – znowu wiec pastor podaje niezbyt celne argumenty
6) antysemityzm Lutra to tez spuścizna po katolicyzmie? Antysemityzm katolicyzm ma wpisany w doktrynę i katechizm??? Hehehe Dziwny ten argumenty, może pastor wymieniłby jakieś inne grzechy osobiste lutra, które miałyby go deprecjonować? Luter był zawiedziony tym, ze Żydzi nie przyjęli zreformowanego chrześcijaństwa, na co naiwnie liczył i w konsekwencji dal się ponieść niezdrowym emocją, ale nie wiem co to ma wspólnego z katolicyzmem.
Rozumiem, że formula bloga zmusza do uproszczeń, ale to co pastor wypisuje na temat Lutra to już przekłamania, albo niewiedza- tak czy inaczej warto mówić o rzeczach na których się człowiek zna... Lubie sobie poczytać pobożnościowe, pietystyczne rozważania pastora i na tym polecam sie skupić. Po co się tu brać za historie czy teologie?
TomekRz:
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimowy, bardzo dziękuję za Twój ostatni wpis, który naprawdę wiele wnosi. Nawiązując do mojego poprzedniego postu : mówiąc iż nie warto bronić Lutra, uważam iż nie potrzebuje on niczyjej obrony. Obiekcje , które wysunął pastor Biernacki były już podnoszone przez jego współczesnych towarzyszów wiary, wcale nie bez słuszności. Nawet Melanchton jeden z jego najbliższych współpracowników nie do końca się z nim zgadzał choćby w sprawie wieczerzy Pańskiej. Osobiście nie uważam , że Luter zaniedbał pewne sprawy ale po prostu inaczej je rozumiał. Jego katolickie korzenie były punktem wyjścia dla całej luterańskiej sprawy. Jednak to właśnie umiłowanie Bożego Słowa było jego siłą. W pełni podzielam Twój pogląd iż należy rozróżniać Lutra wczesnego, rozwijającego się i Lutra późnego. Nie zgadzam się również z zasłyszanym od bardzo szanowanego przeze mnie brata iż Luter zrobił wielki krok do przodu ale też wielki krok do tyłu. Moim zdaniem Luter nie doszedł tam gdzie wg wielu powinien był dojść i dlatego mówią że zrobił krok do tyłu. Osobiście uważam że Marcin Luter doszedł tam gdzie większość z nas wcale by nie doszła gdyby wyszła tam skąd wyszedł Marcin.
Głęboko pochylam się gdy myślę o tym człowieku który świadomie w imię wyznawanej przez siebie Ewangelii naraził się i nie wycofał swoich poglądów nawet pod realną groźbą śmierci męczeńskiej . Dał Niemcom Biblię w ich języku. Przy wszystkich jego wadach , a miał ich sporo, i krewki z niego był ziomek, i najwyraźniej nieraz mu odbijało. Mylił się też Luter w swoim rozumieniu choćby listu Jakuba. Jednak Luter nigdy nie był luteraninem i to on kiedyś powiedział słowa: "Któż to jest Luter? Nauka wszak nie jest moja... A ja? Wór cuchnący, robactwa pełen - skąd mnie,nędznemu, do tego, by moim nikczemnym imieniem nazywano dzieci Chrystusa? Nie w ten sposób , przyjaciele drodzy! Wyważmy stronnicze nazwania, mówmy : chrześcijanie, do Tego , który dał nam naukę." (Cytat z biografi "Marcin Luter" ,Richard Friedenthal) . Za to go tak bardzo lubię i podziwiam tego brata Marcina i cieszę się , że oddałeś mu tutaj pewną sprawiedliwość. Zgadzam się jednak z pastorem Marianem z którego bloga wynika że, my musimy iść dalej niż Luter i trzymać się nie Lutra ale Tego , który dał naukę. (I ufam drogi Anonimowy że ty też tak myślisz.) To co dzieje się w szwedzkim kościele luterańskim, dzieje się dlatego, że ludzie którzy nim kierują nie znają Ducha w którym działał kiedyś Luter, dlatego że nie miłują Prawdy Bożego Słowa tak jak umiłował ją kiedyś kiedyś Marcin , ale bardziej miłują własną wygodę i własne rozkosze. On sam , ten szczególny mnich poszedł za nauką Bożego Słowa tak jak ją rozumiał a nie poszedł za nauką innych ludzi. I w tym właśnie do Lutra powinniśmy być podobni. I jeśli dobrze zrozumiałem coś z historii o nim, słysząc słowa krytyki pod swoim adresem pewnie dzisiaj już nie przejąłby się nimi jak kiedyś i nia zaczął rzucać przekleństwami i grubiańskimi wyzwiskami jak mu nieraz się zdarzało. Dlatego własnie uważam , że nie warto przesadnie bronić Lutra a już na pewno luteranizmu. Bo on sam zapewne nie stanąłby w jego obronie. Serdecznie pozdrawiam.
Luter był człowiekiem z krwi i kości. grzesznikiem jak każdy z nas, ale usprawiedliwionym w Chrystusie, I życzyłbym sobie aby każdy z jego współczesnych krytyków doszedł chodź w polowe drogi co on. Jak łatwo nam się dzisiaj, siedząc w wygodnych fotelach z kawką w reku, ocenia Reformacje. Proponuje krytykom skupić się na własnym poletku i zając się herezjami i wypaczeniami z równą Lutrowi gorliwością.
OdpowiedzUsuńTrzymać się mamy oczywiście nie Lutra ale Chrystusa, ale już sam luter był tego świadomy, jak zresztą cytowałeś! Świadomy jest tego Kosciół ewangelicki i cały protestantyzm wyznający "Ecclesia semper reformanda". Oczywiście krytycznie oceniam decyzje szwedzkich ewangelików - jak zdaje sie większość luterańskich kościołów, ale to inna sprawa i banalne analizy problemu nie rozwiązują.....
Ciekawy jestem recepty pastora Biernackiego na herezje i upadek moralny w łonie (czystego doktrynalnie) ruchu zielonoświątkowego. Czy tu tez sa takie proste odpowiedzi? A może ortodoksi nie upadają i nie błądzą? Może ci co upadają to zboczyli doktrynalnie? Może czystość doktrynalna jest gwarantem niepopełniania błedów.? I w końcu pytanie ostateczne. Pan Bóg wymaga od nas czystości doktrynalnej, czy raczej ufnej wiary w moc krzyża Chrystusowego? Zbawieni jesteśmy na podstawie naszej poprawności doktrynalnej czy wiary w moc krwi Zbawiciela?
Drodzy anonimowi przede mna - dziekuje za wpisy-to bardzo dla mnie intrygujace sledzic te "lutrowe' zmagania w dogamatch i doktrynach-:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
zee