Dwa dni temu głosiłem Słowo Boże na pogrzebie w Wejherowie. Na nowo zacząłem się zastanawiać, dlaczego po śmierci chciałbym znaleźć się w niebie? Dlaczego wzdycham pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba [2Ko 5,2]?
Czy tylko dlatego, że nie chciałbym trafić do piekła? Czy może dlatego, że tutaj jest mi źle? Bo jestem zmęczony i chciałbym już sobie odpocząć? A może pociąga mnie po prostu niezwykłość nieba i panująca tam radość?
Zaniepokoiłem się, że ktoś obserwując mnie i słuchając, mógłby tak sobie pomyśleć. Przecież chcę znaleźć się w niebie przede wszystkim dlatego, że tam spotkam się z moim umiłowanym Zbawicielem, Panem Jezusem Chrystusem! On poszedł przygotować w niebie miejsce dla wszystkich swoich wyznawców. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli [Jn 14,3].
Kto naprawdę kocha, ten chce być blisko. Wiemy, że dopóki przebywamy w ciele, jesteśmy oddaleni od Pana; gdyż w wierze, a nie w oglądaniu pielgrzymujemy. Jesteśmy więc pełni ufności i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana [2Ko 5,6–8]. Separacja, zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego [2Ts 1,9] byłoby największym nieszczęściem dla człowieka rozmiłowanego w Panu Jezusie.
Wspaniałość nieba polega głównie na tym, że wreszcie ujrzymy Go takim, jakim jest [1Jn 3,2] i tak zawsze z Panem będziemy [1Ts 4,17].
Ten powód pójścia do nieba pragnę w sobie pielęgnować i rozwijać.
A ja nie chcę iść do nieba, albo dostanę kolejne życie na ziemi albo po mojej śmierci Bóg ma zniszczyć moją duszą, tego bardzo pragnę :)
OdpowiedzUsuńŻadnego nieba nigdy w życiu. Nie mam zamiaru modlić się wiecznie i nie wiadomo co robić...niebo = wielka nuda ;p
No cóź - na tym też niestety polega sąd Boży, że sami tak naprawdę dokonujemy wyboru tego, jak chcemy spędzić wieczność. Nie chcesz nieba - nie ma problemu. Ale nie możesz dyktować Bogu co ma zrobić z tobą po Twojej śmierci. Tym bardziej, że opcje są tylko dwie: niebo lub piekło. Mam jednak nadzieję, że Pan zechce Ci pokazać swoją miłość, tak jak zechciał to zrobić ze mną i moimi wszystkimi braćmi i siostrami. Dzisiaj dziękuję Mu za tę perspektywę wieczności, którą będę mógł spędzić na wychwalaniu Go i oddawaniu Jemu czci. Bo tutaj nie nie jestem w stanie uwielbiać Go tak jak On na to zasługuje. Chwała Panu za tę perspektywę!
UsuńGdybym miał się wiecznie modlić (w rozumieniu obecnym) i nic innego nie robić, też z pewnością nie chciałbym iść do nieba.
OdpowiedzUsuńCzytając Boże Słowo dowiaduję się jednak, że niebo to nie będzie wieczność na kolanach. Życie będzie obfitowało w pozytywne walory: spotkanie z samym Bogiem, bujne życie towarzyskie z udziałem krewnych i znajomych, którzy dawno odeszli, życie bez podagry, bólu głowy i nadciśnienia, zero kolejek do konowałów, brak ciężkiej pracy. I - trywializując - dobre papu i najwyborniejsze wino, które poda sam Pan Jezus. Jeszcze mało? Dla mnie nie!