08 stycznia, 2011

Niezwykłość zwykłego wystąpienia

Z racji czytania dziś rano Psalmu 8 przypomniał mi się pewien szczegół z życia zboru w Gdańsku sprzed kilkudziesięciu lat. Otóż w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku, ówczesny pastor zboru gdańskiego, śp. Sergiusz Waszkiewicz, poprosił o podzielenie się Słowem Bożym jednego, stosunkowo młodego w wierze, brata.

 Człowiek ten na co dzień zajmował się strojeniem instrumentów. Na nabożeństwach podczas śpiewu zazwyczaj grał na skrzypcach. Nie był kaznodzieją. Nie przejawiał tego rodzaju powołania. Dla wszystkich było jasne, że nie kazalnica, a skrzypce są jego środkiem do budowania zboru.

 Gdy więc nagle usłyszałem, że za chwilę Tadeusz D. usłuży Słowem Bożym, z zaciekawienia niemal wstrzymałem oddech. Tadeusz stanął za kazalnicą, coś tam zająknął się na początek, że on pierwszy raz, i że to nie jego powołanie, a zaraz potem otworzył Biblię i przeczytał Psalm 8. Przeczytał, zszedł z podium i usiadł. Przeczytał jednak tak, że – choć nie za bardzo potrafię wyjaśnić dlaczego – do dziś brzmią mi jego słowa w uszach.

 Przewodnikowi chóru. Na nutę: "Tłoczący wino". Psalm Dawidowy. Panie, Władco nasz, jak wspaniałe jest imię twoje na całej ziemi! Ty, któryś wyniósł majestat swój na niebiosa. Z ust dzieci i niemowląt ugruntowałeś moc na przekór nieprzyjaciołom swoim, aby poskromić wroga i mściciela. Gdy oglądam niebo twoje, dzieło palców twoich, księżyc i gwiazdy, które Ty ustanowiłeś: Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz, lub syn człowieczy, że go nawiedzasz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od Boga, chwałą i dostojeństwem uwieńczyłeś go. Dałeś mu panowanie nad dziełami rąk swoich, wszystko złożyłeś pod stopy jego: Owce i wszelkie bydło, nadto zwierzęta polne, ptactwo niebieskie i ryby morskie, cokolwiek ciągnie szlakami mórz. Panie, Władco nasz, jak wspaniałe jest imię twoje na całej ziemi! [Ps 8].

 Było coś absolutnie wyjątkowego w tym jego czytaniu. Zrobił to z takim przejęciem, z takim respektem dla Słowa Bożego i dla miejsca, na którym stanął, że cały zbór nagle znalazł się pod silnym wrażeniem jego króciutkiego wystąpienia. Pastor, zaskoczony nieco, wyraził zadowolenie, że kolejny młody brat odnalazł drogę do na kazalnicę ale nie pamiętam, żeby Tadeusz D. kiedykolwiek potem posługiwał Słowem podczas nabożeństw. Znowu widziałem go tylko ze skrzypcami.

 W związku z tym wspomnieniem ciśnie mi się do głowy następująca refleksja. Każdy wierzący człowiek, niezależnie od charakteru swojego podstawowego powołania, może nagle zostać wezwany do wykonania zadania, które na co dzień nie leży w jego kompetencjach. A gdy owo wezwanie następuje z inspiracji Ducha Świętego, wówczas jego posługa wywiera wpływ i pozostawia trwały ślad w sercach odbiorców. Bóg, który zazwyczaj i normalnie przemawia przez powołanych sług Słowa Bożego, może w każdej chwili zechcieć posłużyć kimś, kto kaznodzieją nie jest i nigdy nie będzie.

 Stąd jeszcze i taka uwaga: Bracia i Siostry! Uczestnicząc w zgromadzeniu chrześcijan bądźmy stale otwarci na to, że w każdej chwili możemy być wezwani do wykonania jakiegoś zadania w celu zbudowania zboru. Wspomniany brat Tadeusz mógłby się wykręcać brakiem powołania, tremą itd., i nie stanąć tamtego dnia za gdańską kazalnicą. Jednakże z bojaźni Bożej okazał posłuszeństwo wezwaniu pastora i dzięki temu jeden z ówczesnych jego słuchaczy na zawsze zapamiętał Psalm 8 ;–).  Prawdopodobnie do dziś nie jest on świadomy wyjątkowości swojej ówczesnej posługi.

 Bądźmy więc poddani i posłuszni, gotowi do wszelkiego dobrego uczynku [Tt 3,1], zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58]. Pamiętajmy przy tym, że prawdziwej służby Bożej nie pełni się na własnych warunkach.

2 komentarze:

  1. Jak ważną rzeczą jest poznać samego siebie. Ale to Bóg, przez Ducha Świętego nam to objawia.Jeden poznaje to od razu, inny natomiast przekonuje się o swoich talentach(talencie)czasem dopiero po wielu latach.I to dopiero po wielu latach zbór może być zaskoczony: przecież ten brat(siostra)nie potrafił sklecić poprawnie zdania, a tu nagle okazuje się , że pod natchnieniem Ducha Świętego potrafi się tak pięknie pomodlić, że łzy pojawiają się w niejednych oczach.Ja znam jedną siostrę, która zawsze cicha, skromna, nigdy nie modliła się na głos przed zgromadzeniem. Aż tu kiedyś, na grupie domowej usłyszałem wspaniałą modlitwę.W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć, że to ta cicha , skromna siostra..., pozdrawiam z Palowic!

    OdpowiedzUsuń