05 stycznia, 2011

Nosił wilk razy kilka...

Piętnaście lat temu, 5 stycznia 1996 roku zginął niejaki Yehiya Ayyash, członek Hamasu, znanej organizacji terrorystycznej, stawiającej sobie za cel zbudowanie państwa palestyńskiego od Morza Śródziemnego aż do rzeki Jordan oraz zniszczenie Izraela.

 Wiadomo, że Yehiya Ayyash stał za kilkoma zamachami terrorystycznymi w Izraelu i konstruując bomby do zamachów samobójczych przyczynił się do śmierci około 90 Izraelitów. Przez dwa lata był najbardziej poszukiwanym przez izraelskie służby specjalne Palestyńczykiem o pseudonimie "inżynier".

 Śmierć poniósł w wyniku eksplozji bomby ukrytej w telefonie komórkowym. Jak to się stało? Otóż izraelski agent Shin Bet nawiązał kontakt z pewnym Palestyńczykiem z bliskiego otoczenia terrorysty i namówił go do współpracy. Po jakimś czasie dał mu telefon komórkowy z zainstalowanym podsłuchem, w rzekomym celu podsłuchiwania rozmów Yehiya. Nic nie wspomniał o schowanym w środku materiale wybuchowym. Ten podsunął ów telefon swemu siostrzeńcowi Osamie, wiedząc, że terrorysta regularnie używa jego telefonu.

 5 stycznia 1996 roku zadzwonił do Osamy ojciec Yehiya i chciał porozmawiać z synem. Gdy upewniono się, że Yehiya Ayyash trzyma telefon komórkowy przy uchu, Shin Bet zdalnie zdetonował ukryty w nim ładunek wybuchowy, który zabił terrorystę na miejscu.

 Yehiya Ayyash konstruował bomby do podstępnego zabijania. Chodziło mu o to, żeby nic nie przeczuwający Izraelici ginęli nagle w codziennych okolicznościach życia np. robiąc zakupy, jadąc autobusem czy idąc ulicą. Nie ma się więc co dziwić, że równie podstępnie sam został uśmiercony, wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną [Mt 26,52]. Jakże mógł nie pomyśleć, że komórka kolesia i rozmowa z własnym ojcem mogą być aż tak niebezpieczne?

 Przypomina mi się postać biblijnego Adonibezeka, który po tym, jak obcięto mu kciuki u rąk i nóg, powiedział: Siedemdziesięciu królów z obciętymi kciukami u rąk i nóg zbierało okruszyny pod moim stołem; jak ja uczyniłem, tak odpłacił mi Bóg [Sdz 1,7].

Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada – głosi przysłowie. Kto knuje intrygę i działa podstępnie, ten powinien się liczyć, że i sam podobnie zostanie potraktowany. Jednym z elementarnych sposobów uchronienia się przed podstępem jest zaniechanie jakiegokolwiek podstępu we własnym postępowaniu.

 Prostolinijność może i naraża nas na śmieszność w oczach świata, ale za to pozwala bez obaw korzystać z telefonu komórkowego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz