24 stycznia 1972 roku wieczorem dwaj mieszkańcy wyspy Guam, Jesus Dueñas i Manuel De Gracia, sprawdzając pułapki na krewetki zastawione na brzegu rzeczki Talofofo, natknęli się w dżungli na dziwnego człowieka.
Okazało się, że był to japoński żołnierz, Shoichi Yokoi, który podczas amerykańsko–japońskiej bitwy na Marianach latem 1944 roku schował się i od tamtego czasu mieszkał w leśnej jaskini, nic nie wiedząc o tym, że wojna już dawno się skończyła.
Pomyślmy, 28 lat życia w nieświadomości, że okoliczności całkowicie się zmieniły. Prawie trzy dekady opartego na wcześniejszych, wprawdzie prawdziwych, doświadczeniach, ale zupełnie już nieuzasadnionego poczucia zagrożenia. Przeświadczenie o niebezpieczeństwie, którego faktycznie nie było.
Nieważne jaka była otaczająca rzeczywistość. Ważne było to, co siedziało w głowie tego żołnierza, a w niej wojna wciąż trwała.
Próbując ogarnąć umysłem ten przedziwny dramat japońskiego żołnierza odnieśmy go do rzeczywistości duchowej. To dobra ilustracja pomagająca zrozumieć, dlaczego niektórzy chrześcijanie, pomimo wolności w Chrystusie, nadal zachowują się jak dawni niewolnicy grzechu.
Biblia stwierdza: Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie [Jn 8,36]. Lecz ta błogosławiona prawda, że każdy, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa i narodził się na nowo, nie podlega już władzy grzechu, tylko na tyle wpływa na jego codzienną rzeczywistość, na ile dany chrześcijanin jest jej świadomy.
Niestety, istnieje spore prawdopodobieństwo takiego okłamania zmysłów i wywołania w chrześcijaninie przeświadczenia, że nadal musi on tkwić w grzesznych nałogach i hołdować wcześniejszym nawykom. Faktycznie jest on wolny od grzechu, ale w praktyce liczy się to, co siedzi w jego głowie.
Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli [Ga 5,1]. Bądźmy świadomi tego, że przeciwnik naszego zbawienia próbuje nas okłamać i wmówić nam, że nic się w naszym życiu nie zmieniło.
Prawda jest taka, że wy, którzy byliście sługami grzechu, przyjęliście ze szczerego serca zarys tej nauki, której zostaliście przekazani, a uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości [Rz 6,17–18]. Dlatego Pismo Święte wzywa: uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym [Rz 6,11].
Przywołana dziś historia japońskiego żołnierza pokazuje, jak z powodu nieświadomości można nie tylko zmarnować wiele lat życia ale i narazić się na śmieszność.
O tym, jak takie urojone trwanie w niewoli grzechu smutne musi być w oczach Syna Bożego, o którym jest powiedziane: On zbawi lud swój od grzechów jego [Mt 1,21] już nie wspomnę.
Tę ilustrację można "przełożyć" na grunt duchowy także w inny sposób. Od dwóch tysięcy lat przeważajaca wiekszość ludzkości nie wie, że "wojna już się skończyła" i nadal żyje w strachu. Wystarczy zaś, by człowiek "wyszedł ze swojej jamy", dał się przekonać i uwierzył, że śmierć została już pokonana i że jest zbawiony dzięki Jezusowi Chrystusowi a staje się wolny. Tak łatwo można odmienić swój stan, wystarczy dać się znaleźć.
OdpowiedzUsuńŚwietny komentarz do tej ilustracji.
OdpowiedzUsuń