Gilad Shalit |
Nie wdając się w różne szczegóły tej niecodziennej wymiany i abstrahując od poszanowania pojedynczego obywatela w kraju nad Wisłą, chcę powiedzieć, że jestem wewnętrznie poruszony tym stanowiskiem rządu Izraela. Wartość wolności jednego obywatela Izraela przeważyła obawy związane z potencjalnym zagrożeniem dla kraju ze strony tysiąca wypuszczonych na wolność terrorystów. To jest to! Imponuje mi takie podejście do losu pojedynczego człowieka, do wartości swojego rodaka.
Ciekawe, że kiedyś, za czasów Jozuego, Bóg wymienił takie proporcje opisując przewagę swojego ludu w sytuacji, gdy Izraelici wiernie trzymali się Jahwe i Jego Słowa. Jeden mąż spośród was pędzi przed sobą tysiąc, gdyż to Pan, Bóg wasz, walczy za was, jak wam przyobiecał [Joz 23,10]. Niestety, niedługo potem synowie Izraela podali tyły swoim wrogom, ponieważ okazali się bałwochwalcami i zeszli z drogi posłuszeństwa Bogu. Teraz, w dobie ewangelii, obecność Boża i Jego błogosławieństwo wyraża się i objawia w kategoriach już znacznie głębszych.
Powróćmy jednak do idei samej proporcji 1:1000. Oto znamienne w tym względzie biblijne świadectwo ludzi wiary: Albowiem lepszy jest dzień w przedsionkach twoich, niż gdzie indziej tysiąc; Wolę stać raczej na progu domu Boga mego, niż mieszkać w namiotach bezbożnych [Ps 84,11].
W ślad za tym głosem synów Koracha chcę dziś podkreślić, że jako chrześcijanin i obywatel Królestwa Bożego mam szczególny stosunek do braci i sióstr w Jezusie Chrystusie. Ich towarzystwo jest dla mnie cenniejsze od jakichkolwiek innych kontaktów, choćby z najważniejszymi sławami tego świata. Wolę z nimi zgubić niż z innymi znaleźć.
Chętnie oddam tysiąc dni w luksusowych kurortach tego świata za jeden dzień wczasów w skromnych warunkach, ale za to w towarzystwie ludzi miłujących Pana Jezusa. Bez namysłu zrezygnuję z biletu za tysiąc złotych na bal sylwestrowy w towarzystwie celebrytów, żeby tylko móc tę noc spędzić razem z braćmi i siostrami z mojego zboru, choćby nawet dla kogoś ta społeczność nie była warta nawet jednej złotówki.
Przesadzam?
Dodam tylko fragment z artykułu prasowego o tym wydarzeniu: "Moja decyzja, by umożliwić powrót Gilada do domu, wynika ze zobowiązania premiera Izraela do tego, by żołnierz wysłany w imieniu państwa, żeby bronić jego obywateli, mógł z tej misji bezpiecznie powrócić" - to słowa premiera Netanjahu.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńNie przesadza Pastor! Zbór to skarb, który należy cenić, o który trzeba dbać i który trzeba kochać.
Czy uwolnieni palestyńczycy zmienią się po wyjściu na wolność? Czy premier Netaniachu łudzi się w tym względzie? Z pewnością nie jest tak naiwny.
OdpowiedzUsuńWiększość narodu izraelskiego poparła decyzję swojego premiera wiedząc, że uwolnieni terroryści znowu mogą im zagrażać.
Dla ocalenia jednego ze swoich współrodaków Ci ludzie masowo poparli decyzję , która może narazić ich bezpieczeństwo. Ale przecież to mógł być każdy z nich, to mógł być syn każdego z nich...
Dla nas Bóg zrobił coś o wiele większego, dał jedynego swego Syna...na śmierć. Niewinnego Syna.
Czuję się jak ten młody żołnierz.
Niech Bóg ma w opiece naród izraelski. Zrobili coś niezwykłego. Niech im Pan dotrzyma wszystkich obietnic, które do nich należą.