W trzecim dniu „Postu i modlitwy na początek roku” w Kościele Zielonoświątkowym, skoncentrujmy się na sprawach rodzinnych.
Prawie każdy z nas w gronie swoich krewnych ma bliskie mu osoby, które jeszcze nie narodziły się na nowo. Dość często z taką sytuacją mamy do czynienia nawet pod jednym dachem. Jeżeli nic się nie zmieni, to któregoś dnia powrót Chrystusa Pana rozdzieli nas z tymi osobami na zawsze. Powiadam wam: Tej nocy dwaj będą na jednym łożu, jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony. Dwie mleć będą na jednym miejscu, jedna będzie zabrana, a druga pozostawiona. Dwóch będzie na roli; jeden będzie zabrany, a drugi pozostawiony [Łk 17,34-36]. Prawdziwi chrześcijanie są obywatelami niebiańskiej ojczyzny i Pan nas do niej zabierze, a jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego [Jn 3,3]. Z tej prostej przyczyny powinniśmy mocno zabiegać o zbawienie naszych domów.
Powiedzmy dziś Panu, jak bardzo zależy nam na nawróceniu naszych domowników, ludzi bliskich nam według ciała. Módlmy się o swoich rodziców, dziadków, rodzonych braci i siostry, kuzynów itd. Błagajmy Boga o nowe narodzenie dla naszych współmałżonków. Zacznijmy na nowo gorliwie wołać do Pana o swoje dzieci. Nawet jeśli wyrosły na porządnych ludzi i świetnie sobie w życiu radzą, to ich najbardziej paląca potrzeba pozostaje wciąż niezaspokojona, albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? [Mk 8,36]. Niestety, zdarza się też, że nasze dzieci poszły złą drogą i prowadzą występne życie. Nie mniej gorliwie módlmy się o ich opamiętanie.
Wiara chrześcijańska zawiera w sobie przekonanie, że do wiecznego potępienia wystarczy nieposłuszeństwo ewangelii Chrystusowej. Pomyślmy, jakiż koszmar czeka naszych bliskich, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana [2Ts 1,7-9]. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony [Mk 16,16]. Nie marnujmy czasu. Módlmy się i przyprowadzajmy naszych domowników do Chrystusa.
Chyba niczego diabeł tak nie atakuje w ostatnich latach, jak chrześcijańskie rodziny. Niezgoda, zły przykład, obojętność, przemoc, grzeszne nałogi, rozpad relacji małżeńskich, przedwczesne usamodzielnianie się dzieci – takie rzeczy zdarzają się niestety także w domach ludzi ewangelicznie wierzących. Najwidoczniej przeciwnik wykorzystuje jakąś lukę w duchowym systemie obronnym naszych rodzin. Dlatego módlmy się dziś o ochronę dla naszych domów, a przede wszystkim, weźcie tarczę wiary, którą będziecie mogli zgasić wszystkie ogniste pociski złego [Ef 6,16]. Wróg nie ma do nas prawa, ale chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć [1Pt 5,8]. Oto nie drzemie ani nie zasypia stróż Izraela. Pan stróżem twoim, Pan cieniem twoim po prawicy twojej. Słońce nie będzie cię razić za dnia ani księżyc w nocy. Pan strzec cię będzie od wszelkiego zła, strzec będzie duszy twojej. Pan strzec będzie wyjścia i wejścia twego, teraz i na wieki [Ps 121,4-8]. Pod Jego ochroną my i nasi bliscy możemy czuć się bezpiecznie.
Chrześcijańska rodzina cechuje się harmonijnym pożyciem. Takie standardy wyznacza nam ewangelia Chrystusowa. Miłość męża do żony i jej podporządkowanie się mężowi, szacunek i posłuszeństwo dzieci okazywane rodzicom, uległość młodszych względem starszych – takie postawy gwarantują ład w domu i serdeczną atmosferę. Niestety, dla niektórych z nas powyższe wydaje się być mało realnym marzeniem. Przekonaliśmy się już wielokrotnie, że nie możemy swoim bliskim chociażby i najpiękniejszych postaw na siłę narzucić. Co z tego, że Słowo Boże tak mądrze porządkuje życie rodzinne, skoro część domowników wcale się wskazówkami Pisma nie przejmuje. Właśnie dlatego dziś modlimy się do Boga o harmonię w naszych domach. Gdy Duch Święty nawiedzi i wypełni serce współmałżonków, dzieci, rodziców, braci i sióstr – wówczas życie rodzinne staje się przyjemnością.
Co jednak, gdy nie wszyscy domownicy zechcą się podporządkować kierownictwu Ducha Świętego? Przecież Pan powiedział: Nie mniemajcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową. Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego [Mt 10,34-36]. Co począć w takiej sytuacji? Wyprowadzić się z domu? Wziąć rozwód? Zamknąć się w swoim pokoju i nie utrzymywać z domownikami żadnych relacji? O, nie! Bożym sposobem na tego rodzaju trudności jest miłość. Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi [1Ko 13,4-7]. Dlatego módlmy się dziś o miłość w naszych domach. Miejmy tu na uwadze przede wszystkim samych siebie, aby Pan uzdalniał nas do okazywania miłości na taką skalę, by rozładowywała napięcia wynikające ze złych postaw innych domowników.
Atmosferę w wielu rodzinach zatruwa troska o byt doczesny. Niepewność jutra w pracy zarobkowej, zaciągnięte kredyty, chybione inwestycje, chęć dorównania innym materialnym poziomem życia – to spędza sen z powiek wielu ojcom i matkom. Pan Jezus w Kazaniu na Górze powiedział: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni? Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie [Mt 6,26-32]. Serce ludzi wierzących także w kwestiach doczesnego bytu wypełnia pokój Boży. Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie [Flp 4,6-7]. Módlmy się o pokój Boży i Jego zaopatrzenie dla nas i dla naszych bliskich.
Pomyślmy też w dzisiejszej modlitwie o duchowej przyszłości naszych rodzin. W dużym stopniu zależy ona od wychowania, jakie otrzymują dziś dzieci w chrześcijańskich domach. Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości [Prz 22,6] – poucza Pismo Święte. Kto, gdy nas zabraknie, trzymać będzie sztandar ewangelii Chrystusowej w naszym zborze i miejscowości? Módlmy się o młode pokolenie, aby znało Pana i z serca mu służyło. Dajmy naszym dzieciom i wnukom przykład stałości w wierze i posłuszeństwa Słowu Bożemu. Nie chadzajmy ścieżkami liberalizacji poglądów i postaw, bo jeśli przyszłe pokolenie podchwyci ten trend, to ono już się na tej drodze nie zatrzyma aż całkowicie odstąpi od nauki zgodnej z prawdziwą pobożnością [1Tm 6,3]. Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? [Lk 18,8]. Módlmy się, aby nasze dzieci dostąpiły duchowego odrodzenia i trwały w Panu!
Zapraszam w czwartek do kolejnych tematów naszej wspólnej modlitwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz