Ilustr. Gustave Doré |
Gdy ponownie doszło do bitwy Filistynów z Izraelem, a brał w niej udział również Dawid wraz ze swoimi wojownikami, wówczas, w czasie walki, Dawida ogarnęło zmęczenie. Wtedy Jiszbi-Benob, jeden z potomków Refaitów, krzyknął, że on uderzy na Dawida. A waga spiżowego grota jego włóczni wynosiła trzysta sykli, ponadto miał przy sobie nową, nie zużytą broń. Jednak Abiszaj, syn Serui, pośpieszył Dawidowi na pomoc, ugodził Filistyna i zabił go. Wówczas wojownicy przysięgli Dawidowi: Już więcej nie wyjdziesz z nami do bitwy, aby nam nie zgasła lampa Izraela [2Sm 21,15-17].
Jak wynika z powyższego zapisu, Dawid nie zawsze był w stanie stawiać czoła 'Goliatom'. Jak każdy z nas, miał chwile nieuwagi i słabości. Zdarzało mu się też popełniać błędy. Na szczęście byli przy nim życzliwi mu ludzie. Gotowi do wszelkich poświęceń, czuwali i natychmiast reagowali, gdy zachodziła taka potrzeba. Mało tego. Po wspomnianym dziś incydencie zatroszczyli się o bezpieczeństwo Dawida także w ten sposób, żeby go trzymać z dala od miejsc, w których mógłby zostać skrzywdzony. Rzadko o tych ludziach wspominamy, ale to dzięki nim Dawid wprowadził Izraela w złoty wiek.
Tak to już jest w życiu, że zwykliśmy skupiać uwagę na ludziach z pierwszych rzędów i o nich mówić. Czasem łatwo przy tym pomyśleć, że w pojedynkę doszli do tego, kim są i czego dokonali. Lecz prawda jest taka, że za każdym sukcesem naszych bohaterów stoi jakiś 'Joab i Abiszaj'. Bez ludzi z drugiego i z dalszych rzędów, mało kto dokonałby tego, za co zbiera pochwały. Każdy z nas swoje życie i osiągnięcia - oczywiście - zawdzięcza Bogu, ale też wielu osobom z naszego otoczenia.
Wprawdzie niczego znaczącego nie osiągnąłem, ale już nawet w granicach tego, kim jestem i co robię, zauważam ogromną wartość osób, które mnie otaczają. Najpierw moi rodzicie i rodzeństwo, potem przyjaciele, żona, dzieci, bracia i siostry w Chrystusie, nawet jednorazowo napotkani ludzie - oni wszyscy pomogli mi dotrzeć do miejsca, gdzie jestem. Jestem wdzięczny za powstrzymywanie mnie przed błędnymi krokami, za wsparcie w chwilach trudnych, za ratowanie mi skóry, gdy znalazłem się w niebezpieczeństwie, za przejmowanie moich obowiązków, gdy okazałem się zbyt słaby, chory lub zmęczony.
Wspomnianego dnia Dawid niechybnie by zginął. Jednak Abiszaj, syn Serui, pośpieszył Dawidowi na pomoc. Ja również wielokrotnie już bym się załamał, skompromitował, zszedł z drogi wiary, upadł, poddał się przeciwnościom, gdyby nie życzliwi ludzie, którzy mnie otaczają i wspierają. Po dzisiejszym rozważaniu Pisma Świętego myślę o nich ze świeżą dozą wdzięczności. A ty? Rozejrzyj się. Też otaczają cię podobni ludzie.
Very good point Marian.. God bless you brother!
OdpowiedzUsuń