Otóż Bóg przez proroka Jeremiasza wyraził niegdyś o swoim
narodzie wybranym takie oto zdanie: Gdyż mój lud popełnił dwojakie zło:
Mnie, źródło wód żywych, opuścili, a wykopali sobie cysterny, cysterny
dziurawe, które wody zatrzymać nie mogą. Czy Izrael jest niewolnikiem? Czy jest
[sługą] urodzonym w domu? Dlaczego stał się łupem? (…) Nawet mieszkańcy Nof i
Tachpanches ostrzygą ci czaszkę! Czy [sama] nie zgotowałaś sobie tego przez
opuszczenie JHWH, swego Boga i [to] w czasie, gdy prowadził cię [swą] drogą? A teraz co masz w drodze do
Egiptu, by pić wodę Szichoru… [Jr 2,13-18 SNP dosł].
Potomkowie Jakuba, z racji wybrania przez Boga, mieli
wszystko, czego potrzebowali do pięknego życia na chwałę Bogu. Niestety, ich
pierwszym błędem było odwrócenie się sercem od szczerego oddania się Bogu, a
drugim, ulokowanie swych nadziei w Egipcie, reprezentowanym przez jego wiodące
ośrodki, takie jak Nof i Tachpanches.
Nof (z gr. Memfis) było stolicą Starego Egiptu, ośrodkiem
życia religijnego i szkolnictwa. Ze względu na jego znaczącą pozycję, Biblia
wymienia je w kilku proroctwach dotyczących Egiptu. Bóg przez proroka Izajasza zapowiedział,
że duch panujący w Nof, nawet dla samego Egiptu okaże się zwodniczy [Iz 19,13].
Jeremiasz przestrzegał Judejczyków, aby nie udawali się do Egiptu, ponieważ
czeka ich tam wielkie rozczarowanie [Jr 42,13-18]. Dlatego powiedział, że synowie Nof i Tachpanches ogolili
ci głowę [Jr
2,16]. Gwałt polegający na ostrzyżeniu głowy symbolizował głębokie poniżenie
Izraela. Tam, gdzie synowie Izraela ulokowali swe nadzieje, czekała ich utrata
niezawisłości, obłożenie daniną, niewola, a w końcu - śmierć. Lecz
będzie wam ochrona Egiptu na zawstydzenie, a szukanie schronienia w cieniu Egiptu
na hańbę [Iz 30,3].
Egipt nigdy nie był dla Izraela dobrym i stałym miejscem schronienia. Zawsze chciał na ludzie Bożym zrobić jakiś swój interes. Tak miało być i teraz. Tym, którzy – pomimo ostrzeżeń proroka – wybrali się do
Nof i tam się osiedlili, Bóg ogłosił całkowitą klęskę [zob. Jr 44]. Niestety, słowa
proroka Pańskiego nie zrobiły na Judejczykach większego wrażenia. I stał się
Efraim jak gołąb głupi i bez rozumu: wzywali Egipt, poszli do Asyrii [Oz 7,11].
Lud Boży jawnie sprzeciwił się słowom proroka Bożego, co musiało się dla niego
źle skończyć. Na próżno oczekiwali pomocy i wsparcia od Egiptu. Nof wykorzystał
lud Boży do własnych, samolubnych celów.
Jaka z tego nauka dla dzisiejszych chrześcijan? Ten, kto naprawdę został wybrany przez Boga i nawrócił się do Niego przez wiarę w Jezusa Chrystusa, ten w Chrystusie ma wszystko. Boska wszechmoc sprawiła, że posiadamy wszystko, co niezbędne do prawdziwego życia i pobożności, i że mogliśmy poznać Tego, który nas powołał do uczestnictwa w swojej chwale i mocy [2Pt 1,3]. PAN dla swego ludu jest Bogiem, który wystarcza za wszystko. Jest obecny w każdym chrześcijańskim zgromadzeniu. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż po kres tego wieku [Mt 28,20]. Gdy trwamy w osobistej społeczności z Bogiem, to nie mamy już potrzeby, aby rozglądać się za innym kontaktem, oparciem czy schronieniem. Nie żyjemy myślą, że gdzieś tam, hen, czeka na nas większe błogosławieństwo.
Pierwsze zło, jakie zdarza się nam popełniać, to zaniedbanie społeczności z Bogiem. Skutkuje to utratą radości w Duchu Świętym. Wywołuje niepokój i poczucie wewnętrznego niedosytu. Błądziłem dążąc w różne strony. Tęsknota za czymś gnała mnie. Od Ciebie byłem odwrócony. Kochałem w świecie blaski czcze. – Tak ów stan serca opisuje jeden z hymnów chrześcijańskich. Oddaleni od Chrystusa, coraz dotkliwiej odczuwamy potrzebę ugaszenia duchowego pragnienia. Frustracja duchowa pogłębia się. Mamy dość pozornej pobożności.
Drugim złem,
które popełniamy, jest próba zastępowania Źródła jakąś cysterną. Zaczynamy
rozglądać się za czymś, co miałoby jakoś złagodzić nam duchowy niedosyt
wynikający z utraty bliskiej społeczności z Bogiem. Oczywiście, moglibyśmy we własnym
domu i zborze upaść na kolana, wziąć do ręki Biblię, przeżyć duchową odnowę i
powrócić do bliskiej społeczności z Bogiem. Jednak dajemy się uwieść myśli, że będzie
dla nas lepiej, gdy w zaistniałej sytuacji udamy się do jakiegoś Nof. Mamy
naszego umiłowanego Zbawiciela i Pana, Jezusa Chrystusa na wyciągnięcie ręki w
miejscu, gdzie jesteśmy. Mamy od Boga zapewnienie duchowej odnowy. Trzeba nam tylko
zwrócić się bezpośrednio do Niego! A jednak zaczynamy kopać sobie cysternę. Dziurawą
cysternę, bo ona potrzebnej nam, żywej wody, dostarczyć ani zatrzymać nie może.
Czy sami
nie zgotowaliśmy sobie tego przez opuszczenie PANA i to w czasie, gdy prowadził
nas swą drogą? A teraz co mamy z próby gaszenia duchowego pragnienia własnymi
sposobami? Nof kusi obietnicami wspaniałych przeżyć. Judejczykom wydawało się,
że pójście tam jest dla nich najlepszym rozwiązaniem. Czy jednak w Nof możemy na
zawsze zaspokoić pragnienie? Cysterna ma to do siebie, że wysycha i za jakiś
czas trzeba będzie szukać innej.
Gdy zaczynamy
odczuwać niedosyt i niezadowolenie z własnego stanu duchowego, nie lokujmy nadziei
w żadnym Nof. Nie szukamy przecież chwilowych rozwiązań. Zwróćmy się osobiście
i bezpośrednio do Jezusa Chrystusa. Gdyż tak mówi JHWH do domu Izraela:
Szukajcie Mnie – i żyjcie! Lecz nie szukajcie Betelu i nie udawajcie się do
Gilgal, nie chodźcie do Beer-Szeby. Bo Gilgal na pewno pójdzie na wygnanie, a
Betel stanie się niczym. Szukajcie JHWH – i żyjcie! [Am 5,4-6].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz