19 października, 2010

Przecedzanie komara

Zaostrza się kolejny etap publicznej dyskusji o wzbudzaniu potomstwa metodą in vitro. Na przeciwległych jej biegunach nieliczne grono osób, dla których niemal wszystko jest tu oczywiste, podczas gdy pośrodku mamy mnóstwo ludzi zdezorientowanych i niepewnych swego stanowiska.

 Koronnym argumentem przeciwników metody in vitro jest jej uboczny, ale nieodłączny skutek uśmiercania embrionów odrzuconych po wyselekcjonowaniu tego jednego, uznanego za najlepszy. Zwolennicy in vitro zaś podkreślają wartość rodzącego się w ten sposób życia i szansę rodziców na upragnione potomstwo.

 Wszyscy wiedzą, że celem in vitro nie jest zabijanie. Kto skupia się na tym, że przy tej metodzie dochodzi do uśmiercania zarodków powinien pamiętać, że życie i śmierć splatają się ustawicznie w rozmaitych konfiguracjach i są od siebie uzależnione. Nowe życie powstaje i rodzi się z procesu umierania.

 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje [Jn 12,24]. Czy jest w nas jakiś żal, że ziarno musi umrzeć, ażeby pojawiło się nowe życie i zwielokrotniony owoc?

 Ta prawidłowość ma swoje odniesienie do duchowej sfery życia. Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili [Rz 6,3–4]. Nie ma życia bez śmierci.

 Metody in vitro nie wymyślono po to, żeby zabijać, a jedynie po to, żeby wzbudzać życie! Nic dziwnego, że w tym procesie napotykamy na zagadnienie śmierci. Nie ma tu jednak absolutnie mowy o takim uśmiercaniu, które w świetle Biblii łamałoby prawa Dekalogu i zasługiwałoby na karę.

Obserwując rażącą drobiazgowość w niektórych kwestiach i daleko idącą pobłażliwość w sprawach dużo poważniejszych,  Jezus powiedział kiedyś do duchowych przywódców narodu: Ślepi przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda [Mt 23,24]. Mam wrażenie, że dziś znowu tak mówi...

23 komentarze:

  1. Pozwolę się nie zgodzić z bratem Marianem w tej kwestii. Uważam, że sprawa zapłodnienia in vitro i związanego z tym uśmiercania (wcześniej zamrożenia) embrionów oraz wybierania najlepszego embrionu przez lekarza, nie jest przecedzaniem komara.

    Znam osobiście kogoś, kto nie jest osobą nawróconą, zdecydował się na in vitro, ma śliczne i zdrowe dziecko, jednak sumienie nie pozwala tej osobie zapomnieć o pozostałych zamrożonych gdzieś embrionach, które gdzieś są a które ciągle wszczepione do macicy mogłyby stać się noworodkiem...

    Z jednej strony rozumiem rodziców, którzy pragnąc mieć potomstwo decydują się na tę metodę, z drugiej moje duże wątpliwości budzi sposób, w jaki się to odbywa i wszystkie czynniki z tym związane.
    Nie wiem, czy w tym przypadku nie jest właściwym zadanie sobie pytania, czy cel uświęca środki? Każdy zainteresowany musi stanąć z tą sprawą przed Bogiem...

    Pozostaje kwestia, dlaczego dani rodzice nie mogą mieć dzieci i czy to powinno ich skłaniać do sięgnięcia po in vitro, czy też może raczej do przyjęcia nie swojego, np. osieroconego dziecka pod swój dach?

    Tak w skrócie wygląda moje stanowisko w tej sprawie, którego oczywiście nie narzucam innym, poddając jedynie pod rozwagę powyższe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wydaje mi się, że czasem słysze ten głos. Ale w tym zapętleniu życia i śmierci w in vitro i fakcie, że zaistnienie kolejnego życia i radość rodziców muszą być okupione wieloma zabojstwami (mówiąc wprost) dostrzegam iście szatańskie oszustwo. Pojawia się w podobnej postaci coraz częściej w naszych czasach - produkcja niektórych specyfików kosmetycznych, klonowanie i "produkcja części zamiennych" dla ludzkiego organizmu itd. Wszystko to prowadzi do osiągnięcia tzw. radości, urody, zdrowia, długowieczności de facto kosztem śmierci. I ten znak czasów jest dla nas chrzescijan znakiem szczególnym...

    OdpowiedzUsuń
  3. Marian, chyba uczyniłeś nadużycie,
    używając J.12:24 i Rzym. 6:3n
    w rozmowie na temat in vitro.
    Te teksty mówią o czymś całkiem innym.

    Problem stosowania metody in vitro w Polsce
    sprowadza się do tego, że nie ma póki żądnych
    uregulowań prawnych względem tej metody.
    Czytałem kiedyś o handlowaniu embrionami
    czy o zapłodnieniu jednej kilkunastu kobiet nasieniem jednego mężczyzny.
    No i co budzi najwięcej emocji
    - możliwe jest uśmiercanie zarodków
    nadliczbowych.

    Istnieje jednak kosztowniejsza wersja metody
    in vitro, która pozwala na wytworzenie
    jednego tylko zarodka.
    W tej metodzie zamraża nie nie nadliczbową ilość zarodków, a nadliczbowe komórki jajowe.
    Ta metoda jest droższa, bo wymaga większej ilości prób tworzenia zygot i implantacji zarodków; eliminuje jednak niszczenia nadliczbowych zarodków.

    Osobiście uważam tańszą metodę in vitro gdzie
    niszczy się nadliczbowe embriony za - jednak - niedopuszczalną. Tym bardziej, że dzisiejsza
    technologia medyczna otwiera drogę, gdzie
    można wytworzyć jeden tylko embrion.

    To moje zdanie względem tego trudnego tematu,
    bo zdaje się, że Biblia mówi, że już zarodek
    widzi i kształtuje Bóg Najwyższy.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja się zgadzam z autorem tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Księga Joba 31:15
    Czyż ten, który mnie stworzył w łonie matki, nie stworzył i jego? I czyż nie On jeden ukształtował nas w łonie?

    Księga Psalmów 139:13
    Bo Ty stworzyłeś nerki moje, Ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej.

    Kaznodziei Salomona 11:5
    Jak nie wiesz, dokąd wiatr wieje, jak kształtują się kości w łonie brzemiennej, tak nie znasz dzieła Boga, który wszystko czyni.

    Wersetów w Biblii na temat kiedy człowiek staje się człowiekiem jest jeszcze więcej. Ja chciałbym poddać pod rozwagę jeszcze raz podniesioną sprawę przez brata Mariana i zapytać czy w świetle tych wersetów nadal słusznym jest stosować metodę in vitro (zabijając kilka, kilkanaście dzieci/ludzi) aby narodziło się jedno/jeden dziecko/człowiek???

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się nasuwa tylko jedno pytanie. Kto jest Panem życia i śmierci?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zasadniczce pytanie dotyczy kwestii czy embrion jest istotą ludzką czy nie?
    Jeżeli jest, uśmiercanie ich nie jest ich naturalną śmiercią, lecz zabójstwem. Jezeli nie jest jest to taki sam zabieg, jak obcinanie paznokci. Jeżeli jednak nie wiemy, to czy na tej podstawie możemy podejmować decyzje o ich zabijaniu?
    Jeżeli byłbyś w lesie na polowaniu z przyjacielem i nagle zobaczyłbyś poruszające się gwałtownie blisko ciebie krzaki, ale nie miałbyś pewności czy to twój przyjaciel czy dzik, strzeliłbyś zanim upewnisz się kto to jest? Sądzę, że nie.

    Jeszcze jedno rozróżnienie. Sądzę, że czym innym jest naturalna śmierć (tak mocno powiązana z życiem), a czym innym zabijanie. To pierwsze nie jest zabrionione przez Stwórcę, to drugie tak.

    OdpowiedzUsuń
  8. Robercie, myśląc o in vitro, nie myślę o żadnym zabijaniu. Koncentruję się na niezwykle skomplikowanym staraniu się o poczęcie nowego człowieka, które wiąże się z niszczeniem słabszych zarodków.

    A już zupełnie nawiasem mówiąc, Bóg nigdzie nie powiedział "Nie zabijaj". Dobrze wiesz, że przykazanie Dekalogu w istoicie brzmi: Nie morduj! Zabijanie ludzi nakazywał Bóg w wielu sytuacjach... czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. Bracie Marianie: Czy zarodki to ludzie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Marcinie S.: A czy żebro wyjęte z boku Adama to była kobieta, czy raczej zaczątek kobiety?

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy zarodek ma już swój, inny niż matki i ojca, kod genetyczny. Tak stwierdzają naukowcy i lekarze. To mnie przekonuje, że każdy zarodek jest już człowiekiem i żaden inny człowiek nie ma prawa go niszczyć (zabijać).

    Bracie Marianie, jeśli nie udowodnisz biblijnie, a do tej pory tego nie zrobiłeś, że Bóg pozwala ludziom na niszczenie (zabijanie) zarodków i że jest to dobre, bo cel jest dobry, to ja podpisuję się pod stwierdzeniem Roberta Miksy, że wówczas jesteś na polowaniu i strzelasz w krzaki, nie wiedząc, czy to dzik czy przyjaciel...

    Wybacz, ja strzelać w tej sytuacji nie będę i odradzam to każdemu.

    OdpowiedzUsuń
  12. I znowu mamy dwie nauki. W jednym zborze będzie się wykluczać ludzi za IN VITRO a w drugim traktować jako cud Boży ? Może Synod zdecyduje ?
    Nie mam zdania w tym temacie i nie chcę mieć ?
    Już mam dość słuchania czemu jest tak wiele różnych zborów protestanckich, i nauk.
    Niech każdy zostanie przy swoim zdaniu ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla zainteresowanych polecam przeczytanie choćby tych stwierdzeń naukowo-medycznych:
    "Od poczęcia człowiek"
    http://www.pro-life.pl/_ow/read.php?y=Sluzba_Zyciu&n=od_poczecia&a=06_fakt

    Przytoczę tylko jedną z nich (dr n. med. Antoni Marcinek dyrektor Szpitala Położniczo-Ginekologicznego im. R. Czerwiakowskiego w Krakowie, specjalista regionalny do spraw położnictwa i ginekologii województwa małopolskiego):

    "Połączenie komórki jajowej i plemnika, czyli gamety matczynej i ojcowskiej daje początek odrębnemu życiu. W wyniku zapłodnienia powstaje w pełni genetycznie uformowany nowy człowiek, którego rozwój dokonuje się w czasie życia ludzkiego. Tak więc embrion, płód, noworodek, niemowlę, dziecko, dorosły, starzec to określenia poszczególnych biologicznych etapów rozwoju zawsze tego samego człowieka."

    Zabijając embrion lub później dziecko, czy starca, zabijamy TEGO SAMEGO CZŁOWIEKA...

    OdpowiedzUsuń
  14. Rafale, osobiście jako chrześcijanin nie mam żadnego problemu z in vitro. Zawsze wierzyłem, że Bóg jest dawcą życia, że On otwiera łono kobiety by mogła rodzić i On je z jakiegoś powodu zamyka. Nie ma żadnego powodu więc, by wierzący małżonkowie wchodzili w Boże kompetencje i na własną rękę organizowali sobie potomstwo.

    Wierzący z definicji wierzą w Boże kierownictwo i błogosławieństwo jakie jest nad ich życiem. Ludzie odrodzeni z Ducha Świętego i miłujący Boga są przekonani, że Bóg w ich życiu współdziała we wszystkim ku dobremu. Otrzymują dar potomstwa, dziękują Bogu i się z nim należycie obchodzą. Nie otrzymują, również dziękują Bogu, pytają jaka jest dla nich wola Boża i tę wolę Bożą w swoim bezdzietnym małżeństwie z oddaniem realizują.

    In vitro, to raczej problem ludzi tego świata i takich wierzących, którzy chcą woli Bożej w swoim życiu, ale wyłącznie takiej, która zgadzałaby się z ich pragnieniami i sposobem myślenia. Cóż mi do tego?

    In vitro nie należy do rzeczy jawnych dla naturalnych zmysłów człowieka. Moje dzieci dla mnie zaczęły istnieć, gdy zaczęły się poruszać w łonie mojej żony, a na dobre przyszły na ten świat w chwili urodzenia. Mikroskopy, ultrasonografy i rozmaite inne cuda techniczne pozwalają coraz głębiej sięgać poza kurtynę i stwarzają coraz więcej dylematów.

    Pozostanę przy prawdzie Słowa Bożego: To, co jest zakryte, należy do Pana, Boga naszego, a co jest jawne, do nas i do naszych synów po wieczne czasy, abyśmy wypełniali wszystkie słowa tego zakonu [5Mo 29,28]. Kropka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuje bratu za dotychczasowe wpisy. Chciałbym jednak, aby brat odpowiedział wprost na postawione pytanie: Czy zarodek to człowiek czy nie?
    Naprawdę chciałbym usłyszeć brata stanowisko w tym temacie.
    Z góry dziękuję za odpowiedź i cierpliwość w tłumaczeniu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Z ciekawości zapytam: jeśli dzieci zaczynają istnieć na dobre w chwili urodzenia, to jaki jest Brata stosunek do kwestii dopuszczalności aborcji?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Marcinie: Może pomocny będzie dla Ciebie ten fragment Słowa Bożego: ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą [1Mo 2,7]

    W Pierwszej Księdze TORY - Bereszit - ten werset brzmi następująco: I Bóg nadał kształt człowiekowi. Ukształtował go z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza duszę życia. I człowiek stał się mówiącą istotą.

    A oto fragment komentarza do tego wersetu: Bóg uczynił człowieka z dwóch rodzajów składników: ciało z prochu ziemi, z substancji niższej, ziemskiej, i połączył to z elementem duchowym (Raszi). (Użyte tu słowo ruach ma dewa znaczenia: "duch" i "wiatr").

    Jak myślisz? Czy w trakcie kształtowania można było już mówić o człowieku, czy dopiero wtedy, gdy Bóg go ukształtował i tchnął w swoje dzieło duszę?

    Połączenie powyższego wersetu z wyznaniem Dawida powinno nam dawać nieco do myślenia w tej kwestii: Bo Ty stworzyłeś nerki moje, ukształtowałeś mnie w łonie matki mojej. Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś. Cudowne są dzieła twoje i duszę moją znasz dokładnie. Żadna kość moja nie była ukryta przed tobą, choć powstawałem w ukryciu, utkany w głębiach ziemi [Ps 139,13–15].

    Wywody naukowe o obecności w embrionie kodu genetycznego zawierającego wszystkie informacje o poczynającym się człowieku w żaden sposób nie zmieniają tego biblijnego wniosku.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bracie Marianie

    Dziękuję za kolejny wpis i uwagi do rozmyślań. Moim pragnieniem nie jest prowadzić z bratem jakąkolwiek polemikę. Nie chcę wdawać się dyskusję, lecz moim jedynym pragnieniem jest poznanie jakie jest brata zdanie: Czy zarodek jest człowiekiem czy nie?

    Proszę wybacz mi jeśli nie wyciągam wniosków z podanych przez brata myśli. One coś sugerują. Ja jednak jestem zdania, że lepiej usłyszeć odpowiedź wprost niż się czegokolwiek domyślać. O ile jest to oczywiście możliwe.
    Zatem jeśli to możliwe proszę brata o podanie odpowiedzi.

    Z pozdrowieniami

    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja również czekam na odpowiedź czy zarodek jest człowiekiem czy nie

    OdpowiedzUsuń
  20. Traktowanie zarodka jako człowieka jest błędnym podejściem dla czego? Otóż na tym etapie nie można mówić nawet o embrionie, a co dopiero o człowieku mowa jest natomiast mowa o zygocie. Zygota to tylko połączone gamety i początkowa faza ich dzielenia. Kontynuując stwierdzenie, in-vitro tak naprawdę jest dużo łagodniejsze niż sama natura. Po pierwsze ciało normalnej zdrowej kobiety w ciągu życia niszczy około 80-95% zygot (zapłodnionych komórek jajowych w początkowej fazie rozwoju). Natomiast przy metodzie in-vitro niszczone jest nie więcej niż 20% zygot, w tych 20% są jedynie zygoty z uszkodzonym materiałem genetycznym, które najprawdopodobniej zostałyby zniszczone przez organizm kobiety. Sam jestem ateistą więc pokuszę się o drobny sarkazm. Gdyby Bóg nie chciał, abyśmy używali in-vitro nie dałby człowiekowi możliwości do jego stosowania.

    OdpowiedzUsuń
  21. Sansavi, zachęcam Cię do przeczytania artykułu pastora Mateusza Wicharego w tym temacie, nie wdając się w polemikę z tym co napisałeś.

    http://proteologia.wordpress.com/2008/03/07/zaplodnenie-in-vitro-czy-dopuszczalna-alternatywa/

    A co do sarkazmu... Czy słusznym będzie zatem stwierdzenie, że gdyby Bóg nie chciał, żeby ludzie się mordowali, to nie dałby człowiekowi możliwości stosowania broni? Czy skoro ta broń jest ogólnie dostępna, to znaczy że Bóg chce, aby ludzie używali jej do morderstw?

    I jeszcze jedno pytanie. Dlaczego ktoś, kto nie wierzy w Boga w jakikolwiek sposób powołuje się na Niego? Skąd taki sarkazm o kimś, kogo wg Ciebie nie ma?

    OdpowiedzUsuń
  22. Cieszę się, że jestem w Kościele Katolickim i w jego duchu interpretuję Pismo święte, a nie dowolnie jak kto chce.To jedno, a drugie to kwestia in vitro nie jest tylko sprawą nadliczbowych embrionów, zabitych embrionów, zamrożonych, ale też sprawą duszy i psychiki ludzi, którzy się temu poddają. Zmuszanie mężczyzn do masturbacji w celu pozyskania nasienia, faszerowanie kobiet hormonami w celu uzyskania jajeczek, problemy psychiczne po takich zabiegach. Poza tym większa ilość wcześniaków, bo kobieta, która jest niepłodna, często ma problemy z utrzymaniem ciąży do końca, a więc więcej chorych i słabych dzieci. Większa ilość cięć cesarskich a to poowduje, że kobiety rodzą mniej dzieci i jest większe prawdopodobieństwo powikłań połogu. Dziecko ma prawo począć się z miłości matki i ojca w naturalnych warunkach.

    OdpowiedzUsuń
  23. Interpretacja Pisma Świętego w duchu kościoła katolickiego - hmmm..., ciekawe co to tak naprawdę oznacza. Jak piszesz to przede wszystkim nie "dowolnie jak kto chce". Apostoł Piotr pisze wyraźnie, że "wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi" (2P 1:20). A więc jest to oczywiste. Dzieci Boże, napełnione Jego Duchem nie mogą (nie potrafią) wręcz interpretować Pisma inaczej, niż chce Ojciec. "A chcę przypomnieć wam, którzy raz na zawsze wszystko wiecie..." czytamy w Liście Judy (Jud 1:5). "Wszystko" wiedzą ci, którzy zostali przekonani o tym przez Ducha Świętego. Wciąż na nowo przekonuję się o tym rozmawiając z braćmi.

    OdpowiedzUsuń