Tak się złożyło, że w ostatnich miesiącach bardzo dużo chodzę po urzędach jako pełnomocnik załatwiając rozmaite sprawy administracyjne i prawne. Nie wdając się w szczegóły, zauważyłem sporą zmianę na lepsze. W większości miejsc odczuwa się większą życzliwość urzędników. Obsługa jest sprawniejsza i ma bardziej ludzkiej oblicze. Brawo.
Wspominam o tym nie bez kozery, bowiem dziś mamy Dzień Sympatycznego Prawnika. Otóż wśród dziesiątek spraw, kilka miałem do załatwienia w biurze notarialnym. Po dwóch spalonych próbach kontaktowych wybrałem się w końcu do Pani notariusz, z którą kiedyś przed laty załatwiałem już jakieś formalności.
Ten kontakt od pierwszej chwili okazał się bardzo sympatyczny. Pani Notariusz, kobieta już dojrzała, okazała się być osobą wyjątkowo życzliwą i pomocną, pomimo tego, że potrzebowałem jej kilkakrotnego działania także poza biurem notarialnym. Gotowość, profesjonalność, żadnych problemów i samorzutne obniżanie kosztów czynności prawnych! Dzięki niej mój rekonesans po rozmaitych instytucjach i urzędach zaowocował pozytywną refleksją, że zmiany na lepsze są możliwe. Jestem zbudowany.
Myślę, że w Dniu Sympatycznego Prawnika śmiało mógłbym dać ją za wzór do naśladowania dla wszystkich młodych adeptów tej ważnej profesji. W razie czego chętnie służę gdańskim adresem biura sympatycznej Pani notariusz ;)
Jeśli chodzi o znawców prawa, to już w czasach biblijnych byli, i dobrzy, i źli. O niektórych z nich Jezus nie miał dobrego słowa: I wam, zakonoznawcy, biada, bo obciążacie ludzi brzemionami nie do uniesienia, a sami ani jednym palcem swoim nie dotykacie tych brzemion [Łk 11,46]. Biada wam, zakonoznawcy, że pochwyciliście klucz poznania; sami nie weszliście, a tym, którzy chcieliby wejść, zabroniliście [Łk 11,52]. Tego rodzaju opinia o prawnikach żydowskich nikogo specjalnie nie dziwi: religijni, chłodni w kontakcie, przerażająco formalni...
Wszakże byli i tacy zakonoznawcy jak np. Zenas, o którego apostoł Paweł wręcz się dopraszał i zabiegał o stworzenie mu jak najdogodniejszych warunków bytowych. Wypraw śpiesznie w drogę Zenasa, zakonoznawcę, i Apollosa i dołóż starań, aby im niczego nie brakowało [Tt 3,13]. Myślę, że Zenas miał po prostu ludzką twarz i bardzo przypadł do serca apostołowi narodów.
To prawda. Bywa, że kontakt z jednym człowiekiem ma charakter wyłącznie formalny, sprowadza się do niezbędnego minimum a potem wcale już nie obchodzi nas jego los, podczas gdy zetknięcie się z drugim owocuje sympatyczną znajomością na całe lata, a nawet przyjaźnią.
Jakie wrażenie zostaje w ludziach po spotkaniu ze mną? Wszak prawdziwy chrześcijanin z definicji ma być sympatyczny ustawicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz